– Dziadku dziadku! Zobacz – znaleźliśmy na strychu wyciąg z konta o którym pewnie zapomniałeś! Masz na nim dużo pieniędzy! Już nie będziesz musiał czekać kolejnych 5 lat na operację nogi – pójdziemy do prywatnej kliniki i za miesiąc będziesz chodził! Sam zobacz!
– oj wnuczku, na sam widok tego skrótu ból w nodze odzywa się jeszcze bardziej. Widzisz ten 3-literowy skrót? ZUS – już sam zapomniałem co on oznaczał, ale po reformie w 2048 nazywaliśmy to Zdefraudujmy Ubezpieczonemu Składki. To tylko papierek wnusiu – te kilkaset tysięcy złotych to tylko nic nie znaczące cyferki zapisane na papierze.
– ale jak to – przecież tu jest wyraźnie napisane 'stan konta ubezpieczonego’, jest numer Twojego indywidualnego konta i informacja, że Twój pracodawca odkładał co miesiąc jakieś składki, które szły na Twoje konto. I są do tego jakieś pieczątki, a na górze jest napisane Inspektorat – to musi być jakaś ważna instytucja!
– ehhh. Siadaj, opowiem Ci jak to było. To nie pracodawca tak naprawdę odkładał dla mnie te składki. Po prostu zabierał on część mojej pensji i oddawał Państwu. A Państwo brało te pieniążki, zapisywało tą kwotę do mojego konta w systemie komputerowym, ale tak naprawdę szła ona dla starszych ludzi – którzy dostawali emeryturę kiedy ja pracowałem.
– to niemożliwe – państwo Cię tak oszukiwało? Brało od Ciebie pieniądze, żebyś miał na przyszłość, a tak naprawdę dawało je komu innemu?
– z jednej strony tak było, ale większość ludzi się tym nie interesowała, a tych którzy o tym wiedzieli uspokoił minister finansów. Bo widzisz – powiedział on, że owszem – nasze pieniądze idą dla emerytów, bo ZUS nie ma tylu pieniędzy żeby im wypłacić emerytury, a przecież im też się one należą. Pamiętam, że już wtedy pożyczali ogromne sumy na wypłaty emerytur, bo nasze składki już były dla nich zbyt małe. Ale obiecali, że te wszystkie pieniądze będą zapisane do systemu i kiedy my przejdziemy na emeryturę, to dostaniemy pieniądze ze składek ludzi, którzy wtedy będą pracowali – takich jak Ty za kilka lat.
– hmmm – to nie brzmi tragicznie. dlaczego w takim razie zamiast dużych przelewów dostajesz co miesiąc te kupony na jedzenie? I te obniżki rachunków za prąd, z których korzystamy?
– Ehhhh… Sam bym chciał to wiedzieć. Zaczęli w telewizji mówić coś o demografii, że rodzi się za mało Polaków, że nasz naród się starzeje. Ale starzała się cała Europa, więc uważaliśmy że tak musi być. Nic strasznego się nie działo – powoli doganialiśmy zachód w poziomie życia, nikt za bardzo nie narzekał, bo było coraz lepiej. Nawet jakieś dodatki wprowadzili dla tych, co zdecydują się na dziecko, i chyba urlopy dla matek wydłużali – już dobrze nie pamiętam. Później mówili, że sytuacja staje się coraz gorsza i w Polsce jest jeszcze trudniej niż gdzie indziej, bo coraz więcej młodych ludzi wybiera życie i pracę za granicą. Ale nikt nie wracał – dobrze im tam było, więc przyjeżdżali tylko na święta odwiedzić rodzinę. W końcu sytuacja była tak zła, że każdego emeryta utrzymywał tylko jeden pracownik odkładający składki, a wcześniej nawet czterech. Nawet zwiększenie wieku emerytalnego do 72 lat nie pomogło – oj – pamiętam, że ciężkie były te ostatnie lata pracy – zdrowie już nie to co kiedyś… Ale pocieszało mnie to, że już niedługo przejdę na zasłużoną emeryturę i w końcu odpocznę – przecież teraz ludzie żyją dłużej, więc jeszcze parę lat przede mną. Nagle było to załamanie – to 10 lat temu, jak byłeś – o – taki mały. Powiedzieli, że sytuacja jest tragiczne i że składek nie wystarczy już dla wszystkich. Ba – ledwo starczało na utrzymanie ZUSu wnuczku – takie ładne siedziby sobie zawsze budowali że hej – aż oczy się cieszyły na sam widok. Później się okazało, że to z tych naszych składek wszystko… ale nie o tym miałem mówić. Ludzie się zbuntowali, zwłaszcza starzy, którym nagle mieli obciąć emerytury o 80%. Młodym też się nie uśmiechała praca do końca życia – bo o tym już zaczęło się mówić w telewizji. Były wielkie protesty, podpalenia, manifestacje – sam jeździłem autokarem do stolicy i nosiłem transparenty – na zmianę z Twoim wujkiem, bo odpocząć trzeba było – noga już wtedy mocno mi dokuczała. Udało się obalić tych, którzy rządzili – łobuzów, którzy to wszystko spowodowali. Zagłosowaliśmy na nowych – obiecywali, że będzie lepiej, że oni znajdą pieniądze. Rzeczywiście znaleźli – szkoda, że tylko na przerobienie placówek ZUSu na te sklepy państwowe, do których dostaję talony. I zniżki na prąd – całe szczęście, że elektrownie jeszcze w rękach państwa – inaczej kiepsko by było. Tylko znowu operację nogi przesunęli mi o 5 lat – może od służby zdrowia wzięli te pieniądze. Tam też się działo przez te wszystkie lata wnusiu. Bo kiedyś na wizytę u lekarza czekało się – nie uwierzysz – tylko pół roku! Jak chcesz to Ci opowiem jak to kiedyś było dobrze…
Możesz sądzić, że to tylko bajeczka. Ja uważam że zmiany nadejdą wkrótce – bo na razie wydłużenie wieku emerytalnego to była niewinna zaczepka. Zmniejszenie składki na OFE z 7,3 do 2,3% (docelowo 3,5%; reszta idzie oczywiście do ZUSu, czyli na wypłatę obecnych emerytur) to już pierwszy krok w stronę bardziej radykalnych posunięć. Będzie gorzej – system albo się posypie, albo zostanie głęboko zreformowany – co dla przyszłych emerytów może oznaczać praktycznie to samo. W swoich wyliczeniach nigdy nie uwzględniam emerytury jako takiej – zakładam, że po zgromadzeniu wystarczających środków będę się musiał utrzymać do końca życia bez 'pomocy’ (a raczej: należnych mi pieniędzy) państwa. Jeśli jakieś grosze wpadną, to dobrze, ale nie liczę na to zbytnio. Już teraz pojawiają się głosy, że nasza emerytura będzie za kilkadziesiąt lat wynosiła ok 20% ostatniej pensji. Podzielcie Waszą pensję netto przez 5 i sami policzcie, na co będzie Was stać.
Tych więc, którzy nie są do końca przekonani do idei wolności finansowej, okładania i inwestowania na przyszłość, może przekona inny argument: niebezpiecznie jest zakładać, że po przejściu na emeryturę za 20, 30 czy 45 lat utrzymacie się na jakimkolwiek poziomie (nie mówię tu nawet o utrzymaniu dotychczasowego stylu życia) bez własnych, wcześniej zgromadzonych środków.
Pomyśl o emeryturze już teraz, a może przyjdzie ona znacznie wcześniej niż sądzisz! Nie myśl o niej wcale, a może nie nadejdzie nigdy…