Po ostatnim wpisie mogliście odnieść wrażenie, że autorem bloga nie jest ambitny, szukający nowych wyzwań człowiek, ale ktoś, kto chce „nastukać bańkę czy półtorej” i spocząć na laurach – albo i lepiej – na jakimś hamaku pod palmą i z drinkiem w ręku. Dzisiaj postaram się sprecyzować, po co mi ta niezależność finansowa, i czemu mam zamiar pracować jeszcze ciężej po jej osiągnięciu 🙂
„Ja bym wcale nie chciał iść na wczesną emeryturę – lubię swoją pracę, a emerytura kojarzy mi się z siedzeniem w fotelu w oczekiwaniu na śmierć. Za nic nie chciałbym iść na emeryturę w wieku 40 lat„. Na pewno jest wśród Was sporo osób, które po prostu lubią swoją pracę, daje im ona poczucie wartości, umożliwia kontakt z ludźmi i najzwyczajniej na świecie jest satysfakcjonująca. Czy to znaczy, że jeśli jesteś jednym z tych szczęściarzy, nie musisz się martwić o przyszłość? Czy możesz spokojnie założyć, że niepotrzebna Ci niezależność finansowa, bo i tak nie wyobrażasz sobie życia bez pracy? BŁĄD!
Po pierwsze, nie wiesz jak potoczy się Twoje życie. Nie wiesz, czy firma w której pracujesz nie zbankrutuje, czy popyt na Twoje usługi które świadczysz nie ustanie, ani czy na drodze nie staną Ci inne, niezależne od Ciebie zdarzenia losowe – choroba (tfu), wypadek (tfu tfu), zmiana technologii do której się nie dostosujesz. A może otrzymasz propozycję podróży życia albo spełnienia innych marzeń, ale przez pracę będzie to niemożliwe. Wreszcie – możesz zwyczajnie się wypalić zawodowo, a Twój zapał i chęci stopnieją na tyle, że zmienisz zdanie o satysfakcji ze swojej pracy o 180 stopni. Nie mówiąc nawet o możliwości zawaleniu się systemu emerytalnego – być może przez dziejącą się już, powolną erozję (dziejąca się aktualnie burza w temacie OFE), a może będzie to coś bardziej spektakularnego.
Po drugie – i ważniejsze – może nie do końca rozumiesz pojęcie wczesnej emerytury możliwej dzięki osiągnięciu niezależności finansowej. Jeśli uważasz, że mój plan na nią to siedzenie przed telewizorem i popijanie piwa to jesteś w grubym błędzie. Ja na emeryturze zamierzam pracować! Ale jak to – najpierw piszę że, niezależność finansowa to mój cel, że chcę być wolny, a teraz twierdzę że cały ten zachód tylko po to, żeby zmienić pracę? Nie moi drodzy – to zupełnie nie tak. Ja po prostu mam pomysł na swoją emeryturę. Chcę, żeby była aktywna, ciekawa, chcę zrealizować pewne projekty na które na razie nie mogę sobie z różnych względów pozwolić; po prostu chcę, żeby emerytura była również okresem samorealizacji, spełnienia i poczucia przydatności. Jestem jak najdalszy od zagłębienia się w fotelu w oczekiwaniu śmierci. Aktywność rodzi aktywność, powoduje dłuższe życie w poczuciu spełnienia i zadowolenia z życia!
Żeby to lepiej zrozumieć, pomyśl przez chwilę czemu robisz (zawodowo) to, co robisz. Pomijając nieliczne przypadki ludzi, którzy robią to, co naprawdę kochają, wykonujesz zawód wynikający z Twojego doświadczenia, umiejętności, zdobytych kwalifikacji, czasami z przypadku. Nieważne, że może byłbyś bardziej szczęśliwy hodując kozy albo pisząc książki. Na tych rzeczach się nie znasz, pewnie nie potrafiłbyś zarobić tyle co teraz, nie wiedziałbyś nawet od czego zacząć. Są to mgliste marzenia, o których myślisz po gorszym dniu, zrobieniu kolejnej sterty raportów, lub przekroczeniu wszelkich limitów nadgodzin. Czy osiągnięcie niezależności finansowej nie jest wręcz idealnym momentem na spełnienie tych marzeń? Kiedy po kilkudziesięciu latach pracy osiągniesz upragnioną wolność i minie pierwszy tydzień czy miesiąc słodkiego nic-nie-robienia, będziesz chciał znowu mieć jakieś zadania do wykonania. To leży w naturze człowieka (a przynajmniej większości z nas) – jesteśmy ambitni, chcemy być przydatni, lubimy tworzyć, iść do przodu. Ale tym razem zadania będziesz wyznaczał sam sobie – nie będą one narzucone przez Twojego szefa i przyjęte przez Ciebie bez jakiegokolwiek poczucia znaczenia tego, co robisz.
Kluczem jest zrozumienie, że praca i emerytura się nie wykluczają, nie są pojęciami przeciwstawnymi. Że niezależność finansowa ma Ci dać możliwość dokonywania wyborów, robienia tego, co lubisz – beż żadnej presji, stresu, bez konieczności tkwienia w sytuacji która nie jest dla Ciebie satysfakcjonująca. Dzięki niezależności finansowej masz świadomość, że nie MUSISZ pracować – ale nikomu (zwłaszcza sobie!) nie obiecujesz, że nie będziesz tego robił. Jasne – możesz zapomnieć o porannych budzikach i możesz nie być świadomy jaki jest aktualnie dzień tygodnia, ale jednocześnie nikt Ci nie zakazuje zarabiania pisaniem bloga, pomaganiem sąsiadowi w stawianiu płotu, czy sprzedawaniem ekologicznej żywności, którą sam hodujesz.
Nie jest prawdą, że na emeryturze możesz jeść pyszne posiłki, ale tylko jeśli sam ich nie przygotowałeś. Że możesz zostać instruktorem kite-surfingu, ale tylko jeśli nie pobierasz opłat za lekcje. Wyobraź sobie, że praca w organizacji non-profit również nie dyskwalifikuje Cię jako rentiera. Emerytura jest na tyle szerokim pojęciem, jak tylko sam szeroko chcesz ją zdefiniować. To bardziej stan umysłu i świadomość, że to co robisz jest opcjonalne, a robisz to, bo nadaje to sens Twojemu życiu.
Moim celem nie jest zatem osiągnięcie stanu błogiego nic-nie-robienia do końca swoich dni. I nie mam nic przeciwko cięższej pracy niż teraz. A jeśli definicja słownikowa emerytury nie pokrywa się z tą zdefiniowaną powyżej, to jeszcze nie znaczy, że źle ją rozumiem, a raczej – że pojęcie niezależności finansowej jest stosunkowo nowe i brakuje na nie odpowiedniego określenia *.
* jest co prawda coś takiego jak „rentier”, ale jest to pojęcie na tyle rzadko stosowane (i nie znane przez większość ludzi nie zainteresowanych tematem), że nie będę go używał.
To jest przykre że ludzie są przyzwyczajeni do tego że są emerytury i nie wyobrażają sobie że to może upaść. Nie chcą o tym myśleć a jak już się zdarzy to uważają to za absurd. Niestety demografii nie oszukasz. Emigracji też. Dlatego ja też planuję zmykać, przynajmniej na jakiś czas… bo rynek pracy przeciwdziała odkładaniu bo z czego? Jak masz z czego u nas w kraju to tylko pogratulować. Pozdrawiam!
Nie gratuluj bo powoli (ale konsekwentnie) wszystko się sypie jak domek z kart – jeszcze jadę „siłą rozpędu” w obecnej firmie, ale nie potrwa to już długo. Sam mocno badam rynek (niestety od początku roku bardzo słaby) i również myślę o emigracji na kilka lat.
Emigracja – tylko przemyslane posuniecia. Jezeli masz fajne umiejetnosci i znasz jezyk to ruszaj. Jezeli szukasz prac „obojetnie jakiej” to zycze Ci powodzenia i dzo szczescia.
Na razie „wyemigrowałem” do innego miasta. Ale dobrych ofert zza granicy nie brakuje. Tyle, dobra nie wystarczy – musiałaby być jedna na milion. Kto wie… 🙂
Zgadzam się z tym, że dla większości ludzi emerytura kojarzy się z nic nierobieniem, niestety w PL to chyba nie jest możliwe, raczej nic nie robienie poprzez dziadowanie. Bardzo niepokoi mnie jak widzę starszych ludzi, którzy ukradkiem przeglądają lokalne śmietniki:/ Na pewno część z nich miała przyzwoitą pracę, płaciła podatki oraz ZUS, a teraz stopa ich życia dramatycznie spadła…