Telewizja – czasopożeracz drenujący Twoją kieszeń!

Kilkadziesiąt wpisów na tym blogu już za mną, a ja czuję się nieco bardziej pewnie w nowej roli – blogera dzielącego się swoimi poglądami i sposobem na życie z innymi. W związku z tym, zdecydowałem się na wytoczenie ciężkich dział – chciałbym namówić Was do rewolucji, która na pierwszy rzut oka wydaje się być czymś niemożliwym do wykonania, jakąś chorą wizją cofnięcia się wstecz o 100 lat i rezygnacji z podstawowej rozrywki każdego Polaka. O co chodzi? O telewizję oczywiście.

Uprzedzam, że ton wpisu będzie dość ostry – ale taki musi być, żeby miał szansę odnieść jakikolwiek skutek. Ja sam – jako statystyczny widz (jeszcze kilka lat temu), teraz wyleczony z telewizji wiem, że odważne decyzje wymagają zdecydowanych działań i konkretnej motywacji. Publikację tego wpisu nieco przyspieszyła ostatnia rozmowa ze znajomym, który tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że konsumpcjonizm zrobił ludziom papkę z mózgu. Otóż ów znajomy pochwalił się nowymi zakupami. Były to:

– telewizor 47 cali, który „wyrwał w niesamowitej promocji” – jeszcze rok temu kosztował 9.000 zł, a teraz w „specjalnej ofercie limitowanej” TYLKO 5.000 zł. Po tej informacji oczy musiałem mieć jak pięciozłotówki – kolega chyba odebrał to jako wyraz podziwu, bo kontynuował:

– tablet, na który ściągnął aplikację zamieniającą to urządzenie w pilot od telewizora. Ale co ten pilot potrafi! 10-punktowy dotyk, pisanie na ekranie telewizora przy użyciu tabletu, przeglądanie internetu, portali społecznościowych i pewnie jeszcze mnóstwo innych, KOMPLETNIE NIEPRZYDATNYCH funkcji. Nie mówiąc o tym, że pilot ważący dobrze ponad pół kilograma chyba nie jest zbyt praktyczny. Cena? 1200 zł.

– usługa dostępu do telewizji (sygnał od operatora). Znajomy mocno ubolewał, bo z racji umiejscowienia mieszkania nie mógł wystawić anteny satelitarnej. „Na szczęście” lokalny dostawca telewizji wystartował jakiś czas temu z sygnałem cyfrowym w dobrej jakości, wprowadził „wysokie pakiety kanałów”, dostęp do „kanałów premium” i dekodery z nagrywarką. Ceną całości się nie chwalił – widocznie nie była wystarczająco nobilitująca – pewnie coś około 80 zł miesięcznie. Prawie 1000 zł rocznie.

home_cinema

Szczerze mówiąc nie wiem już jak mam rozmawiać z takimi ludźmi. Przytakiwać i wyrażać zachwytu nie mam zamiaru – kłóci się to z moją wizją świata. Udowadniać i przekonywać do swoich racji również nie zamierzam – człowiek, który dopiero co dokonał takich zakupów musi być święcie przekonany, że zrobił super interes i wierzy w to, że zrobił coś, o czym wszyscy naokoło marzą – dlatego jakakolwiek próba uświadamiającej rozmowy skazana jest na niepowodzenie i znaczne ochłodzenie stosunków. Dlatego – zamiast chwycić go za ramiona i porządnie potrząsnąć (na co miałem wielką ochotę), spróbuję przekazać swoje poglądy tutaj – gdzie chęć do zmian w kierunku minimalizmu i dbania o swoje finanse jest znacznie większa.

Żeby nadać sprawie poważny ton, przytoczę kilka faktów:

– nowoczesny telewizor pobiera prąd, za który płacimy około 80 złotych rocznie. Mało – żaden argument dla wytrawnego telewizyjnego kanapowca. A jeśli doliczymy cenę samego telewizora – te 5, 7 czy 3 tysiące złotych raz na 5 lat? To już poważniejszy koszt.

– spędzając przed telewizorem 4 godziny dziennie (!!!), tracisz 1460 godzin rocznie – to 182 8-godzinne DNI pracy. Jeśli dodatkowe PÓŁ ROKU URLOPU, podczas którego możesz robić co tylko byś chciał Cię nie przekonuję, to może przekonają Cię…

reklamy, których oglądasz nawet 80 dziennie! Popularne stacje telewizyjne nadają około 500 reklam dziennie – nawet jeśli przyjmiemy, że robią to z taką samą intensywnością w dzień, jak i w nocy, to średnia 20 reklam na godzinę pomnożona przez 4 godziny dziennie przed telewizorem daje przerażające 80 reklam każdego dnia! Dlaczego jest to po prostu złe, pisałem ostatnio. Pójdźmy dalej – czy ta obłędna liczba reklam nie wpływa na Ciebie w żaden sposób? Czy jesteś na tyle odporny na ten przekaz, że nie definiuje on Twoich zachowań konsumenckich, nie popycha Cię do nieracjonalnych decyzji finansowych? Czy nie buduje przywiązania do konkretnych marek i nie wytwarza w Tobie pożądania na promowane produkty? Chyba nikt nie zaprzeczy tym wszystkim tezom – jesteśmy tylko ludźmi i gdyby nie było to opłacalne dla producentów, reklama by nie istniała. A co, jeśli Twoim argumentem jest: „mam dekoder z nagrywarką, wszystkie reklamy najzwyczajniej przewijam” ? Brawo – możesz pogratulować sobie, że osiągnąłeś mistrzostwo w optymalizacji marnowania swojego cennego czasu i dzięki temu możesz wcisnąć jeden dodatkowy odcinek serialu każdego dnia…

baby-tv

czy wiesz, ile kosztuje Cię telewizja? Sam do końca zeszłego roku płaciłem za ten „przywilej” 59 zł miesięcznie – nie licząc początkowych kosztów zestawu satelitarnego, dekodera z nagrywarką i innych drobiazgów. Tylko te 59 co miesiąc inwestowane na 7% rocznie daje ponad 10.000 zł po 10 latach. A ile osób ma wyższe (droższe) pakiety, ile posiada po kilka telewizorów, za co dodatkowo płaci, wreszcie ile decyduje się na dodatkowo płatne tzw. „kanały premium” (swoją drogą – kolejny marketingowy bełkot, który ma wynieść nasz status ponad sąsiadów – o to przecież w życiu chodzi, czyż nie?).

Mam nadzieję, że nie używasz swojej nieletniej pociechy jako wymówki do posiadania telewizji… w Internecie jest tyle darmowych, wartościowych treści wspierających rozwój dziecka, że sadzanie malucha przed telewizorem żeby mieć od niego trochę spokoju powinno być karane. Wiesz dokładnie, co Twoje dziecko ogląda, jakie wzorce zachowań przyjmuje i jaką masą kształtujących jego nawyki reklam jest bombardowane? Chroń Twoje dzieci przed telewizją zamiast podawać im gotowy, skażony i groźny dla ich rozwoju produkt. A najlepiej wyjdź z nim na świeże powietrze zamiast przyzwyczajać do elektronicznej rozrywki. Pamiętaj, że swoim zachowaniem dajesz dziecku przykład – a więc jeśli sam jesteś „kanapowym pilototrzymaczem”, to nie oczekuj, że Twoja pociecha będzie wolała pograć w piłkę na boisku zamiast na konsoli.

Pomyśl przez chwilę, jak często myślisz „chciałbym, żeby doba trwała kilka godzin dłużej„, „nigdy nie mam czasu na te ćwiczenia, do których próbuję się od roku zmusić”. A może idziesz o krok dalej i z braku czasu zamawiasz gotowe jedzenie zamiast ugotować obiad, a mimo świetnej pogody kładziesz się zmęczony na kanapie z puszką ulubionego piwa i w taki sposób „odpoczywasz”? Odrzucając telewizję dostajesz za darmo (wręcz z dopłatą, bo oszczędzasz) dodatkowe, cenne kupony – każdy opiewający na godzinę Twojego czasu. Możesz podarować je innym – czy to dziecku, które marzyłoby o spędzeniu czasu z rodzicem, czy też sobie – dzięki temu możesz zdobyć dodatkowe kwalifikacje, zadbać o zdrowie lub po prostu cieszyć się życiem.

tv_unplugged

Jeśli więc chcesz się znaleźć w elitarnym gronie 1% Polaków, którzy powiedzieli telewizji NIE, zacznij już dziś – nie musisz od razu zrywać umowy z operatorem, bo mógłbyś zapłacić kary (świetna koncepcja: – „Nie chcę już korzystać z Państwa usług.” – „Aha, w takim razie proszę 500 złotych za to, że łaskawie odetniemy Panu sygnał. Polecamy się na przyszłość”). Ale już dzisiaj możesz świadomie ograniczyć, a docelowo zupełnie zrezygnować z oglądania telewizji – mimo, że włączenie odbiornika jest na wyciągnięcie ręki, a sygnał nadal dociera. To dopiero jest wyzwanie dla zawodowego „reklamożercy” – ktoś się pisze?

Jeśli jeszcze nie jesteś zdecydowany, policz ile w ciągu ostatnich lat wydałeś na telewizję. Ile czasu spędziłeś przed ekranem. I zadaj sobie pytanie, czy było warto. Czy wiedza, którą masz dzięki telewizji była zdobyta w efektywny sposób, czy może każdy ciekawy fakt „kosztował” Cię kilkanaście godzin zmarnowanego czasu? Czy wspomnienia które wyniosłeś z niesamowitych filmów i zapierających dech w piersiach programów przyrodniczych pozostały z Tobą, czy są choćby w połowie tak żywe i tyle znaczące, co ostatni wakacyjny wyjazd czy czas poświęcony na zabawę z dzieckiem?

Nie chciałbym żebyście odnieśli wrażenie, że namawiam Was do całkowitego odcięcia się od informacji czy rozrywki. Sam lubię wiedzieć, co się dzieje w interesujących mnie dziedzinach, a dobrym filmem raz na jakiś czas również nie pogardzę. W ostatnich latach pojawia się coraz więcej alternatyw – w zasadzie wszystkie bazujące na treściach dostępnych w Internecie. Ostatnio jak grzyby po deszczu powstają platformy VOD – w większości z dużą ilością całkowicie darmowej treści – dokumenty, seriale, filmy – do wyboru, do koloru. Poniżej te, na których sam znajduję ciekawe treści (jeśli korzystacie z innych serwisów, zapraszam do komentowania):

vod.pl
vod.tvp.pl
tvnplayer.pl
ipla.tv

Czy potrzeba czegoś więcej? Już i tak jesteśmy przeładowani informacją i mamy wprost nieograniczone możliwości korzystania z elektronicznej rozrywki. Twierdzę, że telewizja jest drogim przeżytkiem, który za kilka lat będzie w całości bazował na treściach dostępnych przez Internet. Dozujmy ją rozsądnie i nie przepłacajmy za coś, co możemy mieć za darmo, a po pewnym czasie będziemy nie tylko szczęśliwsi i zdrowsi, ale również okaże się, że zrobiliśmy kolejny krok w celu osiągnięcia niezależności finansowej. A przy okazji – dzięki nowym sposobom zagospodarowania większej ilości wolnego czasu – wcześniejsza emerytura przestanie kojarzyć się nam z czekaniem w fotelu na śmierć, a zacznie układać się w sensowny, pełen zajęć i ambitnych celów plan działania na większą część naszego życia.

46 komentarzy do “Telewizja – czasopożeracz drenujący Twoją kieszeń!

  1. Lech Odpowiedz

    No, no… nie rozpędzałbym się z przeliczaniem tego na półroczny urlop, wszak dzień urlopu ma jednak 24h a nie 8h 😉 Niemniej jednak jeśli przeliczyć to na doby i pomyśleć, że 4h dziennie przed telewizorem daje efekt dokładnie taki, jak gdybyśmy z całego roku wycięli 2 miesiące. A doliczając 8h na sen – 3 miesiące. Piorunujący wniosek.

    Wraz z żoną już przed ślubem świadomie zdecydowaliśmy, że w naszym domu telewizora nie będzie 🙂 Ale z drugiej strony część zaoszczędzonego dzięki temu czasu przepada na przeglądaniu bzdur w internetach… (żeby nie było niejasności: mam na myśli wszelkie kwejki itp tudzież 80% wiadomości w serwisach typu gazeta.pl, blogi które czytam w większości niosą na tyle wartościowe treści, że nie nazwałbym tego marnowaniem czasu 😉 )

    • wolny Autor wpisuOdpowiedz

      Całkowity brak telewizora? Super decyzja – sam bym teraz też nie miał trudności w jej podjęciu, ale jeszcze kilka lat temu nie byłoby tak łatwo – oj nie…
      To liczenie urlopu rzeczywiście dość odważne z mojej strony – ale wszystko zależy od podejścia – przecież biorąc urlop dostajesz praktycznie 8 godzin wolnego czasu w ciągu doby – reszta i tak należy do Ciebie. Jest co prawda sporo ograniczeń (na przykład mocno utrudnione wyjazdy na wakacje podczas „telewizyjnego urlopu” :)), ale chyba najważniejsze jest uświadomienie sobie, jakim pożeraczem czasu, zasobów i aktywności jest telewizja. A czy jest to w roku 6 miesięcy urlopu, czy – jak sam policzyłeś – 2 czy 3 – to i tak OLBRZYMI potencjał, którego uwolnienie może przynieść masę pożytku.
      pozdrawiam i podziwiam za totalny brak świecącego pudła w domu.

  2. Marta Odpowiedz

    A ja lubię nasz telewizor. Kupiliśmy go ponad dwa lata temu; po niemal 17 latach przynależności do elitarnej grupy Polaków Bez TV:-)

    Lubię oglądać filmy na TV-ekranie, moje ulubione programy life-style’owe, zdjęcia wyświetlane seriami na dużym ekranie też wyglądają zupełnie inaczej. Zdarza mi się zalec przed nim na kanapie. Telewizor to nie jest samo zło, tylko narzędzie; istotne jest nie jak się z niego korzysta. Związek oparty na uzależnieniu można mieć i z komputerem.

    P.S. platformy oferujące darmowy kontent oferują go z dużą ilością spersonalizowanej reklamy w pakiecie. TV póki co jest dość neutralna w tym zakresie; na razie (jeszcze) nie jest w stanie tak manipulować nadawaną reklamą żeby dopasowywać ją na bieżąco do potencjalnych oczekiwań każdego indywidualnego odbiorcy. Serwisy o jakich piszesz są w tym skuteczniejsze.

    • wolny Autor wpisuOdpowiedz

      Ale ja nie demonizuję telewizora – sam mam to urządzenie i korzystam z niego od czasu do czasu. Raczej twierdzę, że telewizja (a więc nie sam sprzęt, ale usługa) jest niepotrzebnym, kosztownym przeżytkiem. A co Was skłoniło, żeby po tak długim okresie bez telewizora jednak go kupić?

      O ile spersonalizowana reklama jest oznaką coraz większej inwigilacji (co również mi się nie podoba), to wolę obejrzeć film z serwisu VOD poprzecinany łącznie 10 minutami takich reklam niż ogólnymi reklamami o trwającymi blisko godzinę.

      • Janusz Odpowiedz

        Z tym przeżytkiem też się nie zgodzę, dzisiejsze telewizory zbliżają się coraz bardziej do komputerów i nie tyle chodzi o budowę wewnętrzną ile zastosowanie. Prawdopodobnie docelowo te urządzenia się zunifikują. Przykład tabletów jest tu bardzo wymowny…

        • wolny Autor wpisuOdpowiedz

          Myślę podobnie – ale zauważ, że producenci znowu wytwarzają w nas „potrzebę” nowego rodzaju sprzętu – bo czymże innym staje się współczesny telewizor jak nie komputerem (często już kilkurdzeniowym) z wielkim ekranem? Kolejny sprzęt (który absolutnie nie zastąpi telewizora i komputera razem), który chcesz mieć, na który musisz wydać kasę, wyrzucając jednocześnie „stary” (5-letni ?) model, który już stał się przeżytkiem, którego żaden sąsiad Ci nie pozazdrości.

        • wolny Autor wpisuOdpowiedz

          Albo weźmy tablet (akurat walczę z przemożną chęcią kupienia takiego sprzętu). To również urządzenie nowego rodzaju, które niczego innego Ci nie zastępuje – nadal chcemy mieć komputer (laptop?), tablet i smartfon. Wszystko używane w podobnych celach, ale w różnych okolicznościach. Czyli kolejna „potrzeba”, której jeszcze 5 lat temu nikt nie był świadomy, a raczej – żadnej z firm wcześniej nie udało się nakręcić na to „mody”.

          • Tomek

            Co do tabletu, smartfona itp. to ja świadomie nie kupuję tego :-), ba zastanawiam się intensywnie nad sprzedaniem swojej Androidowej mp3 (kupionej w celach podróżnych, tj. korzystanie z internetu na wyjeździe, gps i mapy), bo jednak wolę korzystać z normalnej komórki (ceny roamingu w UE są do przeżycia) i map papierowych, przewodników (zaleta brak konieczności zasilania), a jeśli chodzi o internet to w każdym hostelu jest dostęp do kompa (co prawda płatny).

            I odpada konieczność ciągania tego (wiadomo jak się ma to się bierze, ergo więcej przedmiotów, większy rejestrowany bagaż, ryzyko kradzieży).

            Co do telewizora, to również go nie mam, a internet ograniczam do 1h dziennie (dodatkowo mam bardzo słaby i rwany dostęp). Mam co prawda coś a’la telewizor (a raczej monitor z odtwarzaczem DVD) a kupiłem go bo: a) nie lubię oglądać na komputerze, b) przy moim dostępie do sieci VOD nie wchodzi w rachubę, c) nie mam napędu DVD w laptopie. Nawet brak aktualnego dekodera mpg (do tv cyfrowej) mi nie przeszkadza 🙂

          • wolny Autor wpisu

            dzięki za komentarz i zaglądanie na bloga – bardzo mi miło, że przy oszczędnym korzystaniu z Internetu czytasz również moje wpisy!
            osobiście bardzo chwalę sobie smartfona na wyjazdach – darmowe wifi jest coraz popularniejsze i ułatwia komunikację z bliskimi oraz rozwiązywanie niespodziewanych problemów będąc na drugim końcu świata. ale przyznaję, że to nieco uzależniające i tłumiące 'instynkt przetrwania’.

          • Tomek

            Dokładnie, co prawda nie doświadczyłem tego osobiście, bo korzystam z papierowych map, wskazówek i ogólnej orientacji, ale zbytnie poleganie na GPS i nawigacji oraz wszelkich udogodnieniach technicznych jest zgubny.

            Dlaczego? Bo uzależnia! Gwałtowne odcięcie „protezy” (z braku np. prądu itp.) powoduje że mózg przyzwyczajony do takiego działania doznaje szoku, a dodatkowo obce środowisko potęguje stres. Można tego uniknąć orientując się w sposób jaki to robili nasi przodkowie, po prostu zapamiętując okolicę. Doświadczyłem tego ostatnio w Barcelonie, po trzech dniach centrum nie miało dla mnie tajemnic i swobodnie zapuszczałem się w nieznane rejony, wiedząc że dojście do główniejszej ulicy pozwoli mi bez problemu wrócić na kwaterę.

            Mam też przyjaciela który z definicji używa tylko analogowych wskazówek, żadnych nawigacji, google maps itp. a dużo jeździ, a orientację ma wyćwiczoną jak mało kto. Jak jeździmy na rowerach po okolicy to gdzie by się nie znalazł zawsze wie jak wrócić do domu, a jest to teren 50×50 km więc dość spory. Myślę, że jest to zasługa umiejętności czytania mapy + ćwiczenie orientacji w terenie cały czas.

            Podobnie jest np. z językami, z obawą patrzę na próby smartfonowych asystentów-tłumaczy, jest to moim zdaniem błędna ścieżka. Nic nie zastąpi samodzielniej nauki języka chociażby kwestii z rozmówek, nie mówiąc o bardziej głębokiej znajomości.

            Generalnie, im bardziej postępuje komputeryzacja i cyfryzacja życia codziennego, to tym bardziej staram się być analogowy 🙂

            Pozdrawiam
            Tomek
            P.S. Akurat dziś jestem w rodzinnych stronach, a tu internet hula aż miło, więc nadrabiam zaległości 🙂

      • Marta Odpowiedz

        Czysty hedonizm:-)
        Znudziło nam się oglądanie ulubionego serialu w łóżku, na grzejącym się, rzeżącym laptopie.

  3. Janusz Odpowiedz

    1. 7% stopa o której piszesz jest stopą nominalną, wobec 4% inflacji to już tylko 3%.
    2. Oglądanie tej samej treści tylko na innym nośniku nie stanowi żadnej rewolucji.
    3. VODy również emitują reklamy.
    4. Wskaźnik finansowy nie może być jedynym branym pod uwagę. A gdzie użyteczność? O ile nie czujesz w sobie ducha Ewagriusza z Pontu to świadomość nabitej kabzy przy pustelniczym życiu może być mało satysfakcjonująca.

    Nie chciałbym tu wylewać dziecka z kąpielą – problem rzeczywiście w wielu domach występuje. Zachęcałbym jednak raczej do umiaru niż wyrzucania wszystkiego na śmietnik. Może to być punkt wyjścia do wypracowania w sobie umiaru również w odniesieniu do innych rzeczy.

    • wolny Autor wpisuOdpowiedz

      1. Wydana kwota bazowa i nawet 3% zysk to nadal znacznie więcej niż ZERO, które zostanie po użyciu tych pieniędzy na opłacenie rachunków telewizyjnych.
      2. Wydaje mi się, że kierunek w którym idzie telewizja (a według mnie to zagłada) jest pewnego rodzaju rewolucją. Poza tym powiedz znajomym, że rezygnujesz z telewizji (nawet na rzecz ogólnodostępnego kontentu VOD) – zobaczysz w ich oczach spojrzenie, jakbyś co najmniej miał napaść na bank. Tego rodzaju rewolucję – w sensie społecznego traktowania telewizji jako czegoś oczywistego, wręcz świętości – miałem na myśli.
      3. Zgadzam się – ale (przynajmniej na razie) jest ich ZNACZNIE mniej. Standardowy program czy film to około 10 minut reklam, na które godzę się, skoro dostaję wartościową dla mnie treść za darmo. W telewizji reklam jest cała masa, a jeszcze dodatkowo trzeba za to płacić
      4. Czy twierdzisz, że mam mało satysfakcjonujące, pustelnicze życie? Twoje prawo – ja wolę je określać jako racjonalne, pełne spokoju i satysfakcji, rodzinne, bliższe naturze i zdrowe (zarówno dla ducha, jak i ciała). I nie uważam, że nie wiedząc o nowym programie Magdy G. albo zmaganiach uczestników w kolejnej edycji różnych „talent show” jestem bliski życia przytoczonego przez Ciebie mnicha.
      A umiar – o którym piszesz – polegał u mnie właśnie na rezygnacji z USŁUGI telewizji, ale zostawieniu samego telewizora jako względnie użytecznego sprzętu. Skoro nikomu z domowników nie brakuje telewizji i nie mamy nawet chwili czasu na nudę, czemu zakładać że pozbycie się sygnału telewizyjnego jest nadmiernym poświęceniem czy wyrzeczeniem się jakichś przyjemności?

      pozdrawiam i dziękuję za konkretny, merytoryczny komentarz 🙂

      • Janusz Odpowiedz

        1. Zgadza się. Uściśliłem dla niezorientowanych czytelników.
        2. Mieszasz dwie rzeczy: ogólną hmmm aktywność (oglądanie TV) z tym czego ona dotyczy. Piszesz o sporcie a chodzi Ci o to by zamiast w strzałki iść w bobsleje. Tak więc co do treści przekazu telewizyjnego – pełna zgoda. Tzw. kanały ogólne schodzą na psy. O ile się nie mylę to trend jest taki, że zyskują kanały tematyczne. Osobiście lubię np. kanały historyczne, niektóre programy są naprawdę wartościowe. Nagrywam, przewijam reklamy i jestem zadowolony. Dowiaduję się wielu nowych rzeczy.
        4. W tym punkcie chciałem zwrócić uwagę na niebezpieczeństwo przeliczania wszystkiego na pieniądze i odmawianie sobie wartościowych rzeczy tylko po to by pomnożyć pieniądze. Zerknij do Łk 12, 16-21. Bynajmniej nie był to argument ad personam. Zresztą nie mógłby być bo Cię nie znam i nie wiem jak wygląda Twoje życie.

        • wolny Autor wpisuOdpowiedz

          ad 4. taki profil bloga zdecydowałem się prowadzić – chcę pokazać, że rezygnacją z pewnych rzeczy, które nie wpływają negatywnie na satysfakcję i jakość życia (przynajmniej w moim przypadku) mogą doprowadzić do – jak to ująłeś „pełnej kabzy” – która według mnie daje wolność. A to naturalnie wymusza odwoływanie się do pieniędzy, konkretnych przykładów, kwot i oszczędności. To tak w wielkim skrócie – ciężko ogarnąć w jednym komentarzu przekazu tego bloga. Zapraszam do innych wpisów jeśli jesteś zainteresowany moim szerszym spojrzeniem.

          Cieszę się, że ten temat wywołał taką lawinę komentarzy – pokazuje to, jakim podstawowym „dobrem” w dalszym ciągu jest telewizja, jak ciężko nam zrezygnować z czegoś, co mamy na co dzień od wielu lat i jaką trudnością jest wyjście ze swojej strefy komfortu. Poddawaniem w wątpliwość pewnych pewników skłaniam czytelników do przemyślenia tematu (a to już bardzo dużo) – decyzja zawsze należy do Was – ja tylko mogę proponować alternatywy.

        • wolny Autor wpisuOdpowiedz

          Jeszcze odniosę się do kanałów tematycznych. Gdyby dostawcy sygnału pozwalali na dynamiczny, w pełni swobodny dobór oferty, mógłbym płacić te kilkanaście złotych za kilka interesujących mnie kanałów, które oglądałbym nawet raz na tydzień. Nie jestem znawcą rynku, ale wydaje mi się, że taki dostawca płaci za oferowane przez siebie kanały (poprawcie mnie, jeśli się mylę). Jeśli tak jest, to nie rozumiem, czemu muszę wykupić 6 różnych pakietów, zawierających łącznie 150 kanałów, żeby móc oglądać kilka wybranych. Jedynym wytłumaczeniem jest dla mnie chciwość i nabijanie kabzy dostawcom sygnału. To trochę tak, jakby naczynia sprzedawać tylko pełnymi zestawami – jakby komuś, kto jest singlem mieszkającym ze współlokatorami i potrzebuje jednego talerza, zestawu sztućców i szklanki, kazać kupować całą zastawę stołową. Według mnie absurd podyktowany tylko pozycją, jaką cieszy się telewizja i wykorzystywaniem tej pozycji przez operatorów.

  4. Janusz Odpowiedz

    Odpowiadam. Nie wiem czemu przy niektórych Twoich wpisach nie pojawia się przycisk Odpowiedz – stąd tworzę nowy wątek.
    Czytam Twojego bloga bo jest bardzo interesujący. Co więcej podzielam Twoje poglądy, również uważam, że należy kontrolować swoje potrzeby, część z nich jest sztuczna i ich zaspokojenie nie przynosi satysfakcji, itd., itd.
    Chciałbym tylko przestrzec przed postawą następującą: teraz sobie wszystkiego odmawiam a potem to będę sobie używał, że ho ho. Znam historię człowieka, który odmawiał sobie żeby postawić dom. Jak go ukończył to umarł na zawał.

    • wolny Autor wpisuOdpowiedz

      Być może jest jakiś limit „głębokości” komentarzy i stąd brak przycisku „odpowiedz” – ale to mnie bardzo cieszy, bo oznacza spore zainteresowanie tematem 🙂
      Wiem o jakiej postawie piszesz i w ciągu ostatnich kilku lat przemyślałem sobie wiele rzeczy, wypróbowałem różnych podejść i z całą stanowczością oświadczam, że jestem BARDZO szczęśliwy z tego co mam i absolutnie nie mam poczucia, że czegoś sobie odmawiam, żeby później to nadrobić. Na samym początku mojej drogi rzeczywiście aspekt „oszczędzania w imię lepszego jutra” był gdzieś z tyłu głowy, ale obecnie znalazłem tak doskonały balans pomiędzy materializmem a poczuciem satysfakcji, że nie czuję zupełnie żebym coś poświęcał – po prostu wybieram coś bardziej wartościowego niż materializm.
      Co do choroby, przedwczesnej śmierci – już chyba o tym pisałem, ale powtórzę. Ponieważ nie czuję, że sobie czegoś odmawiam, czy że kupowanie przynosi szczęście, to nawet w razie jakiegoś wypadku nie będę miał poczucia, że mogłem postępować inaczej; że dotychczasowe podejście nie miało sensu. Wręcz przeciwnie – ponieważ mam rodzinę, jestem spokojny mając świadomość, że nie zostawię ich z długami, ale z dobrym zabezpieczeniem na przyszłość.

      • wolny Autor wpisuOdpowiedz

        Zwiększyłem właśnie zakorzenienie komentarzy z 4 do 7 – dziękuję Ci Janusz za zwrócenie na to uwagi.

      • Janusz Odpowiedz

        Słuszna postawa. Obyśmy nie doszli do psychologii rodem ze Stanów: „Czujesz się źle? Kup coś sobie…”.

        Pozdrawiam, no i mam Twój blog na oku więc uważaj 🙂

        • wolny Autor wpisuOdpowiedz

          Obawiam się że taka postawa rodem ze Stanów jest już obecna u znacznej części społeczeństwa – może jeszcze w nieco łagodniejszej formie, ale nie ma się co oszukiwać – ta epidemia postępuje :/
          Zawsze przychylnym okiem patrzę na kogoś, kto pilnuje żebym nie wtykał czytelnikom „bullshitu” więc zapraszam jak najczęściej 🙂

  5. W_88 Odpowiedz

    Mogę pochwalić się przynależnością do tego jednego procenta( choć muszę płacić).Telewizora mi nie brakuje, nawet jakoś nie chce mi się wykorzystać biletów do kina, które mój chłopak dostał w pracy.
    Szalenie irytuje mnie, gdy odwiedzam kogoś i siedzimy przy włączonym tv(lub gdy ktoś bawi się telefonem).Ludziom coraz ciężej przebywać w ciszy.A gdy ktoś za pierwsze zarobione pieniądze kupuje sobie 50 calowy odbiornik i wiesza go w pokoju ,gdzie będzie używał go z odległości niecałych dwóch metrów to już chyba mnie to śmieszy.Ale jeśli komuś to sprawia dużą przyjemność,to czemu nie?

    • wolny Autor wpisuOdpowiedz

      też bardzo nie lubię spotkań w trakcie których w tle warczy telewizor. ale rozumiem, że niektórzy są do niego tak przyzwyczajeni, że nie jest to oznaka lekceważenia gości tylko nawyk (uzaleźnienie?). nie rozumiem też słuchania muzyki z telewizora-sam prawie ciągle mam w domu włączone radio i używanie tv zamiast niego wydaje mi się czymś dziwnym,nienaturalnym (nie mówiąc o tym, że to marnowanie energii).

  6. Tofalaria Odpowiedz

    Tylko 1% nie ma TV? Hm, może mam nietypowych znajomych, choć już w rodzinie wygląda to gorzej. 🙂
    Odkąd mieszkamy na swoim -już 12 lat – nie mamy z tym dziadostwem do czynienia, co bardzo sobie chwalę. Kiedy ktoś pyta, skąd mam czas na rower, bieganie albo czytanie książek, to tylko śmieję się w duchu.
    Przyjmowanie gości z włączonym TV odbieram jako objaw lekceważenia, no chyba że jesteśmy same z koleżanką u niej i leci jakiś zabawny program kulinarny – robię wyjątek. Mogę coś takiego obejrzeć raz na parę miesięcy, ale częściej???
    Pozdrowienia.

    • wolny Autor wpisuOdpowiedz

      Ten 1% to statystyki sprzed kilku lat, chociaż patrząc wśród znajomych nie mogą jakoś bardzo odbiegać od rzeczywistości – znamy tylko jedną rodzinę bez telewizji (i jednocześnie bez telewizora). Ale trend nabiera na sile i wydaje mi się, że coraz więcej osób podejmuje tego typu świadome decyzje. I o to właśnie walczymy na naszych blogach, czyż nie? 🙂

  7. młody1125 Odpowiedz

    W kwestii telewizji. W piątek kupiłem mieszkanie (kawalerkę) i pierwsze co zrobiłem to wywiozłem z niego oba telewizory. Żaden z nich nie był włączony od początku roku więc szkoda, żeby miejsce zajmowały. Jeden z nich kupiłem od brata za 300 zł i były to najgorzej wydane pieniądze przeze mnie. Dostałem też dekoder na gwiazdkę i nawet go nie użyłem. To co mnie interesuje z telewizji oglądam na komputerze i nie jest to podyktowane kosztami, a wygodą. Oglądam o dowolnej porze.
    W kwestii oszczędzania to we wszystkim trzeba mieć umiar. Fajnie było by zobaczyć bankę na koncie z kilka lat ale z drugiej strony człowiek nie wie ile mu lat życia zostało. Staram się żyć tak, żeby nie żałować decyzji, a raczej ich braku.

    • wolny Autor wpisuOdpowiedz

      Gratuluję zakupu mieszkania – tym bardziej, że – jak już chyba wspominałeś – kupiłeś je bez kredytu.
      W temacie oszczędzania jestem zdania, że nie chodzi o umiar, ale o pewną granicę posiadania czy konsumpcji, która jest jak najniższa, ale jeszcze potrafi zapewnić szczęście i spokój wewnętrzny. A więc dla każdego jest nieco inna, a co więcej – zmienia się wraz z wiekiem (i to niekoniecznie w stronę konsumpcji!). Przykłady? Telewizji mi nie brakuje, ale bez telewizora czułbym się nieco ograniczony – chociaż pewnie bym się szybko przyzwyczaił. Nowy samochód również nie przysporzyłby mi więcej szczęścia, więc mimo, że mógłbym sobie na niego pozwolić, to obecny 9-latek jeszcze dobre parę lat z nami będzie. Gdybym wsiadając do niego czuł się bardzo źle i myślał tylko „nie daję już rady, duszę się, ale muszę przecież oszczędzać na emeryturę” to zmieniłbym go na coś nowszego.

      • młody125 Odpowiedz

        Masz dobrą pamięć. Dzięki z gratulacje.
        Z oszczędzaniem to masz racje. Każdy ma oczywiście inne potrzeby. Rocznie na telefon wydaję 200 zł, samochodu nie posiadam, a na wakacje dla 1 osoby wydaję koło 10 tys rocznie i planuję zwiększać ten budżet. Są więc rzeczy których nie potrzebuję i takie na które wydaję dużo.

  8. Alena Odpowiedz

    Telewizor- tak, telewizja- nie (nie jestem w stanie przeżyć tych reklam, a po 2 mało ciekawe są programy, nie wymagam już wielkich walorów intelektualnych, ale to wszysttko nudne jest:P 100 razy wolę obejrzeć serial w oryginale- chociaż jest kontakt z językiem i brak reklam, dzięki czemu odcinek oglądam 40 min, a nie godzinę z hakiem)

  9. Tambylec Odpowiedz

    Od telewizora odciąłem się przypadkiem. Wyprowadzka z rodzinnego na stancję a tam brak tv w pokoju. Potrzebna nie była, internet wciąga mnie tak mocno, daje na tyle więcej i bardziej dogłębnych informacji że za TV nie tęskniłem. Jakieś pół roku temu z różnych powodów wprowadziłem się znów do ojca i nie zapomnę jednej sceny. Idąc na taras żeby rozwiesić pranie widziałem jak oglądał reklamy. Rozwieszałem powoli i skrupulatnie, zajęło mi to dobre 6 minut. Wracając z tarasu widziałem że nadal oglądali reklamy. Nie mogłem uwierzyć że można tak marnować swój czas spędzając go na czymś zupełnie nieinteresującym…
    Owszem, jak już mam teraz dostęp do tv to sam co jakiś czas korzystam z jego dobrodziejstw. Czasami po prostu skaczę po kanałach przez kilkanaście minut. Owszem, tv jest wygodna, ponieważ nie trzeba myśleć co by tutaj obejrzeć – narzuca nam to sama. Jednak jakość tego co narzucają, liczba reklam i dodatkowe koszty jakie z tego tytułu trzeba ponosić raczej mnie przerażają. Na przełomie roku będę się wprowadzał na własne śmieci. Powoli zaczynam się zastanawiać nad umeblowaniem. Odruchowo myślałem o kąciku z kanapą, stolikiem… Cholera ale po co skoro raczej nie będzie tam telewizora? No cóż, przyzwyczajenia zostają.

    • wolny Autor wpisuOdpowiedz

      to jest to – prawie wszyscy w dzisiejszych czasach myślimy identycznie i kącik telewizyjny w niemal każdym domu to świętość. W ten weekend kolejni – rzadziej spotykani – znajomi dowiedzieli się o naszym odpięciu od tego medium. Chyba muszę w takich chwilach robić zdjęcia, bo miny będące mieszanką niedowierzania i kompletnego niezrozumienia (jakbym zaczął mówić po chińsku!) są niesamowite 🙂

  10. Dominik Odpowiedz

    Wpis ma już trochę czasu ale się wypowiem, może ktoś zobaczy. Od czasu przeprowadzki lipiec br. i mieszkania samemu nie oglądam telewizji. Telewizor służy mi głównie jako ekran do gier video i filmów. I tak od dobrych paru lat zmniejszałem ilość czasu przy Tv bo po prostu nic tam nie było co by było warte mojej uwagi. Co do reklam to bardzo się cieszę iż rodzice powiedzieli mi jak byłem mały iz to tylko iluzja i ma skłonić do kupna rzeczy. Tak więc telewizor nadal jest lecz nie spełnia podstawowej funkcji, i nawet nie mam zamiaru robić czegokolwiek w kierunku podłączenia anteny czy podpiecia kablowki.

    • wolny Autor wpisuOdpowiedz

      Mam identyczne podejście – całkowite pozbycie się telepudła (na razie?) nie jest moim celem – wykorzystuję je w minimalnym stopniu właśnie w takim samym charakterze co Ty.

  11. Andrzej Leszno Wielkopolska Odpowiedz

    Co prawda ten wpis nienależy do świeżych ale jak dla mnie jest aktualny cały czas.Bardzo razi mnie to że ludze w Polsce zresztą nietylko w Polsce spędzają masę czasu przed tv 4 godziny dzennie ależ to strata cennego czasu spacerując wieczorami ulicami Leszna np wczoraj wieczorem widzę jedną niepokojącą żecz zero ludzi na ulicach nikt niespaceruję niejeździ rowerem za to we wszystkich domach i blokach szyby aż się świecą od telewizorów.Co się z tymi ludzmi k… dzeje czy naprawdę lepsze jest gapienie się w pudło niż choćby głupi spacer z rodziną lub znajomymi? ,Ludze już chyba pozapominali że można wieczorami w wolnym czasie robić coś innego jakiś sport ,hobby ,samorozwój.Skutki tego są takie że mamy coraz to głupsze społeczeństwo w dodatku ,leniwe do granic .Właśnie w tej chwili w mnie w domu pracują dwie plazmy na najwyższych obrotach o ile inni ludze mnie aż tak nieobchodzą to az mi się scyzoryk otwiera jak widzę jak moj ojciec siedzi około 5 lub nawet 8 h przed TV i ogląda TVN24 poprostu niemogę tego ogarnąć jak można marnować aż tyle czasu marnująć przy tym pieniądze, zdrowie rówież zarówno to fizyczne jak i psychiczne wiadomośći pełne są złych informacji które zaśmiecają niepotrzebnie mózg .Zastanawiam się czy kiedyś to się zmieni czy będze jeszcze gorzej Ja zacząłem oglądać tv zdecydowanie mniej max 1 h dzennie staram się wprowadzać stopniowo zmiany i czuję się lepiej ideałem było by zrezygnowanie wcale albo ograniczenie do 1h ale tygodniowo ale to ze spokojem może do tego dojdę.Pozdr

  12. Ola Odpowiedz

    Kiedyś czytałam u Ciebie o pozbyciu się TV i nie umiałam sobie tego wyobrazić. Ale porzuciłam TV rok temu ( w czasie zamętu z nc+) i uwolniłam się od rachunku na ok 80 zł co miesiąc. Korzystam z TV tylko do gier lub oglądnięcia filmu na DVD, nie marnuje już życia na oglądanie czegokolwiek byleby szedł TV 🙂

    • wolny Autor wpisuOdpowiedz

      Bo najciężej jest zrobić ten pierwszy krok. Później jest już z górki, czego i ja doświadczyłem.

  13. Agnes Odpowiedz

    trafiłam tu przypadkiem i jeszcze tu wrócę… 🙂 Przekazuje Pan racje życiowe, które sama stosuję od kilku lat. Telewizora nie posiadam- źle, skłamię mówiąc tak. Posiadam, jednak nie jest on podłączony jako tv lecz służy mi za monitor przy komputerze. Dość fajny monitor bo 32-calowy. Kiedyś nie przepuściłabym żadnemu serialowi, filmowi czy reklamie w tv, obecnie oglądam tylko to, na co mam ochotę i o godzinie która mi pasuje. To ja dyktuję ile czasu i o której godzinie spędzę przy filmie a nie ktoś, kogo na oczy nie widziałam, a kto ustala programy tv. Poza tym za potrzebą do wc nie biegnę niczym w wyścigu na 100m (bo film na tym kanale nie jest przerywany reklamami). Nie znęcam się też nad swoim pęcherzem, gdyż za chwilę na pewno będzie reklama, a przecież nie cofnę/zatrzymam sobie filmu oglądając go w tv, więc siedzę jak na szpilkach przebierając nóżkami.. Blog mi się podoba, Pana myślenie również, choć nie do każdego wpisu jeszcze zajrzałam z prostej przyczyny – wolę spędzić czas inaczej niż godzinami przy komputerze lub tv-oba pudła to pożeracze czasu i jak się nie panuje nad nimi samodzielnie i racjonalnie mogą pochłonąć ładny kawałek życia bez żadnego sensownego pozytywnego efektu 😉 To my decydujemy o naszym życiu i nie powinno być inaczej! 🙂 pozdrawiam serdecznie!

  14. ustawa Wilczka Odpowiedz

    Witam z Poznania
    polecam książkę „Bogaty albo biedny” T Harv Eker.
    Opisuje różnice mentalne i zyciowe między bogatymi a biednymi. I to co pisze się tutaj na blogu jest bardzo zbieżne.
    Czy np. taki Kulczyk, Solorz, Sołowow, Czarnecki lub Robert Gwiazdowski albo Krzysiek Rybiński spędzają zycie na konsumpcjoniźmie czy telewizji? ABSOLUTNIE NIE! I to ich odróżnia od głupiego motłochu czy oślepionego konsumpcją społeczeństwa.
    Dziś doszło do tego, że nawet specjaliści finansowi w korporacjach zyją od 1go fo 1go i ledwo pensji niemałej starcza a nawet są pod kreską co drugi miesiąc! Ludzie wykształceni (tzw wykształceni głupcy – pojawiło się takie modne określenie) po finansach, ekonomii a na hasło wolność/niezależność finansowa, rozwój osobisty, nie oglądanie tv i seriali – krzywią oczy ze zdziweienia jakby im kupa kamieniem w tyłku stanęła wybebeszając oczy.

    To potwierdza odwieczną prawdę, że ludzie (głupi, biedni, wykształceni) potrzebują do zycia chleba i igrzysk! Tak było i będzie.

    A jeszcze się zywią smieciami aż strach – wiecie, że człowiek zachodu stał się najgorzej odzywiającą się istotą na tej planecie? szok.

    Jeszcze ta bierność obywatelska ludzi dymanych przez elity 3 RP….. szok szok szok

  15. karol j. Odpowiedz

    Jest dużo racji w tym co piszesz. Ja mam czas siadać przed telewizorem późnym wieczorem, już pod kolacji, kiedy położy się dzieci, wtedy kiedy człowiek po całym dniu pracy i biegania chce po prostu usiąść i nie zajmować się niczym innym, no może właśnie patrząc się w ekran telewizyjny. Zauważyłem jednak że od jakiego czasu mam problem ze znalezieniem czegoś ciekawego dla siebie, pomimo tego że posiadam dosyć spory pakiet kanałów. I faktycznie w przypadku części wieczorów zamiast oglądać konkretny kanał telewizyjny odpalam jakiś player i wybieram sobie coś dla mnie interesującego. Nie zdziwię się więc jeśli kiedyś dojdzie do tego o czym piszesz a więc większość ludzi będzie chciała oglądać tylko to co ich interesuje, a więc nie będzie im potrzebny do szczęścia TVN, TVP1 czy TVP Seriale ale sięgną po coś „gotowego” na co mają akurat ochotę.

    • wolny Autor wpisuOdpowiedz

      My też późnym wieczorem produktywni nie jesteśmy i odcinek serialu to wcale nie tak rzadka opcja. Teraz na tapecie Fargo.

      • Gosia Odpowiedz

        Witam, od kilku lat przestałam oglądać telewizję, nie mogłam oglądać seriali, wiadomości, programów rozrywkowych, bo uważam, że są po prostu głupie i nie wiem jak to nazwać- dla mas(?). Na reklamy nie mogłam patrzeć, bo widziałam jak namawiają nas na niezdrowe słodycze, niepotrzebne leki itd.. Ale z rok temu kupiłam tv i nc+, dlaczego? Bo doszlam do wniosku, że trzeba być świadomym i wiedzieć, że producenci chca nami manipulować ale nie można sie odciąć od tego wszystkiego. (Bi chyba najlepiej pojechac gdzies do lasu lub na wies i odciac sie od tego wszystkiego).Satelote wybrałam dla 1 kanału… dla kuchnia+ dlatego, że pasjonuje sie kuchnią, chce sie uczyć i rozwijać wiedze. Telewizje przeważnie oglądam, albo raczej słucham i czasem zerkam jak robie cos innego (prasuje, gotuje, czytam) a tv leci w tle i wychwytuje to co dla mnie ważne. Oczywiście czesc informacji znajde w internecie(ale wielu programow, ktore chcialam ogladnac jeszcze raz to nie znalazlam, nawet na plytach dvd itp), ale to dzieki temu, ze filtruje duzo informacji poprzes sluchanie, notuje sobie to co mnie interesuje i zglebiam wiedze w internecie. Uwazam, ze bez tego programu o wielu np. przyprawach bym nie wiedziała… Co do reklam, na poczatku mnie irytowały i chcialam wszystkim wykrzyczec ile klamstwa i falszu jest w nich, a teraz mnie one bawią, szczegolnie, że z 70% reklam to reklamy leków… Mysle, ze warto wydać np. 29zł miesiecznie na tv ale trzeba robic wszystko z glowa. Co do radia, jest identycznie jak z tv, też są reklamy, tez sa glupie gry i zabawy… i jest slaba muzyka… dlatego wole sluchac np. zlotych przebojow, a najlepiej puścić sobie muzykę z kompa… ale to tak jak z tv.. mozemy tez ogladac same filmy na kompie.. eh.. ja jeszcze caly czas probuje sobie to wszystko poukladac.. i powiem, ze nam, osobobom swiadomym jest cholernie ciezko w zyciu, bo tak jak np. w moim przypadku, gdy skupiam sie na wiedzy szczegolowej i co jest zdrowe, ekologiczne itd… to brakuje mi wiedzy i takiej beztroski w rozmowie z ludzmi… No bo jak mam zachwycac sie pampersami jednorazowymi ktore sa nafaszerowane chemia i chusteczkami nawilzajacymi i kosmetykami i sloiczkami z jedzonkami jak jestem im bardzo przeciwna? Ehh.. I spora czesc znajomych jak nie wszyscy uwazaja, ze przesadzam, ze „wszedzie jest chemia” i tego sie nie uniknie… i ze przesadzam…

        • wolny Autor wpisuOdpowiedz

          Wiesz – to, co warto a co nie to każdy ocenia subiektywnie. Sam wolę szukać przydatnych informacji w necie i nie znoszę telewizora grającego w tle, ale to tylko moje spojrzenie. Pozdrawiam 😉

  16. Ciekawe Odpowiedz

    „chyba najlepiej pojechac gdzies do lasu lub na wies i odciac sie od tego wszystkiego” – tak zrobiła moja prosta babcia. Żyła spokojnie, uprawiała rolę i kościelne święta. A w 1939r wszyscy w przerażeniu chowali się po domach bo nagle im oczom ukazali się ludzie na jakichś ryczących śmierdzących diableskich maszynach, które okazały się motocyklami…

  17. Ola Odpowiedz

    a ja już 9 lat bez tv :-).
    w zasadzie zawsze było mi daleko do telemaniaczki, ale kiedy w 2006 r. przeprowadziłam się do innego miasta na studia, zauważyłam odwiedzając rodziców, że włączony telewizor wręcz mnie drażni. oczywiście lubię filmy i do ich oglądania wykorzystuję… rzutnik multimedialny podłączony do internetu. wybieram film, czy program, który mnie interesuje, zaciągam zasłony (gdyż robię „to” tylko wieczorami albo w nocy) i oglądam. polecam wszystkim 🙂

  18. Grzegorz Odpowiedz

    Od 2010 bez telewizji.
    Nieraz patrzą na nas jak na wariatów kiedy stwierdzamy, że nie znamy najnowszej reklamy czegośtam (reklamy! – teraz ogląda się reklamy!).
    Doszliśmy do takiego stanu, że drażni nas „lecący” w tle telewizor np. gdy odwiedzamy kogoś z rodziny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *