Koszt choroby

Dzisiaj o chorowaniu w kontekście kosztów – naszych, a nie pracodawcy, ZUSu czy służby zdrowia. Czy zdajesz sobie sprawę, ile wynosi sumaryczny koszt chorób, które dotykają nas od czasu do czasu – często wręcz na własną prośbę? Według „Dziennika Gazety Prawnej” to 612 zł roczniedla czteroosobowej rodziny to prawie 2500 zł każdego roku. Przy czym koszty te są mocno zróżnicowane w zależności od „rodzaju” gospodarstwa domowego – na przykład małżeństwo emerytów wydaje prawie dwukrotnie więcej niż 4-osobowa rodzina rolników! Te 2500 zł obejmuje wszystkie usługi medyczne – a więc nie tylko choroby, ale też wizytę u okulisty czy stomatologa.

Jak tu mówić o bezpłatnej, powszechnej służbie zdrowia, skoro przeciętne gospodarstwo domowe poświęca pensję jednego z małżonków na roczne leczenie? A to jeszcze nie wszystkie koszty! Statystyki mówią, że statystyczny Polak przebywa na zwolnieniu lekarskim przez około 5,5% dni pracujących – przyjmijmy 14 dni w roku. W sytuacji rodziny z dwójką pracujących daje to pół miesiąca, kiedy obie pensje wynoszą 80% pełnego wynagrodzenia. Przyjmując te pensje na poziomie 3000 pln brutto, choroba kosztuje naszą rodzinę kolejne 430 zł rocznie – odpowiednio więcej przy wyższych zarobkach.

choroba2

Czy to nie szokujące informacje? Rocznie płacimy (ponosząc koszty lub nie otrzymując pełnych przychodów) prawie 3000 zł jako rodzina na ogólnie pojęte zdrowie. I to są DODATKOWE pieniądze, oprócz tych odprowadzanych z każdej Twojej pensji na to, czego w praktyce nie dostajesz – bezpłatną służbę zdrowia. Dla wcześniej przytoczonej pensji 3000 brutto comiesięczna składka na ubezpieczenie chorobowe to 73,50 zł, a na ubezpieczenie zdrowotne 232,98 zł. Spróbujmy to wszystko zsumować na przykładzie 4-osobowej rodziny z dwójką pracujących, zarabiających po 3000 brutto rodziców:

[table id=5 /]

To szokujące kwoty. Oczywiście części z nich nawet nie widzisz (składki odprowadzane z pensji brutto), inne skutkują tylko nieco niższą pensją raz na jakiś czas, a pozostałe rozkładają się na cały rok, więc też aż tak bardzo nie bolą. Nie zmienia to faktu, że ich suma jest bardzo znaczącą pozycją w każdym domowym budżecie, i chyba każdy powinien być zainteresowany, jak te koszty obniżyć. Oto moje propozycje, jak to osiągnąć:

– przede wszystkim, dbaj o zapobieganie chorobom – jest na to wiele sposobów. Aktywny tryb życia, odpowiednia dieta, ubiór itp – dzięki temu możesz przynajmniej o połowę obniżyć liczbę dni na zwolnieniu chorobowym. Sam nie pamiętam, kiedy ostatnio brałem tak popularne „L4” – a przypominam, że jeżdżenie rowerem nawet przy -5 stopniach nie jest mi obce. Co prawda „nadrabia” to moja żona, która jest na zwolnieniu z powodu zaawansowanej ciąży. I mimo, że ma płacone 100% (a nawet nieco więcej) pensji, to patrząc na to w dłuższej perspektywie, również traci – choćby przez brak lub znacznie mniejszą „13-tkę” (tak… budżetówka), brak możliwości otrzymania premii – nie mówiąc już o tym, że pracodawca nieco zmienił opinię o Jej pracowitości i w przyszłości może to się zemścić. Co nie znaczy, że żałujemy tej decyzji – ten przykład miał raczej zachęcić do szerszego spojrzenia na takie sytuacje i analizowania skutków ich podejmowania w dalszej perspektywie.

– warto też szukać sposobów na tańsze leki (odpowiedniki „oryginalnych” leków, leki z importu równoległego, apteki internetowe itp) i tańsze wizyty u specjalistów. Może Twoja firma oferuje program opieki zdrowotnej, o którym zawsze zapominasz, może przynajmniej spróbuj umówić się na wizytę w ramach NFZ, albo chociaż porównaj w kilku miejscach cennik usług lekarzy, jeśli zdecydowałeś się na wizytę prywatną. Mój pracodawca oferuje kilka pakietów opieki medycznej, różniących się zakresem usług (i oczywiście ceną). Po zajściu żony w ciążę, sprawdziliśmy zakres pakietów i zdecydowaliśmy się na jeden z nich – dzięki temu przez sam okres ciąży zaoszczędzimy 2-3 tysiące złotych na wizytach lekarskich i badaniach. Warto też zainteresować się przytoczonymi przed chwilą lekami z importu równoległego, bo nie ryzykujemy absolutnie nic, a oszczędność może wynieść nawet 25%. Podobne oszczędności są możliwe przy korzystaniu z niektórych aptek internetowych.

intenetowa

zwracaj też większą uwagę na uzębienie – dbaj o nie, naucz się odpowiednio myć zęby (niby banał, a jednak nie do końca) i staraj się robić to przynajmniej 3 razy dziennie – opłaty za usługi stomatologiczne są jednymi z większych wydatków, a można je dość mocno ograniczyć. Nie bój się regularnych wizyt – lepiej odwiedzić gabinet kilka razy w roku i zwalczyć problem w zarodku niż narażać się na dużo wyższe koszty kiedy zaniedbasz problem i o lekarzu pomyślisz kiedy ból będzie już mocno doskwierał. Sam jestem w trakcie leczenia jednego zaniedbanego zęba od kilku miesięcy (łącznie będzie 6-7 wizyt) – zachęcam więc do nauki na cudzych błędach – jest to na pewno mniej kosztowne 🙂 Z tego co słyszałem, jest kilka usług, które można i warto robić u dentysty na NFZ – zachęcam do spróbowania albo podzielenia się własnymi doświadczeniami:

– scaling (usunięcie kamienia i polerowanie osadu) raz na 12 miesięcy
– rtg zębowe 2x na 12 miesięcy
– ekstrakcje, dłutowania
– leczenie ortodontyczne dzieci do ukończenia 12 roku życia.

nie przeładowuj organizmu lekami, które bez przerwy są reklamowane w telewizji – na bóle głowy, nóg, apetyt, zgagę czy przejedzenie. Staraj się żyć w taki sposób, żeby nie dopuszczać do tych symptomów – większość z nich pojawia się w wyniku jakichś naszych zaniedbań albo przesadnej/niezdrowej konsumpcji.

choroba1

suplementy – tu akurat nie chcę opowiadać się po żadnej ze stron. Sam stosuję suplementację (1 preparat), gdyż przemawia do mnie argument, że ciężko jest dostarczyć organizmowi wszystkie potrzebne składniki mineralne z żywności, która nie ma wiele wspólnego z naturą i ekologicznymi sposobami uprawy roślin czy hodowli zwierząt. Ale ponieważ nie czuję żadnych skutków tej suplementacji, nie chcę nikogo namawiać i mam świadomość, że jest sporo przeciwników tego rozwiązania. W końcu zbilansowana dieta obfita w nisko przetworzoną żywność bez zbędnych „dodatków” powinna w pełni zaspokoić nasze potrzeby – tyle teorii, praktyka niestety wygląda nieco inaczej. Szkoda, że możemy winić tylko siebie – szukając jak najtańszej żywności sami prosimy jej wytwórców o dodawanie do żywności substancji mających zwiększyć wydajność, przyspieszyć czas wzrostu czy sztucznie zwiększyć masę sprzedawanego towaru. A później narzekamy, że w wołowinie znajdują koninę…

Podsumowanie może być tylko jedno: NIE OPŁACA SIĘ CHOROWAĆ – i nie mam tu na myśli tylko aspektu finansowego. Dbaj o swoje zdrowie – to jedna z najważniejszych rzeczy, której na co dzień nie doceniamy, a dostrzegamy jej znaczenie dopiero, kiedy pojawiają się problemy – a więc stanowczo za późno!

13 komentarzy do “Koszt choroby

  1. Jacek Odpowiedz

    Dokładnie. Ja jeszcze dodam od siebie najlepsze i najbardziej sprawdzone metody medycyny naturalnej. Taki czosnek to najlepszy na świecie, bo w stu procentach naturalny i nie szkodzący zdrowiu antybiotyk, mający za zadanie zapobiegać, a nie leczyć.

    • wolny Autor wpisuOdpowiedz

      Domowe, „babcine” sposoby są super. Szkoda, że w tym ciągłym biegu od razu sięgamy po silne leki, które – nawet jeśli pomogą w krótkiej perspektywie – często nie są neutralne dla organizmu.

  2. Janusz Odpowiedz

    Wydaje mi się, że zapomniałeś o najważniejszym: likwidacji tzw. państwowej służby zdrowia i obowiązkowej składki zdrowotnej. Uwolnienie rynku usług medycznych na 100% będzie skutkowało obniżeniem cen i podniesieniem jakości – jak zawsze gdy mamy do czynienia z prywatną działalnością. Na szczęście dzięki „empirii” coraz więcej osób przestaje wierzyć w „darmową służbę zdrowia” ale wielu jeszcze żywi te iluzje. Byli jednak tacy, którzy nie potrzebowali „zobaczyć na własne oczy”. Po prostu wiedzieli że układ klient + dostawca musi być tańszy niż klient + urzędnik + dostawca.

  3. Wild Dog Odpowiedz

    Zgadza się, nie kupuj leków reklamowanych w telewizji.
    Każdy lek ma skutki uboczne. Słyszałem że wielu lekarzy i aptekarzy jest uzależnionych od leków. Mają łatwy dostęp, dlatego biorą tabletki na każdy, nawet najmniejszy ból. Po pewnym czasie nasz organizm staje się uzależniony. To dziwne, jak pracuje nasz umysł?
    Też stosowałem suplementy. Kiedyś miałem kolegę szalonego na punkcie witamin. Kiedy bał się eksperymentów na sobie, proponował mnie.
    Dlatego, dawał mi raz w tygodniu 2 zastrzyki, była to mieszanka witaminy B6, innych B i B2. Mieszał to żeby zastrzyk nie bolał.
    Po ewnym czasie miałem bóle krzyża. Początkowo nie widziałem związku, ale czułem się nie najlepiej. Wtedy zrozumiałem, że te witaminy wcale nie są dla mnie potrzebne. Teraz nic nie biorę i czuję się dobrze.

    • wolny Autor wpisuOdpowiedz

      Coś w tym jest – w mojej bardzo bliskiej rodzinie jest lekarz i co tu dużo mówić – lekoman jak się patrzy.
      Ale zastrzyki witaminowe to jeszcze wyższy poziom absurdu – nie lepiej zjeść marchewkę? 🙂 pozdrawiam!

  4. Tofalaria Odpowiedz

    Składka na ZUS jest dojmująco odczuwalna, gdy się ten ZUS samemu odprowadza. Natomiast osoby pracujące na etacie przeżywają niekiedy szok wypełniając PIT, kiedy to okazuje się, ile tysięcy w ciągu roku na to poszło – tysięcy, z których nie wykorzystało się ani złotówki. Taką rozmowę nie tak dawno mieliśmy z Sahibem, kiedy wypełniałam naszego PIT-a i tłumaczyłam mu, co w jaką rubrykę wpisuję. Zobaczył czarno na białym tę paranoję. Za te pieniądze można by przebadać się od stóp do głów i jeszcze skorzystać z dobrego dentysty, cóż… niestety nie każdy ma cierpliwość czekać miesiącami na wizytę.

    • wolny Autor wpisuOdpowiedz

      To uroki odpowiedzialności zbiorowej – Ty nie wykorzystasz, ale pomyśl ile pracowników dostanie dzięki temu pensje – a może i starczy na jakiś lek na NFZ czy badanie dla kogoś potrzebującego, kto przy odrobinie szczęścia nie umrze czekając na nie rok. Sarkazm w pełni zamierzony – zresztą specjalnie nie drążyłem tematu państwowej służby zdrowia – niech z tym wiatrakiem walczą inni błędni rycerze 🙂

  5. Kosmatek Odpowiedz

    Piszesz o zębach – popieram w całej rozciągłości!
    Polecam nie tylko regularne leczenie, ale też i prostowanie.
    .
    Mimo słusznego wieku zdecydowalem się na aparat, gdy zobaczyłem układ i głębokość plomb u siebie na pantogramie. Widać jak kolejno były mniej lub bardziej nadwyrężone przez to że wystają lub się chowają. Przy dzisiejszej technice poprawka jest szybka nawet u ludzi starszych, u mnie to będzie trwało niecałe dwa lata (jestem już „bliżej niż dalej”).

    • wolny Autor wpisuOdpowiedz

      Ja miałem aparat założony 2 lata przed ślubem – zdjęty chyba miesiąc przed 🙂 Różnica oczywiście kolosalna, ale nic dziwnego, bo wcześniej naprawdę była tragedia.

  6. Panc Odpowiedz

    Co do suplementacji pozwolę sobie dodać, że:
    – im więcej człowiek się rusza i im więcej przyjmuje płynów, tym więcej minerałów jest zużywanych/wypłukiwanych z organizmu, a dieta ich nie zaspokoi oraz
    – są pewne etapy w roku, w których niezbędna jest suplementacja na dany składnik, np. witamina D zimą czy witamina C, gdy inni dokoła zaczynają chorować.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *