Stali czytelnicy na pewno podejrzewają podpuchę w tytule wpisu. Czy słusznie? I tak, i nie. Chyba wiecie, jaki mam stosunek do wszelkich kredytów konsumpcyjnych, chwilówek i innych magicznych konstrukcji, które wyżymają Twój portfel do granic możliwości, bez respektowania jakichkolwiek przepisów o maksymalnym oprocentowaniu. Ale jest kilka kredytów, które określiłbym jako 'dobre’ – dzisiaj będzie o jednym z nich.
Opowiem Wam historię o nisko oprocentowanym kredycie bez marż czy dodatkowych opłat; bez konieczności kupna ubezpieczeń, a do tego udzielanym przez pewną instytucję, której pierwszym krokiem w przypadku braku spłat nie będzie nasłanie na Ciebie komornika. Co więcej, nie będzie to bajka, a prawdziwa historia jakich wiele. Zaczynamy opowieść o… zakładowym funduszu świadczeń socjalnych!
Jeśli jesteś pracownikiem etatowym w firmie zatrudniającej ponad 20 osób, to Twoja firma ma obowiązek wypłacania Ci świadczenia urlopowego (popularnie zwanego 'gruszą’), LUB stworzenia 'zakładowego funduszu świadczeń socjalnych’. W pierwszym przypadku pieniądze ze świadczenia urlopowego możesz przeznaczyć na co tylko chcesz – a uwierz, że wyjazd na wakacje all-inclusive w momencie kiedy masz na głowie raty drogich kredytów konsumpcyjnych i puste konto w banku nie jest najbardziej trafionym pomysłem. Dlatego zachęcam do spożytkowania 'gruszy’ na najbardziej palące zobowiązania. Czym jednak jest ten fundusz świadczeń socjalnych? W dużym skrócie to osobne konto firmowe na którym zdeponowane są środki na działalność socjalną dla pracowników. Fundusz ten może być wykorzystywany na różnego rodzaju dofinansowania (sport, bilety do kina, żłobek dla dzieci, bony do sklepów itp), ale może też posłużyć Ci jako źródło bardzo korzystnych kredytów. Najczęściej są to kredyty na cele mieszkaniowe (remonty, notariusz itp) i ustawa w zasadzie ogranicza cele kredytowe do tego obszaru, ale z praktyki wiem, że weryfikacja tego jest bardzo pobieżna, żeby nie powiedzieć żadna…
Firmy na ogół nie mają większych oporów w udzielaniu takich pożyczek – ponieważ nie stanowi to dla nich przychodu, nie podlega też opodatkowaniu. Również dla pracownika sytuacja jest jasna – ponieważ nie jest to przychód ze stosunku pracy, to nie trzeba od niego odprowadzać podatku.
Ile na tym zyskamy na przykładowej pożyczce w wysokości 10.000 zł na 3 lata? Ponieważ pożyczka z firmy przy odrobinie szczęścia nie będzie nas kosztowała nic poza spłatą całości kapitału (10.000 zł), to całość odsetek i prowizji zwykłego kredytu będzie sumą, którą możemy oszczędzić. W praktyce, przy pożyczce z banku oprocentowanej na 14% w skali roku (niższego oprocentowania raczej nie znajdziemy jeśli uwzględnimy wszystkie gwiazdki i drobny maczek w umowach) oszczędzimy 2.304 zł. Dla pożyczek wziętych na karty kredytowe czy inne produkty oprocentowane często na 20 i więcej procent oszczędność będzie jeszcze większa.
A jaką cenę płacimy za taki darmowy kredyt? Zdjęcie maski bogatego macho i rozmowa z przemiłymi paniami w dziale finansowym, zakończona podpisaniem przejrzystej umowy bez haczyków. Jeśli obawiasz się późniejszych plotek na Twój temat (co absolutnie nie powinno Cię obchodzić, ale nie zawsze tak jest), pomyśl czy mimo wszystko nie jest to prostsze i bardziej eleganckie rozwiązanie niż tłumaczenie się ze swoich finansów nieznajomemu bankierowi w jednej z bezdusznych instytucji?
Jeśli więc jesteś pracownikiem korporacji lub nawet małej firmy w dobrej sytuacji finansowej, zorientuj się czy masz możliwość ubiegania się o taką pożyczkę i skorzystaj z niej w najlepszy dla siebie sposób. Jeśli zainteresowałem Was możliwością wzięcia dobrego kredytu, zapraszam do zgłębienia tematu (link działa – niestety użycie polskich znaków w adresie strony powoduje przekreślenie linka) i jego komentowania.
Sami mamy taki kredyt – co prawda nie z naszych zakładów pracy (a dokładnie męża, bo ja pracuje u siebie), tylko w moim ulubionym banku Ojciec Sp. z o. o (a dokładnie jego zakładu pracy). Wzięliśmy kawałek gotówki, żeby dorzucić do kupna domu. „Fajnie” się spłaca bez odsetek (nie mówiąc o tym, że z Rodzicielem można się zawsze dogadać w przypadku krachu). I prościej – bo zakłądowej kasie pożyczkowej sobie Tato odkłada co miesiąc jakąs kasę i nikt mu nie robi problemu z udzieleniem kredytu.
Super. Skoro prawo i tak wymusza pewne rozwiązania na pracodawcach, korzystajmy z nich w razie potrzeby. Często pracownik nie zna swoich praw czy przywilejów i słono za to płaci. pozdrawiam!
Heh… znam dwie osoby które pożyczkę z Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych spożytkowały na… założenie własnych firm. 🙂 Prawdą jest, że w ich parzypadku te pożyczki były niemałe, ale sam pomysł przeznaczenia tych pieniędzy był, że tak powiem: „radośnie perwersyjny” 😀
„Biznes po godzinach” kręcili, pożyczkę spłącali, a jak spłacili to odeszli całkowicie na swoje 🙂
I dlatego we wpisie zaznaczyłem, że weryfikacja przeznaczenia pożyczki jest często fikcją. Oczywiście do niczego nie namawiam… 🙂
Z Zakładowym Funduszem Świadczeń Socjalnych oraz z wczasami pod gruszą nie jest do końca tak, że zakład pracy ma „obowiązek” go tworzyć zatrudniając ponad 20 pracowników.
Może być tak, że zatrudniając ponad 20 pracowników pracodawca w drodze regulacji wewnątrzzakładowych może postanowić o rezygnacji z tworzenia funduszu lub zaprzestaniu tworzenia funduszu przez określony czas. Nie dotyczy to budżetówki.
Zatrudniając poniżej 20 pracowników pracodawca jest zobowiązany do wypłacania świadczenia urlopowego. Pracodawca może jednak do końca stycznia podjąć decyzję w sprawie niewypłacania powyższego świadczenia.
Tak więc w obu przypadkach, jeśli tak postanowi pracodawca, nic nie dostaniemy:/
Niestety jeśli chodzi o zwolnienie od podatku dochodowego, to też są ograniczenia.
Jeśli jednak mamy to szczęście i w zakładzie pracy jest tworzony ZFŚS lub kasa zapomogowo-pożyczkowa, to jak najbardziej korzystać 🙂 Tańszej opcji i tak nie znajdziemy 😉
Czyli przy dobrej znajomości prawa można kombinować, a jedyną ceną, jaką się za to płaci jest wizerunek pracodawcy?
Ciężko znaleźć coś na ten temat w sieci (i dobrze!), ale to chyba wymagałoby odpowiednich zapisów w układzie zbiorowym pracy, a jeśli takiego nie ma, to w każdej z podpisywanych umów z pracownikami?
Decyzja o rezygnacji z tworzenia funduszu świadczeń socjalnych pracodawca może podjąć na podstawie (art. 4 ustawy o ZFŚS). Działanie to musi być uzgodnione z działającymi u pracodawcy przedstawicielami związków zawodowych. W sytuacji, gdy u danego pracodawcy nie funkcjonuje zakładowa organizacja związkowa, zapisy regulaminu wynagradzania dotyczące rezygnacji z funduszu wymagają uzgodnienia z pracownikiem wybranym do reprezentowania interesów pracowników (art. 4 ust. 3 ww. ustawy). Zmiana regulaminu wynagradzania wchodzi w życie w terminie 14 dni od dnia ogłoszenia go pracownikom przez pracodawcę w sposób u niego przyjęty (np. poprzez wywieszeniu jej na tablicy ogłoszeń).
Mówiąc kolokwialnie, jak pracodawca chce zlikwidować ZFŚS to raczej nic go nie powstrzyma.
W praktyce muszą chyba istnieć 2 warunki: brak związków zawodowych (jeśli są, to się nie zgodzą) i działalność na rynku pracodawcy a nie pracownika. Jeśli choć jeden warunek nie jest spełniony, tak łatwo nie jest. Mam rację czy patrzę na temat przez różowe okulary? 🙂
Nie chcę generalizować, ale obecnie związki zawodowe realizują raczej interes swój niż pracownika.
Ale odpowiadając na pytanie, to rzeczywiście związki zawodowe albo jeszcze bardziej rynek mogą utrudnić likwidację funduszu.
Jednak na dzień dzisiejszy pracodawca użyje magicznego słowa „kryzys” i wszystko jest usprawiedliwione.
Tak czy siak różowe okulary polecam wszystkim. Bo czy warto przejmować się tym, na co nie masz wpływu ?
Moja firma zatrudnia ponad 100 osób i rok temu Fundusz został rozwiązany. Dostaliśmy wtedy więcej niż zwykle bonów na święta i skończyło się:)
Myślę, że dla wielu pracujących czytelników (w tym mnie) bon (czy premia) na święta to pojęcie abstrakcyjne 🙂 Skoro fundusz został rozwiązany, to co macie zamian / jakie obejście zastosował pracodawca?
W „zastępstwie” mają zapewne tak okrągłą zmianę regulaminu wynagradzania, żeby przypadkiem pracodawca nie był do niczego zobowiązany…
Wszelako, jeśli ktoś pracuje w firmie w której istnieje FS powinien rozsądnie z niego korzystać 🙂
To po prostu nieoprocentowana pożyczka, którą w przypadku lepszych pomysłów można zawsze wpłacić na jakiś choćby na konto oszczędnościowe 🙂 Zysku z tego „tyle co w pysku”, ale zawsze. Niezgorsze rozwiązanie, Zwłaszcza w przypadku, gdy nie ma się samozaparcia do comiesiecznego, dobrowolnego odkładania choćby niewielkich kwot.
Zdaje się, ze pożyczki z ZFŚS nie mogą być nieoprocentowane. W mojej „firmie” jest to 1%. Kasy zapomogowo-pozyczkowe miały (mają) pożyczki nieoprocentowane.
Z http://www.zfśs.pl/pozyczki_na_cele_mieszkaniowe.html: „Nie ma przepisów regulujących oprocentowanie pożyczek udzielanych na cele mieszkaniowe ze środków funduszu socjalnego. Brak lub wysokość oprocentowania zależy od pracodawcy i jego wskazania zawartego w wewnętrznym regulaminie.”
Oprocentowanie pożyczek może mieć na celu zabezpieczenie się pracodawcy przed nadużywaniem tej formy pożyczki.