Wolnym Byc

PUL kieszonka i otulacz, czyli rodzaje pieluszek wielorazowych

Dzisiaj chciałbym Wam zaprezentować kolejny 'pieluszowy’ wpis – poprzedni znajdziecie tutaj – jeśli nie czytaliście, zapraszam teraz – to niejako wstęp do tematu.

Zanim przedstawię uczestników testu pieluszek wielorazowych, chciałbym opisać dokładniej, co tak naprawdę będziemy testować. Jeśli nazwy typu 'formowanka’ czy 'kieszonka’ niewiele Wam mówią, a już zupełnie nie potraficie ich odróżnić od 'otulaczy’, zapraszam do poniższego tekstu, w którym przybliżę Wam temat rodzajów pieluszek wielorazowych, przy okazji systematyzując swoją – dopiero co nabytą – wiedzę. Już teraz zaznaczę, że temat jest dość obszerny i dla mniej zainteresowanych może być ciężki do przełknięcia. Ale ponieważ w kolejnych 'pieluszkowych’ wpisach będę operował wprowadzonymi dzisiaj pojęciami, to poniższa wiedza nieco później okaże się bardziej przydatna w praktyce.

Istnieje kilka rodzajów pieluszek wielorazowych. Uważacie, że to wada, bo trzeba się z nimi zaznajomić, sprawdzić ich przydatność, porównać? Postaram się udowodnić, że wręcz przeciwnie, a to z dwóch powodów. Pierwszy to oczywiście ten, że śledzicie nasze zmagania z pieluszkowaniem i dzięki naszym wnioskom będzie Wam zdecydowanie łatwiej podjąć decyzję o rodzaju pieluch odpowiadających Waszym potrzebom (w praktyce: unikniecie zakupów 'na ślepo’, żeby przetestować takie czy inne rozwiązanie). Uwierzcie mi, że aby zacząć i z sukcesem używać pieluszek wielorazowych, absolutnie nie musicie mieć w jednym paluszku całej poniższej wiedzy. Ba – nie musicie nawet odróżniać rodzajów pieluch – wystarczy Wam podstawowa wiedza o tym, jak używać, prać i suszyć jeden ich typ. Po drugie, czy naprawdę może istnieć jeden produkt, który spełnia wszystkie wymagania w każdych warunkach? Posłużę się przykładem: czy chodzisz w tych samych butach w każdych warunkach pogodowych? Czy na górskie wyprawy wybierasz klapki (widziałem takie 'numery’, żałuję że nie sfotografowałem) czy buty trekkingowe? Jeśli – zdroworozsądkowo – te drugie, to czy również pójdziesz w nich na plażę? Mówi się, że największym dramatem ryb jest to, że nie mają głosu. Czy przypadkiem podobnej sytuacji nie mamy z dziećmi? Przecież takie maleństwo nie powie rodzicom, że chciałoby nieco grubszy wkład pieluszki na noc (bo cieńszy przesika), a w ciągu dnia może coś bardziej przewiewnego, żeby nie przegrzewać delikatnej pupy? Albo, że tak chętnie wybierany pampers zupełnie 'nie oddycha’ i sprzyja powstawaniu piekących odparzeń. Dlatego to na Tobie rodzicu spoczywa obowiązek odpowiedniego dobrania pieluszki, a bagatelizując temat (czego przejawem jest powszechne używanie jednorazówek), ułatwiasz pojawienie się niepotrzebnych problemów zdrowotnych, do których być może by nie doszło przy lepszym zgłębieniu zagadnienia i wsłuchaniu się w potrzeby Twojego dziecka.

Pozwólcie, że sklasyfikuję pieluszki wielorazowe. Temat jest doskonale opisany na większości stron zajmujących się sprzedażą takich pieluch, ale pozwolę sobie przytoczyć podstawy w jak najprostszy sposób:

pieluszki z kieszenią, tzw. pocket, chociaż najczęściej nazywane po prostu kieszonką – chyba najpopularniejsze rozwiązanie. W praktyce to bardzo miła w dotyku pielucha wykonana od zewnątrz z PULu (oddychający poliester, który ma chronić ubranie przez zamoczeniem), od wewnątrz z miłego mikropolarku, oraz wyposażona w kieszonkę na chłonne wkłady. Wkłady są różnego rodzaju (np. bawełna/mikrofibra na dzień, bambus na noc), a główną zaletą tych pieluszek jest ich uniwersalność (niektórzy ograniczają się tylko do tego rodzaju, wykorzystując jedynie różne wkłady!) i szybki czas schnięcia (dzięki temu, że pieluszka i wkład schną osobno). Wady? Na razie nie jesteśmy w stanie jednoznacznie tego stwierdzić, ale najprawdopodobniej cena takiego zestawu będzie wyraźnie wyższa, niż innych rozwiązań. Opierając się tylko na kieszonkach potrzebujemy ich sporo (zakładając pranie raz na 2 dni – 'strzeliłbym’ że nawet około 15), a każda z nich z reguły kosztuje sporo (chociaż są wyjątki), głównie ze względu na jej uniwersalność i użyte materiały.

 'Pusta’ kieszonka

Kieszonka z częściowo włożonym wkładem

Efekt końcowy – na pupie kieszonka wygląda identycznie jak inne rozwiązania wielorazowe

pieluszki all-in-one – wygląd pieluchy z kieszenią, ale bez wymiennych wkładów – tutaj są one wszyte na stałe. Zaletą chyba jest prostota użycia – praktycznie jak z pieluszką jednorazową, ale czas schnięcia takiej pieluchy będzie zazwyczaj dłuższy niż kieszonki. Na dzień dzisiejszy przypuszczam, że największą wadą może być koszt – analogicznie jak w przypadku kieszonek. O ile w przypadku tych drugich czasami ta sama pielucha może być wykorzystana kilka razy (a zmieniony tylko wymienny wkład), tutaj musimy każdorazowo wymienić całość, co wymusza jeszcze większą liczbę takich pieluch.
Jest jeszcze odmiana pieluch AIO (all-in-one), nazywająca się SIO (snap-in-one). To taki all-in-one, ale z możliwością dopięcia dodatkowego wkładu – dzięki temu jest jeszcze bardziej sucho, a taka pielucha może potencjalnie być użyta kilka razy (po wymianie samego wkładu). W praktyce… spisuje się fajnie, sam bym to określił jako kieszonkę, ale z wkładem nakładanym na pieluszkę, a nie wkładanym do jej wnętrza.

Ta pieluszka ma akurat dość nietypowy kształt – nie jest to regułą w pieluszkach SIO. Na powyższym zdjęciu wygląda jak zwykła pieluszka All-in-one. Ale:

Po dopięciu wkładu, następuje magiczna transformacja w Snap-in-one.

Efekt końcowy. Ot – wygląda jak każda inna. No, może oprócz tego futerka 🙂

pieluszki formowane (fitted) – kilka warstw różnych materiałów (bawełna, kokos, bambus itp), którym nadaje się kształt pieluchy jednorazowej. Na nie zazwyczaj przychodzi otulacz (lub bawełniane majtki :)), który zabezpiecza przed wydostawaniem się 'niespodzianek’ z pieluszki. Na opinie o zaletach czy wadach jeszcze za wcześnie – być może plusem jest to, że składają się praktycznie wyłącznie z naturalnych materiałów, co może być plusem przy nieco bardziej wrażliwych pupach. Zobaczymy, jak się sprawdzą w testach.

Tak to mniej więcej wygląda po założeniu na pupę – teraz wystarczy 'zapiąć skrzydła’ i lecimy 🙂

pieluszki składane – brzmi skomplikowanie, ale naprawdę nie przypomina to składania samolotu z kartki papieru. Mamy za to prostokątny kawałek odpowiedniego materiału (lub nawet najzwyklejszą tetrę czy flanelę), który składamy na kilka warstw i na to – pach! – otulacz 🙂 Brzmi zachęcająco, bo mimo, że jest lekko bardziej skomplikowane niż używanie kieszonek, to już widzimy zalety finansowe takiego rozwiązania. Pieluszka składana to 'starsza siostra’ opisanej powyżej formowanki, więc również w tym przypadku będziemy mieli do czynienia ze 100% naturalnymi materiałami.

Ot – zwykły kawałek bawełny obszyty nicią. Ale po małym hokus-pokus…

… mamy naturalny, chłonny wkład , na który przychodzi otulacz.

otulacze – a więc to, co używamy jako warstwy zewnętrznej do pieluszek składanych i formowanych. W praktyce to zapinany na napy lub rzepy kawałek materiału PUL, którego zadaniem jest zatrzymanie wilgoci i nie przepuszczenie niczego na zewnątrz. Pierwsze wrażenia: bardzo praktyczne, optymalne kosztowo i dobrze sprawdzające się 'w akcji’. Zamiast 15 kieszonek, wystarczy kilka (4-6) otulaczy, plus około 20 wkładów (które są znacznie tańsze, niż cała pielucha). Więcej szczegółów w dokładnym podsumowaniu kosztów – ale na to jeszcze musicie poczekać!

Na poniższych zdjęciach pokazano otulacz z włożonym wkładem. I to w dwóch wariantach, z których lepszy wydaje mi się ten mniej 'pasujący’. Skoro na górze i dole otulacza mamy takie specjalne 'kieszonki’, to chyba chodzi o to, żeby wkład włożyć pod nie – jak na zdjęciu poniżej:

Ale po kilku próbach i nierównej walce z noworodkową kupką, otulacze się 'poddały’ – okazało się, że praktycznie przy każdej zmianie pieluchy trzeba zmienić zarówno wkład, jak i otulacz. A przecież otulacz jest właśnie po to, żeby zmienić go po 3-4 zmianach samego wkładu – nie wcześniej, jeśli nie ma takiej potrzeby! Sytuacja powróciła do normy po tym, jak zaczęliśmy umieszczać wkłady chyba nie do końca zgodnie z zaleceniami producentów:

Do tej pory nie natrafiłem na zalecenia producentów dotyczące tego, jak umieszczać wkłady – dlatego zapraszam ich (oraz doświadczonych w temacie rodziców) do komentowania – może zaraz uda się rozwiać wątpliwości. Chociaż wpis zawierający sposoby umieszczania wkładów w otulaczu jeszcze przed nami, tak więc będzie jeszcze na to czas.

Jeśli jeszcze nie czujecie się przytłoczeni nowo nabytą wiedzą, pozwolę sobie na kontynuację i poruszenie tematu wkładów do pieluszek.

Wkłady stosujemy do:

kieszonek – tu najczęściej mamy do czynienia z podłużnymi, dość grubymi (a więc również dość długo schnącymi) wkładami, składającymi się z kilku warstw materiałów takich jak bambus, mikrofibra czy mikropolar. Producenci stosują różne autorskie rozwiązania, mające w jeszcze lepszy sposób zapewnić komfort naszym pociechom, a także oferują różne rozmiary swoich produktów w zależności od rozmiarów pieluszki. Jednak w większości przypadków taki wkład będzie wyglądał bardzo podobnie do tych na poniższych zdjęciach:

otulaczy – i tu zaczyna się prawdziwa jazda bez trzymanki. Otulacz – jak wskazuje sama nazwa – ma otulić pupę dziecka, na którą wcześniej nałożyliśmy taki wkład, jaki przyszedł nam do głowy. Stosować możemy praktycznie wszystko:

* tetrę. Tak tak – nie ma nic prostszego i tańszego, niż tetra na pupę dziecka plus otulacz. Co prawda z chłonnością takiego rozwiązania jest słabo, ale ma ono jedną, niepowtarzalną zaletę: jeśli macie problemy z odparzeniami, nie ma nic lepszego (no, może poza wiecznym „wietrzeniem pupy”). Dopiero co przerobiliśmy ten temat – u noworodków urodzonych w środku lata to niestety bardzo częsta przypadłość.

* flanela. Jak wyżej, chociaż nie testowaliśmy i raczej nie zamierzamy.

* wkład jak do kieszonek (składany cieńszy lub nieskładany, grubszy). Niektórzy z producentów wręcz ograniczają się do tego rozwiązania i przy odpowiednio dobranych wkładach rzeczywiście można na tym poprzestać.

* pieluszki składane (opisane już wyżej) – w tym rozwiązaniu chodzi o dostarczenie dużego (mniej więcej 30×30 cm) kawałka naturalnego materiału i odpowiednie uformowanie go na pupie dziecka, zanim nałożymy otulacz. Zazwyczaj to formowanie zajmuje dosłownie kilka sekund, a daje lepsze niż standardowe dopasowanie do pupy dziecka, co procentuje m.in. brakiem przeciekania płynów bokiem, przy nóżkach.

* formowanki – wspomniany już wcześniej rodzaj pieluchy, na który nakładamy otulacz. Prostszy od pieluchy składanej, bo nie musimy w żaden specjalny sposób go układać.

Jest jeszcze coś, co producenci nazywają najczęściej „wkładem sucha pupa”, „mam sucho” lub podobną nazwą. To bardzo cienkie (dosłownie ~ 1 mm) wkładki, wykonane najczęściej z mikropolaru, które trafiają wprost na pupę dziecka i oddzielają ją od właściwego, chłonnego wkładu. Ich zadanie jest proste: odciągnąć całą wilgoć wgłąb, a więc właśnie na chłonny wkład. Wkładka 'sucha pupa’ pozostaje niemal całkowicie sucha (nawet z dość rzadkiej, noworodkowej kupy robią się suche grudki), a w efekcie taka również jest pupa naszej pociechy. Niemal idealne poczucie suchości dzięki niezwykle cienkiej wkładce kosztującej kilka złotych! Super rozwiązanie na noc, a także na pierwsze miesiące pieluchowania, kiedy nie ma co jeszcze myśleć o nauce kojarzenia przyczyna (siusiu) -> skutek (mokro). Co więcej, wszelkie nieczystości odchodzą z takiej wkładki o niebo łatwiej niż z grubych, chłonnych wkładów, bardzo ograniczając ich zabrudzenie. ZDECYDOWANIE POLECAMY!

Kliknij, żeby powiększyć. Wkład węglowy to w zasadzie wkład bambusowo-węglowy, mający jeszcze zwiększyć chłonność.

Na sam koniec, rodzaje materiałów, z których są szyte pieluszki i wkłady:

bambus: bardzo chłonny, super na noc. Niestety, schnie dość długo, zwłaszcza jeśli to kilkuwarstwowy, nieskładany wkład. Niektórzy producenci oferują składane wkłady bambusowe, które są znacznie cieńsze, ale po złożeniu uzyskany efekt jest podobny. To ukłon w stronę naszego klimatu (konkretnie: krótkiego lata), gdzie olbrzymie znaczenie odgrywa czas schnięcia wkładu. Takie bambusowe 'składaki’ redukują czas schnięcia nawet o kilka godzin – dokładniejsze pomiary za jakiś czas.

mikrofibra: szybkie schnięcie, zazwyczaj wystarczająca chłonność w ciągu dnia.

PUL: materiał będący najczęściej zewnętrzną częścią otulacza czy kieszonki. Z założenia nieprzemakalny – ma trzymać płyny w środku pieluchy. Często upstrzony wspaniałymi wzorkami i kolorami 🙂

mikropolar: delikatny materiał przyjemny dla pupy – dlatego jest stosowany jako wewnętrzna warstwa kieszonek PUL, jak również w niektórych wkładach – szczególnie tych do otulaczy, żeby dziecko czuło się komfortowo z pieluchą na pupie.

Mam nadzieję, że choć trochę rozwiałem Wasze wątpliwości i przybliżyłem techniczne szczegóły pieluch wielorazowych. Wiem, że materiału było sporo, ale nie zrażajcie się – to naprawdę nie jest takie trudne, a w praktyce można ograniczyć się do jednego rozwiązania. Sami poznajemy wszystko to, co 'wpadło’ w nasze ręce, a dzięki temu na koniec testu będziemy w stanie zaproponować Wam najbardziej optymalne rozwiązanie, wcale nie wymagające całej tej wiedzy. Jeśli macie jakieś pytania związane z tematem – piszcie śmiało, postaram się odpowiedzieć na tyle, na ile pozwoli mi zdobyta w ostatnim czasie – jeszcze niezbyt obszerna – wiedza. Jeśli nie będę wiedział, podpytam producentów – przed nimi wielorazówki nie mają tajemnic! A może wśród czytelników są bardziej zaawansowani użytkownicy, którzy mają porównanie różnych typów pieluch i ze swojego doświadczenia potrafią wskazać zalety i wady poszczególnych rozwiązań?

_______________________________________

Poprzedni wpis pieluchowy: Pieluszki wielorazowe. 3… 2… 1… akcja!

Kolejny wpis pieluchowy: Uczestnicy testu pieluch wielorazowych.

Exit mobile version