Wolnym Byc

Uczestnicy testu pieluszek wielorazowych.

Wykorzystując nieco swoją pozycję jako blogera, którego wpisy cieszą się coraz większą popularnością (To Wasza zasługa!), a jednocześnie obserwując rosnący brzuch małżonki (co doprowadziło do wyciągnięcia wniosków, że to raczej nie czekolada, a rosnące dziecko), pomyślałem „świat należy do odważnych” i zainicjowałem pewien projekt, o którym wspominałem ostatnio. Internet jest pełen artykułów porównujących pieluszki jednorazowe i wielorazowe, zarówno pod kątem kosztów, jak i wad/zalet obu rodzajów. Do tego dochodzą blogi i fora dyskusyjne, na których podekscytowane mamy (a gdzie podekscytowani tatusiowie pytam!) zachęcają do pieluszek danego producenta, albo przestrzegają przed innymi. Ale najczęściej robią to na podstawie doświadczeń z pojedynczymi egzemplarzami pieluch wielorazowych, niejednokrotnie używając ich w sposób nie do końca zgodny z 'instrukcją’ (chociażby, jeśli chodzi o pranie czy nawet zakładanie), bardzo rzadko mając szersze porównanie pomiędzy pieluszkami różnych producentów (chociaż wyjątki się zdarzają – dobrym przykładem jest forum chusty.info). Często dochodzi do tego niewiedza o sposobie zakładania pieluchy („jak ciasno to robić?”), doboru jej rozmiaru („dlaczego mój 3-kilowy noworodek tonie w pieluszce one-size?”) czy typu („kieszonka? otulacz? formowanka? Nigdy tego nie ogarnę – idę po jednorazówki!”), który to temat niedawno przybliżyłem.

My natomiast pomyśleliśmy: skoro produkt o całe lata świetlne wyprzedza stosowane przez cały świat pampersy, a jednocześnie nadal stanowi raczej niszę, która potencjalnie mogłaby wypełnić eko-lukę na rynku pieluszek, to wspaniale byłoby przyczynić się do tego efektu, który – naszym zdaniem – prędzej czy później nadejdzie! Jednocześnie, sami szybko zgubiliśmy się w rynku pieluszkowym, który na początku wydał nam się zdominowany przez 3-4 producentów, ale po dokładniejszych poszukiwaniach wyłoniły się kolejne firmy, będące często mikro-przedsiębiorstwami prowadzonymi przez mamy, dla których szycie pieluch jest realizacją ich pasji, a każdego klienta traktują bardzo indywidualnie. W związku z tym zrodziły się kolejne pytania: „czy pielucha za 70 zł jest lepsza niż ta za 30 zł?”, „czy firma jest w 100% Polska, czy może optymalizuje koszty produkując na wschodzie?”, „czy taka mama dwójki dzieci szyjąca kilkanaście pieluch miesięcznie zrobi to tak samo dobrze jak doświadczona firma? A może wręcz lepiej?”, „czemu oni oferują tylko pieluszki one-size, a tamci mają aż 4 różne rozmiary?” i tym podobne. Sami nie byliśmy w stanie odpowiedzieć na te pytania, nie mając w rękach tych wszystkich produktów i nie testując ich – dlatego wniosek był oczywisty: skoro takiej wiedzy oczekujemy my – entuzjaści, którzy chcą rozpocząć przygodę z wielorazówkami, ale nie do końca wiedzą od czego zacząć, to rzetelne porównanie pieluszek różnych producentów byłby wprost nieoceniony dla rzeszy rodziców podobnych do nas! Czy tylko porównanie pomiędzy oryginalnym Pampersem a jego Lidl-owskim odpowiednikiem ma sens? A co z całym polskim rynkiem pieluch wielorazowych – czy on nie zasługuje na poważne dyskusje i rankingi pozwalające dojrzeć różnice w gąszczu ofert na portalach aukcyjnych i w sklepach internetowych?

W związku z głębokim przekonaniem o przydatności takiego testu, na skrzynki mailowe potencjalnych jego uczestników trafiła wiadomość wyjaśniająca całą inicjatywę. Oczekując na hurra-optymistyczny odzew… nieco się zawiedliśmy. Powiem wprost: natłoku zgłoszeń nie było, ale dwóch producentów spojrzało na temat na tyle otwarcie, że po dłuższej wymianie maili trafiły do nas pierwsze cudeńka.

Po kilku tygodniach kolejne firmy, zachęcone nowymi mailami i ciągłym wzrostem popularności bloga, zdecydowały się dołączyć do testów i lawina pieluch wysypała się ze skrzynki pocztowej…

Oto lista uczestników testu na dzień 08.08.2013 (jeszcze można dołączyć – w tej sprawie proszę o kontakt na adres wolny@wolnymbyc.pl) – kolejność alfabetyczna, żeby już na samym początku podkreślić uczciwość jurorów 🙂

 

Bobolider odpowiedział jako pierwszy, z szybkością błyskawicy, kiedy inni jeszcze trawili mojego maila i obserwowali rozwój bloga sprawdzając, czy moja propozycja testu pieluszek nie jest zwykłym wyłudzeniem :). Z wielką pewnością wręczyli całą gamę swoich produktów zapewniając, że się nie zawiedziemy. Widać, że Bobolider jest pewny swego i aspiruje do miana lidera (dokładniej: bobo lidera 🙂 ) na polskim rynku. No właśnie… niestety nie w 100% polskim. Ich produkty są wykonywane w Chinach, co może być wadą dla ortodoksyjnych ekologów, a zaletą dla tych, którzy dwa razy oglądają każdą złotówkę przed wydaniem. Bobolider bije innych na głowę oferując pieluszki w cenie 20-30 zł, gdy tymczasem inni producenci rzadko schodzą poniżej 40-50 zł za sztukę (a czasami niemal dobijają do psychologicznej granicy 100 zł!). Ciężko będzie znaleźć coś tańszego – tylko czy jakość, trwałość i praktyczność pójdą w parze z niską ceną? To się dopiero okaże!

Zachęcam do odwiedzenia strony producenta, gdzie będziecie mogli nie tylko kupić pieluchy i rozmaite akcesoria, ale również dowiecie się wielu przydatnych informacji praktycznych o pieluszkach wielorazowych.

Zestaw Bobolidera to istne wejście smoka! Sprawdzimy, czy ten smok zionie ogniem! 🙂 Kliknij, aby powiększyć.

__________________________________________

Markę ekomajty stworzyła pierwsza z 'szyjących mam’, do której mam słabość ze względu na 'lokalny patriotyzm’. Jestem dumny, że i w mojej okolicy jest ktoś tak pozytywnie, 'pieluszkowo’ zakręcony! Do tego te wzory… jak wielu tatusiów, sądzę, że im bardziej 'zakręcone’ tym lepiej – i już nie mogę się doczekać, jak córcia pokaże się na placu zabaw z tymi odjechanymi kosmitami na pupie 🙂

Zapraszam do odwiedzenia strony internetowej oraz cennika, który wydaje się być niezwykle przyjazny dla portfela, mimo, że pieluszki powstają w Polsce!

Kieszonka, otulacz i formowanka (wszystko w rozmiarze one-size) – to mocna ekomajtowa reprezentacja. Chciałbym wiedzieć, skąd inspiracje na tak odjechane wzory! Kliknij, aby powiększyć.

__________________________________________

Nappy sprzedaje pieluchy kilku producentów, ale ponieważ wystartowali z własną marką Gzooby, to właśnie ona trafiła do naszych testów. To kolejne 'chinki’ (a częściowo 'pakistanki’), ale mimo wszystko plus dla producenta, który jasno informuje o kraju pochodzenia zarówno na stronie internetowej, jak i na metkach. Lubimy jasne sytuacje! Ceny pieluch Gzooby są więcej niż zachęcające (porównywalne z cenami Bobolidera), a na plus przemawia również postawienie na naturalne materiały, takie jak bawełna. Jesteśmy ciekawi, czy to wystarczy do nawiązania walki z pozostałymi uczestnikami testu.

Zapraszam do sklepu internetowego producenta, jak również do podstrony z produktami marki Gzooby!

Bardzo oryginalny zestaw – oprócz otulacza mamy cudownie naturalne, bawełniane pieluchy: formowankę (u góry) oraz pieluchę składaną (na dole). To może nie najpopularniejsze rozwiązanie, ale po pierwszym, nieco sceptycznym spojrzeniu, zostaliśmy naprawdę pozytywnie zaskoczeni! Kliknij, aby powiększyć.

__________________________________________

Kokosi stworzyła kolejna 'szyjąca mama’. Tym bardziej interesująca, że stara się obalić jeden z mitów dotyczących rozmiarów pieluszek wielorazowych. Na razie nie będę zdradzał o co chodzi, ale ma w tym bardzo dużo racji – przekonaliśmy się na przykładzie naszej Mai. Powiem Wam jedno – Sylwia z kokosi.pl może dużo namieszać 🙂

Zapraszam do sklepu internetowego, gdzie oprócz pieluszek znajdziecie masę akcesoriów, takich jak wkładki laktacyjne, myjki czy śliniaki!

Kolejny producent po Boboliderze zaszalał 🙂 Takiego zestawu się nie spodziewaliśmy, a to i tak tylko część tego, co szyje Sylwia! My już wiemy, że na powyższym zdjęciu jest przynajmniej jedna gwiazda testu 🙂 Kliknij, aby powiększyć.

__________________________________________

Kasia z Maylily jest perfekcjonistką 🙂 Na propozycję uczestnictwa w teście odpowiedziała „Tak – bardzo chętnie! Tyle, że nowa wersja pieluch jest w przygotowaniu, więc dołączymy niedługo. A warto, bo będą poprawki, będzie jeszcze lepiej!”. Maylily – kibicujemy, czekamy na przesyłkę, oraz dziękujemy za gadżet na osłodę tego czekania! Kasia przesłała przewijaczek, który sporo namieszał w naszych doświadczeniach przewijania pieluch – ale nie uprzedzam, bo to zasługuje na osobny wpis! Pieluchy z May Lily są o tyle interesujące, że ich cena jest znacznie (nawet 3-4 krotnie) wyższa, niż produktów z Chin. Ale nie mamy zamiaru ich z tego powodu skreślać i jesteśmy niezwykle ciekawi, czy idzie za tym jakość, trwałość i użyteczność, uzasadniająca tak olbrzymią różnicę cenową. Wiemy na pewno, że materiały, z których są zrobione są wysokiej jakości, a projektowanie i szycie pieluszek odbywa się w Polsce!

Zapraszam do odwiedzenia sklepu internetowego, oraz szczególnego zwrócenia uwagi na aktualności, gdzie (nieco na przekór) znajdują się aktualne promocje – dzięki nim wysokie ceny mogą stać się bardziej zjadliwe.

To najprawdziwsze 'sowy na drzewie’ – taką, oraz inne oryginalne nazwy można odnaleźć przeglądając produkty Maylily.

__________________________________________

 

Milovia to dawne 'małe me’ – obie nazwy są niezwykle ciekawe (swoją drogą, czy milovia to powiedziane łamanym angielskim 'me love ya’ – jeśli tak, to jestem pod wielkim wrażeniem pomysłowości!). 100% polskości, 100% profesjonalizmu – kontakt z tą firmą i obcowanie z ich produktami to naprawdę sama przyjemność. Ale jakie to produkty! Te kolory, te wzory – Wasza pociecha będzie w nich 'królem piaskownicy’! Jeśli dodać do tego podejście właściciela, który kładzie większy nacisk na propagowanie idei pieluszkowania wielorazowego niż na rywalizację w teście, ciężko znaleźć jakieś minusy. Ale jest przynajmniej jeden: cena. W praktyce 2-3 razy wyższa niż chińskie odpowiedniki… czy warto? Zaskoczę Was: całkiem możliwe, że tak! Ale nie ma co zapeszać, tylko trzeba testować, testować i jeszcze raz testować!

Zachęcam do odwiedzenia strony producenta, pieluszkowego ABC, a także sklepu internetowego.

Milovia nie pozostała dłużna Boboliderowi i Kokosi. Otrzymaliśmy praktycznie całą gamę produktów: kieszonka, otulacze (one-size i mały), a do tego przekrój wkładów w różnych rozmiarach i z rozmaitych materiałów. Kliknij, aby powiększyć.

__________________________________________

Mnóstwo wzorów i kolorów, a wszystko w bardzo przystępnych cenach na pupus.pl sugeruje, że również te produkty pochodzą z Chin. Producent najwyraźniej chce wygrać rozwiązaniami technicznymi – sami otrzymaliśmy niedawno wprowadzony otulacz z podwójną gumką. Zobaczymy, jak sprawdzi się w praktyce!

Zapraszam do sklepu internetowego producenta, jak i do działu „czytelnia”, gdzie znajdziecie masę informacji dotyczących pieluszkowania wielorazowego.

 

Pupus może i nie zaszalał z produktami do testów, ale to nie znaczy, że nie mamy zamiaru dokładnie sprawdzić tego, co otrzymaliśmy. Już niedługo będziecie mogli dowiedzieć się więcej o tym, co na zdjęciu (otulacz one-size + wkład bambusowo-węglowy). Kliknij, aby powiększyć

__________________________________________

Z radością mogę oznajmić, że dzięki wymienionym powyżej firmom będziemy w stanie przetestować praktycznie każdy rodzaj pieluszek wielorazowych sklasyfikowanych przeze mnie w poprzednim wpisie. Najbardziej popularne rodzaje mają silną reprezentację, gdzie walka będzie się toczyć o każdą godzinę schnięcia, o każdego nabitego napa, a nawet o walory wizualne! W innych – niszowych rozwiązaniach – rywalizacja będzie mniej zaciekła, ale na pewno nie mniej interesująca. Nasza dzielna testerka jest wytrwała i mężnie znosi wszystkie dziwne pomysły Jej rodziców, łączących rozwiązania różnych producentów i sprawdzając, czy „tak się da”.

Na zdjęciu walka z popampersowymi odparzeniami, które pojawiły się jeszcze w szpitalu. Niestety, wysokie temperatury robią swoje i nawet wielorazówki w tak ekstremalnych warunkach nie dają rady. Tetra w środku, kosmiczny otulacz założony jak najluźniej się da – to nasz sposób, działający prawie jak wietrzenie pupy!

[Edytowany 9.08.2013] – dostaliśmy informację od jednego z producentów, że „tak się nie robi” – PUL to PUL i niestety on też się grzeje. Rada: na tetrę coś zdecydowanie bardziej przewiewnego – na przykład formowanka. Dziękujemy za podpowiedź, obiecuję że spróbujemy!

Należy się Wam jeszcze kilka słów o tym, w jaki sposób będziemy przeprowadzać test. Wyznaczyliśmy kilka kategorii, którymi będziemy się zajmować w kolejnych wpisach. I tak będę kolejno analizował na przykład cenę pieluch, komfort użytkowania, chłonność czy czas schnięcia wkładów i inne, równie ważne cechy. Każdej z nich przypiszemy wagę – i tak na przykład chłonność wkładów będzie dla nas bardziej znacząca niż walory estetyczne. Ale ponieważ zdajemy sobie sprawę, że każdy może do tego podchodzić nieco inaczej, postaram się udostępniać arkusze kalkulacyjne, w których nie tylko będzie można sprawdzić wyniki naszego testu, ale również – zmieniając wagi poszczególnych atrybutów – sprawdzić, które rozwiązanie będzie najlepsze dla Ciebie! I tak może się okazać, że nasz zwycięzca nie zajmie u Ciebie wysokiego miejsca, a pielucha, którą całkiem odrzuciliśmy, będzie dla Ciebie optymalnym rozwiązaniem. Takie są ambitne plany, jeszcze nie wiem jak technicznie je zrealizuję, ale… jakoś to będzie – ja nie dam rady? 🙂

Na sam koniec pozwolę sobie na osobiste podziękowania ze strony całej naszej 3-osobowej rodziny dla producentów pieluszek * – ku mojemu ogromnemu zdziwieniu, prawie wszyscy, którzy zgłosili się do testu, wyrazili zaciekawienie moim blogiem i przyznali się do regularnego zaglądania na www.wolnymbyc.pl. Myślę, że częściowo tłumaczy to zbliżone podejście do życia i dbałość o finanse oraz ekologię, które również muszą przyświecać firmom zajmującym się pieluszkami wielorazowymi – aż ciężko mi sobie wyobrazić, żeby za tym szła tylko chłodna kalkulacja, a nie pasja i wiara w pozytywne oddziaływanie Waszych inicjatyw! Serdecznie dziękuję za zaufanie, którym nas obdarzyliście – obiecujemy, że Was nie zawiedziemy!

Muszę jeszcze nadmienić, że test pieluszek będzie tak amatorski, jak osoby, które go przeprowadzają – czyli my 🙂 Staramy się jak najrzetelniej podejść do każdego szczegółu, być obiektywni oraz prawidłowo podawać dane testowanych pieluch, ale mamy dopiero kilkutygodniowe doświadczenie, a poza tym jesteśmy tylko ludźmi – więc błędy mogą się zdarzać, a naszych wniosków nie należy traktować jak wyroczni. Nie odpowiadamy też za nietrafione wybory pieluszkowe – za to dokładamy najlepszych starań, żeby takie przypadki nie miały miejsca.

Jeśli mieliście do czynienia z którąś z tych firm i  macie własne przemyślenia na ich temat, bardzo zachęcam do komentarzy!

* szczególne podziękowania za bardzo, ale to bardzo pozytywne podejście 'szyjących mam’, do których dotarłem bardzo późno, a których odzew był tak spontaniczny, że mimo codziennych obowiązków i opieki nad swoimi pociechami rzuciły wszystko i zabrały się za szycie dla małej Mai! Dziewczyny – naprawdę widać Waszą pasję! Tak trzymać!

_______________________________________

Poprzedni wpis pieluchowy: Rodzaje pieluch wielorazowych.

Kolejny wpis pieluchowy: Praktyczne podstawy pieluchowania wielorazowego.

Exit mobile version