Sporo czasu minęło od testu pieluszek newborn. To moja wina, ale przeprowadzka, zmiana pracy i wysokie tempo narzucone od początku w nowym miejscu sprawiły, że mimo najlepszych chęci – blog musiał zaczekać. Starałem się jednak Was nie zawieść i publikować co jakiś czas któryś z postów z mojej spiżarni tekstów, którą każdy szanujący się bloger powinien posiadać 🙂
Z doświadczenia już wiem, że pieluchowe wpisy są znacznie bardziej wymagające niż pozostał – niewielka ilość tekstu skutecznie kamufluje ogrom materiału, który należy zebrać przed jego obróbką. W drobnej chwili wytchnienia, którą mam pomiędzy kolejnymi podróżami służbowymi, chciałbym nadrobić zaległości i przedstawić drugą część testu pieluch wielorazowych (pierwsza jest tu), tym razem poruszającą nieco prostszą kwestię – a mianowicie ilość użyć każdej pieluchy przed wrzuceniem jej do pralki.
Dzisiaj nie odkryję Ameryki. Ta część testu porusza kwestię naprawdę prostą i zależącą jedynie od rodzaju pieluch, który wybierzesz. W telegraficznym skrócie:
– otulacz + wkład: wymiana otulacza co 3-5 wymian wkładu
– kieszonka: wymiana po każdym zabrudzeniu
– formowanka: wymiana po każdym zabrudzeniu
– all-in-one: wymiana po każdym zabrudzeniu
– pielucha składana: wymiana po każdym zabrudzeniu
Trzeba przyznać, że powyższa teoria i rzeczywistość nie zawsze się dogadują, ale po opanowaniu przez operatora pieluchy (to Ty!) kilku podstawowych zasad, wszystko powinno wyglądać wręcz książkowo. Jeśli zdziwią Cię różnice w poniższej tabeli, zachęcam Cię do zapoznania się z podstawowymi różnicami pomiędzy poszczególnymi rodzajami pieluch wielorazowych – wybór odpowiedniego dla Ciebie zestawu jest kluczowy i decyduje o kilku aspektach. Pierwszy jest oczywisty: cena. Im więcej razy użyjesz danej pieluchy, tym mniej będziesz ich potrzebował – tu nie ma żadnej filozofii. Ale równie ważne jest co innego: trafność wyboru pieluch, z których chcesz korzystać. To niestety zawsze kompromis pomiędzy ceną a wygodą użytkowania. Czasami przegięcie w jedną stronę może być powodem do poczucia zawodu z dopiero co dokonanego zakupu. A chyba nie ma nic równie demotywującego do używania wielorazówek, co pierwsze niepowodzenie spowodowane niewłaściwym wyborem produktów. Spotkałem się ze sporą liczbą komentarzy typu „u nas się nie sprawdziło” i jestem niezmiernie ciekawy, jak duża część z nich była spowodowana niewłaściwym wyborem produktów, ich używaniem niezgodnie z przeznaczeniem (tutaj łopatologicznie piszę, co i jak) i podobnymi czynnikami, które absolutnie nie świadczą o wielorazówkach w ogólności. Chyba tej ciekawości nie zaspokoję nigdy – ale tym testem mogę przyczynić się do mniejszej liczby takich sytuacji w przyszłości.
Tyle wstępu – teraz czas na konkrety. Dzisiejsze pytanie brzmi „ile razy mogę użyć pieluchy przed wyrzuceniem jej do prania?”:
[table id=20 /]
Punkty przydzielone, ale jakie z tego wnioski? Na razie mogę odnieść się tylko do ceny indywidualnych pieluch, jako że ten aspekt przerobiliśmy wcześniej. Widać coś, co zaznaczałem już w poprzedniej części testu: cena pojedynczej pieluchy niekonieczne odzwierciedla całościowy koszt zestawu. Dzisiaj rozszerzyłbym tą tezę jeszcze bardziej i zaznaczyłbym, że wybierając bardziej „ekonomiczne” rodzaje pieluch możesz jeszcze bardziej ograniczyć koszt wyprawki.
Żeby nieco odpokutować ostatnie zaniedbania w tematach pieluchowych, postanowiłem nadrobić zaległości i przedstawić od razu kolejną odsłonę testu. Uprzedzam, że będzie kolorowo i subiektywnie, bo poniżej ocenię… wygląd pieluch! Już same zdjęcia najładniejszych pieluch, które wzbogacają wizualnie ten wpis to uczta dla oczu!
[table id=21 /]
Poniżej znajdziecie zdjęcia zwycięzców w tej kategorii. Naprawdę jest na co popatrzeć – sam najchętniej nie zakładałbym Mai nic poza pieluchami, ale ponieważ podchodzimy do tematu ogrzewania rozsądnie, muszę się na pieluchy napatrzeć podczas przewijania córeczki 🙂
Sowy na sowach – to jest to 🙂
Oceny dla 3 z 8 kategorii za nami. Na razie na prowadzenie wysunęły się Ekomajty, które dzięki niskim cenom, ekonomicznym rozwiązaniom (otulacze + wkłady) i wprost niesamowitym wzorom zdobyły mnóstwo punktów. Czy ta „szyjąca mama” będzie w stanie utrzymać tempo i będzie równie dobra w pozostałych kategoriach? Kilku rywali jest tuż-tuż i na pewno mają jeszcze jakiegoś asa w rękawie. A najlepsze jest to, że sam przyznaję punkty podczas pisania kolejnych wpisów – a więc ja również nie mam zielonego pojęcia, kto będzie zwycięzcą testu!
Zanim jednak kolejne punkty trafią na pieluchowe konta, zapraszam do ściągnięcia zaktualizowanej punktacji testowanych pieluch. Jeśli jesteś zainteresowany szczegółowym zestawieniem, a może już chciałbyś wstępnie sprawdzić, które produkty warto kupić, wystarczy ściągnąć jeden z poniższych plików:
Arkusz w formacie Microsoft Excel: pieluchy_test_2
Arkusz w formacie OpenOffice / LibreOffice: pieluchy_test_2
_______________________________________
Poprzedni wpis pieluchowy: Test pieluszek wielorazowych: część 1. (cena)
Następny wpis pieluchowy: Test pieluszek wielorazowych: część 3. (czas schnięcia i chłonność)
Jak zwykle wtrącę swoje 3 grosze, wybacz 😉
Jeśli chodzi o kieszonki, to oczywiście można ją użyć więcej niż tylko raz. Jak to? A tak, że jeśli kieszonka jest tylko zasiusiana, to tak jak otulacz, można użyć jej jeszcze przynajmniej 1-2 razy – kładziemy wkład chłonny NA warstwie polarkowej kieszonki lub np. zawijamy dziecię w tetrę zapiętą snappi i zapinamy kieszonkę tak jak otulacz. Ja wyrzucam kieszonkę dopiero jeśli jest zbyt zmoczona i czuć ją siusiem i nigdy nie używam ponownie kieszonki po nocce.
Co do wzorków – to jest oczywiście kwestia gustu i własnego poczucia estetyki każdego z użytkowników. Owszem podobają mi się kolorowe Milovia, czy piękne formowanki kolekcjonerskie pupeko, ale sama mam zaledwie jedną minkee w groszki i używkę CoolaBaby w zielone mazaje… Chyba nie powinno się porównywać w teście kieszonek gładkich z tymi we wzorki. Bo to tak jakby porównywać fryzury osób z włosami i tych łysych.
Nie ma czego wybaczać – przecież napisałaś merytoryczny komentarz, a to że się ze mną nie zgodziłaś to sprawa wtórna.
Co do wielokrotnego użycia kieszonek – to, co proponujesz to użycie kieszonek niezgodne z „instrukcją obsługi”. Oczywiście, że tak można, ale po co wtedy kupować drogą kieszonkę, jeśli można znacznie tańszy otulacz? Zresztą z otulaczem też możesz podobnie postępować i użyć je jeszcze więcej niż w zwykłym systemie.
Z drugim argumentem zupełnie się nie zgodzę. Po to jest test, po to punktacja i jak najdalej posunięty obiektywizm, żeby porównać wszystkie posiadane pieluchy. Nie wyobrażam sobie dalszego rozbijania pieluch na kategorie „wzorki”, „gładkie” itp. Normalnym jest, że gładka pielucha otrzyma mniej punktów w kategorii „wygląd”, ale za to ma szansę na wyższą punktację w kategorii „cena”, ponieważ oba aspekty są z reguły ze sobą powiązane. Rozumiejąc subiektywność oceny wyglądu dałem mu dość niską wagę, która dodatkowo może być obniżona (lub wręcz wyzerowana!) przez każdego z czytelników, którzy będą mieli wystarczająco dużo ciekawości i determinacji, żeby ściągnąć i pobawić się z załączonymi plikami z punktacją.
Ja kieszonek używam 2-3 razy.
Po pierwszym zasiusianiu wymieniam wkład. Z tego co wiem większość producentów zaleca takie użytkowanie kieszonek.
Przyznawanie punktów za wygląd moim zdaniem jest mocno krzywdzące. Jedni wolą jednokolorowe pieluszki inni we wzorki, jeszcze inni minkee. – moim zdaniem to bardzo subiektywna sprawa, bo co się mnie podoba nie musi podobać się Tobie.
Na marginesie: Ejże, Wolny! Zdjęcie swe w pierwszej pracy dałeś Pan bez głowy, a córeczkę w całej okazałości… Mnie się to wydaje pewną niekonsekwencją. To już lepiej na „pierwszy ogień publiczny” wystawić siebie. Lub może zaniechać publikacji wizerunku nawet (a może przede wszystkim) tak niepełnoletniego członka rodziny. W imię ostrożności i czy ja wiem zresztą czego….
Adam, ojciec dwóch synów (8 l., 5 l.)
Już w kilku miejscach na blogu Maja wcześniej zagościła. Przyznaję – jest to pewna niekonsekwencja, ale ciężko posądzić mi kogokolwiek o złe intencje w związku z kilkoma zdjęciami takiego małego szkraba. Portale społecznościowe są pełne tego typu zdjęć, poza tym każdy chce się pochwalić swoją pociechą 🙂 Chwalę się i ja – a jak będę na to gotowy, swój wizerunek również w ten czy inny sposób upublicznię.
Adam – rozumiem, co chcesz przekazać i nie neguję tego. Ale przemyślałem to, podjąłem taką decyzję już wcześniej i się tego trzymam.
W porządku. Ja tylko tak. Czasem wyłazi ze mnie złośliwiec.
O-BRZY-DLI-STWO
Zaczęłam czytać i porównywać ten blog z Mr Money M. Mam wrażenie, że czytam bloga puszczonego przez tłumacza. Nawet „słynne” 7% rocznie wzięte stamtąd!
Mam prostą radę – nie czytaj. Ciekawe, że piszesz o tym uderzającym podobieństwie we wpisie o pieluszkach wielorazowych – nie wiedziałem, że to również od kogoś „zgapiłem” – może zechcesz mnie w tym temacie oświecić?
Obrzydlistwo – podaj przykład dokładnego tłumaczenia/plagiatu (nie inspiracji).
Idąc tropem inspiracji zawsze możemy oskarżać kogoś, że wcześniej to już było. Biblia (czy też religie ogólnie) oraz starożytnie kierunki filozoficzne to najszybciej przychodzące do głowy „źródła” późniejszych opracowań.
Przecież przed Michałem (jakoszczedzacpieniadze.pl) czy Wolnym były takie blogi jak frugal.blox.pl, http://finansedomowe.blogspot.com, oszczędzanie,net i Paweł Kata (początki kwiecień 2007), http://frugalistka.blox.pl/html i parę innych już nie istniejących. Po takiej dawce różnych blogów (i książek) zawsze mogę powiedzieć – no już to gdzieś czytałam, już ktoś o tym pisał 🙂
Kolejna część testu pieluch wielorazowych i jestem zachwycony tym podejściem do pieluch. Myślałem, że jestem jedynym facetem, który tak bardzo angażuje się w promowanie pieluch wielorazowych. Cieszę się, że jest nas więcej 😉