Dzisiaj po raz kolejny nieco nagnę swoją zasadę pod tytułem „są lepsi w temacie inwestycji i lepiej ustąpić im pola”. Po tym, jak wspólnie z czytelnikami zastanawiałem się nad potencjalną możliwością wybuchu konfliktu zbrojnego, a następnie podpowiedziałem, jak korzystnie kupować waluty obce, należy postawić kropkę nad i, opisać proces zabezpieczania swoich oszczędności w jeszcze jeden, chyba najbardziej skuteczny sposób: kupując złoto.
Celowo piszę „złoto”, a nie surowce szlachetne. Owszem – można też bawić się w kupno srebra, ale jak to ostatnio zauważył Zbyszek z AppFunds, w przypadku bardziej wartościowych kolekcji, dźwiganie kilkudziesięciu kilogramów kruszcu nie jest zbyt trafionym pomysłem. Wszelkie inne kamienie szlachetne to dla mnie taka sama magia jak inwestycja w sztukę czy alkohol – niech zajmują się tym ci, którzy się na tym znają. Złoto jest jednak wyjątkowe, a niewielu potrafi powstrzymać mocniejsze bicie serca podczas kontaktu z tym pięknym kruszcem.
Właśnie przekazałem Ci podstawową zasadę, którą powinien kierować się każdy przezorny inwestor: kupuj fizyczne złoto, a nie obietnicę pokrycia jego wartości. Na rynku dostępne są certyfikaty strukturyzowane (RCGLDAOPEN), odwzorowujące w czasie cenę złota (w powiązaniu z USD) i muszę przyznać, że sam kiedyś kupiłem nieco tych obietnic bez większego pokrycia. I mimo, że co nieco na tym zarobiłem, z perspektywy czasu nie widzę większej różnicy od kupna certyfikatów na złoto od tych na kawę czy pszenicę. Powtórzę więc jeszcze raz: jeśli złoto, to w formie fizycznej, którą możesz dotknąć, zakopać i spieniężyć praktycznie gdziekolwiek na świecie.
Skoro wspomniałem o zakopywaniu (w nowoczesnej formie chowaniu w rozmaitych sejfach/skrytkach) cennego surowca, nie sposób nie podsumować w 2 słowach kwestii, od której należało zacząć ten wpis: po co kupować złoto. Odpowiedzi na to pytanie jest kilka i każda z nich jest dobra. Możesz spekulować z myślą o zysku, możesz zabezpieczać się na ciężkie czasy, a możesz po prostu nie dowierzać rynkom kapitałowym i traktować złoto jako jeden z niewielu rodzajów lokowania kapitału, który nie polega na wirtualnym przepisywaniu cyferek z konta na konto. Jakakolwiek będzie Twoja motywacja, kupno cennego surowca to nie przelewki i traktowanie go jak kliknięcie kolejnej aukcji na jednym z internetowych portali może Cię drogo kosztować. Sam właśnie tak zacząłem swoją przygodę z aurum i jedynie szczęściu mogę zawdzięczać fakt, że nie przejechałem się na tym.
Chociaż sam nie wiem… czy to nie jest przyjemniejszy widok?
W ten oto sposób doszliśmy do pytania: gdzie kupować złoto. Tu znowu nie ma jednej słusznej odpowiedzi, chociaż ja – jako człowiek idący z duchem czasu i ceniący swój czas, wybieram Internet. Ale nie wspomniane aukcje z niebywałymi „okazjami” sprzedawanymi przez osoby prywatne. Żeby nie prosić się o kłopoty, wybieram jedynie sprawdzonych dilerów, którzy gwarantują bezpieczną transakcję i towar zgodny z zamówieniem. Można oczywiście korzystać ze sklepów stacjonarnych, ale podejrzewam, że w tym przypadku przyjdzie Ci zapłacić słoną marżę, którą oczywiście możesz potraktować jako dodatkową opłatę za bezpieczeństwo transakcji. Dla przezornych (i mieszkających we Wrocławiu :)) istnieje opcja idealna: kupna przez Internet (a więc najczęściej w dobrej cenie) z odbiorem osobistym.
Skoro wspomniałem o marży, podpowiem w co celować, żeby była ona jak najmniejsza. Jak najmniejsza, ale nie zerowa – musisz ze spokojem przyjąć, że wydobycie złota, jego przetopienie w piękny krążek i dalsze pośrednictwo kosztuje – nijak nie unikniesz kilku (4-5) procent ponad to, co przekazuje suchy wykres światowej ceny surowca. Żeby jednak nie przepłacić, celuj w monety (nieco mniejsze kwoty) lub sztabki (w przypadku większych zakupów) inwestycyjne – odrzuć numizmaty, które zawierają w sobie dodatkową wartość kolekcjonerską. To kolejne wcielenie reguły „nie inwestuj w to, na czym się nie znasz”. Kolejna zasada: im mniejsza waga, tym większa marża. Zdaję sobie sprawę, że nieco ponad 4.000 zł, które aktualnie trzeba zapłacić na 1-uncjową monetę to sporo, ale naprawdę nie warto bardziej się rozdrabniać. Istnieją monety o mniejszej wadze i taki 1/10-uncjowy okaz można mieć już za niecałe 500 zł, ale cena ta zawiera dodatkowe kilkadziesiąt złotych niepotrzebnej marży. Nie ma w tym nic dziwnego – w końcu kupując na rynku 10 kilogramów ziemniaków również utargowałbym kilka groszy na takiej transakcji 🙂 Podsumowując, 1-uncjowe monety, które rozpozna i szybko wyceni każdy diler to optymalny wybór dla takich zjadaczy chleba jak Ty czy ja.
I właśnie czegoś takiego powinieneś… unikać.
Nie byłbym sobą, gdybym nie podał szybkiego i prostego sposobu krok po kroku, w jaki sposób możesz nabyć lśniącą monetę bądź sztabkę. Z własnego doświadczenia wiem, że w tym celu wystarczy znać tylko jeden adres Internetowy: www.ceny-zlota.pl. To bardzo często aktualizowane ceny godnych zaufania pośredników, o których uczciwość nie musisz się martwić. Model monety to sprawa pomijalna – najważniejsze jest to, że kupimy 1 uncję Aurum o próbie 999,9. Sam do tej pory sprawdziłem pośrednika 79th Element Ltd i swego czasu włożyłem nieco wysiłku w weryfikację firmy Pana Przemka (który – tak się składa – prowadzi bloga o tematyce ekonomicznej), więc z tym większą przyjemnością zauważyłem, że nadal jest w czołówce stawki:
A że interesy z ludźmi z branży robi się tym przyjemniej, postanowiłem znowu wydać parę złotych i jednocześnie pokazać Ci, jak prosty jest taki zakup. Śmiem twierdzić, że nie będzie miał z nim problemów nikt, kto od czasu do czasu kupuje coś w sklepach internetowych. Po kliknięciu w link „do sklepu” (ze zdjęcia wyżej), zostałem przekierowany na stronę www.monety-inwestycyjne.pl, na której wystarczyło potwierdzić wybór i przejść do zamówienia:
Następnie należy wprowadzić swoje dane i wybrać sposób przesyłki. I tutaj mam dla zdecydowanych na zakup krążka niespodziankę. Inni pośrednicy zakładają, że wysyłka zostanie zrealizowana przez kuriera (o ile klient sam nie pofatyguje się do oddziału). Pan Przemek poszedł jednak nieco dalej i umożliwił wysyłkę poprzez paczkomaty, skądinąd zdobywające coraz większą popularność. Rozumiem, że wielu z Was odrzuci tą formę jako bardziej ryzykowną, chociaż osobiście uważam, że niesłusznie. Przesyłki są ubezpieczone, a odbierając monetę w skrzynce możesz zrobić to kiedy chcesz, a co więcej – możesz to zrobić anonimowo. A przede wszystkim… za darmo! Tak tak – wystarczy, że zaznaczysz opcję „paczkomaty” (pamiętaj o uprzednim założeniu konta na portalu paczkomaty.pl, korzystając z tego samego adresu e-mail co podczas składania poniższego zamówienia):
A następnie podziękujesz za 15-złotową opłatę, wpisując w odpowiednie pole magicznie brzmiące hasło 'xsior’, które otworzy wrota do… darmowej przesyłki 🙂
Kliknij, aby powiększyć.
Czary mary, hokus-pokus i przesyłka się zeruje 🙂 Kliknij, aby powiększyć.
Dalej jest już z górki. Chwilę po potwierdzeniu zamówienia otrzymasz wiadomość e-mail na podany podczas rejestracji adres. A w nim znajdziesz ostatni potrzebny element: dane niezbędne do przelewu. Jeśli grzecznie wyślesz pieniążki na wskazany adres, już po kilku dniach będziesz mógł cieszyć się swoim własnym kawałkiem kruszcu wykopanego gdzieś w odległej o tysiące kilometrów kopalni.
Ostatnią kwestią, nad którą na pewno wielu z Was się zastanowi po przeczytaniu tego wpisu jest „czy to dobry moment na zakup złota„. Na to każdy z Was powinien odpowiedzieć sobie sam. Ja ograniczę się do podzielenia pewną refleksją. Przygotowując materiały do tego wpisu, natknąłem się na ten artykuł, w którym autor popełnił taki oto akapit:
Złośliwi komentatorzy mówią, że kiedy media zaczynają pisać, że warto kupować jakieś aktywo, to znaczy, że już wkrótce jego cena zacznie spadać. Nie można tego jednak powiedzieć o inwestowaniu w złoto, ponieważ sposób na inwestowanie w nie jest tak dużo, że surowiec ten ucieka utartym schematom. (…)
A jakieś inne argumenty za niekupowaniem srebra?
Bo – wybacz – ale ten o dzwiganiu kilkudziesięciu kilogramów kruszcu jest mimo wszystko mało prawdopodobny choć oczywiście możliwy 🙂
Ok – rzuciłem hasłowo, a może trzeba było bardziej merytorycznie. Srebro ma według mnie zbyt niską wartość na każdy kilogram i decymetr sześcienny objętości stopu – co jest ważnie nie tylko w przypadku brania nóg za pas, ale również jeśli chodzi o jego przechowywanie.
Poza tym kupując srebro fizyczne przepłacamy znacznie bardziej niż kupując złoto – narzut w tym przypadku to często ponad 20-kilka procent względem „wykresowej” ceny surowca, a jest to związane m.in. z opodatkowaniem (VAT).
No to moje argumenty 🙂
Srebro jest dużo łatwiej zbywalne , srebro ma szersze zastosowanie niz złoto, zużycie srebra w gospodarce światowej rośnie dużo szybciej niż złota, jest mniej rozpoznanych złóż srebra niż złota, relacja srebro/złoto cały czas sie powiększa sprawiając, że srebro jest coraz bardziej niedoszacowane…
O niedoszacowaniu sprebra nie jestem przekonany – zwłaszcza patrząc ja wykres XAGUSD – zwłaszcza na rok 2010/2011. Zachowanie analogiczne do złota, ale przy jeszcze większej zmienności.
Zdaje się, że kiedyś pisałeś o zapasach kruszców w ogródku 🙂 Inwestujesz w srebro? Kupujesz kilogramowe sztabki?
Tak sobie myślę o tych kilogramowych sztabkach srebra i chyba wiem, co masz na myśli pisząc o ich szerszym zastosowaniu… zawsze można czymś takim dać komuś w łeb 🙂 Czyli kolejny argument dla Ciebie.
Oczyyyyywiście, że nie inwestuję w srebro 😉
Porównaj relację srebro/złoto na przestrzeni 20/30 lat – być może zmienisz zdanie…
Sztabką można zdzielić, ale monetą też można sie obronić – jako pocisk z procy całkiem całkiem… 😉
Napisz gdzie strzelasz – przyjadę, mogę być nawet ruchomym celem tak długo, jak długo zużyte naboje zabieram z sobą 🙂
Ok – czyli nie inwestujesz w srebro. A złoto?
W srebro (się patrzy na emotikony), z powodów podanych wcześniej…
Mam kilka złotych monet ale bardziej jako ciekawostkę niż „cel inwestycyjny”
A co z podatkiem VAT przy kupnie srebra? Po prostu akceptujesz to jako składnik ceny, identycznie jakbyś kupował bochenek chleba?
PS Emotikony aż nazbyt często bywają zwodnicze 🙂
I tu jest przewaga srebra…
Bo sprzedając „do zastosowań przemysłowych” odzyskuję VAT.
(to czyste teoretyzwoanie, jak na razie nie musiałem sprzedawać)
Może nie tyle przewaga, bo osłabienie argumentu o podatku, którego w przypadku złota nie ma (przynajmniej przy kupnie – a co ze sprzedażą?).
Pokuszę się o mini-symulację. Mam 10.000 zł i chcę zainwestować w metale szlachetne. W przypadku złota, mam (na dzień dzisiejszy) za to 2,5 monety 1-uncjowej, czyli niecałe 80 gram kruszcu. Daję Mai do zabawy, pilnuję tylko żeby bawiła się w bam-bam, a nie badała wartości smakowe 🙂
W przypadku srebra, kurier dźwiga mniej więcej 4 1-kilogramowe sztabki, na których przechowanie potrzebuję przestrzeni. A jeśli chcę zainwestować nie 10, a 20, 50 czy więcej tysięcy złotych? Skarbiec w banku? Droga sprawa. Ogródek? Lepsza opcja – i może z powodu braku tej opcji w moim przypadku, kupno srebra do mnie nie przemawia.
No ja sie cieszę, że do Ciebie nie przemawia 🙂
W inwestowaniu jestem egoistą 🙂
Im mniej chętnych tym taniej kupuę 😉
Twoja wiara w efekty indywidualnych zachowań dla całego rynku kruszców jest niemal tak silna, jak moja dotycząca wpływu tego bloga na całą ludzkość 😀 Efekt motyla? 🙂
Obserwacja życia i wnioski 🙂
W 90% błędne, ale ważne, by te 10% celnych rekompensowało wszystko z nadwyżką 🙂
nie ladnie tak kolege deprecjonowac.
Ale to własnie fakt, że srebro jest stosunkowo tanie umożliwia jego zakup przez osoby mniej zamożne. Ponadto ze srebrnych monet w ciezkich czasach łatwiej uczynić środek płatniczy za drobne transakcje. Za 1 oz srebra kupię jedzenia na tydzień lub kilka dni, natomiast 1 oz Au to co ja z tym zrobie? To tak jakbym chciał zapłacić za pudełko zapałek w biedronce banknotem 500 złotowym;-)
Najważniejszy: jednak – trudniej zbyć. Złoto jest płynniejsze.
Ale na bardzo trudne czasy chyba jednak lepsze do zycia byłoby srebro. Łatwiej kupić bochenek chleba za pół uncji srebra niż … no wlaśnie – za ile złota?
Możesz tu sprzedać na rynku wtórnym: http://www.otozloto.pl
a gdzie odsprzedac potem te bulliony? nbp juz ponoc nie skupuje, zostaja jedynie chyba dilerzy z cenami pomniejszonymi o prowizje. Znasz jeszcze jakies sposoby?
Niestety nie. Skup przez dilerów to rzeczywiście automatyczne kilka procent w dół. Jeśli więc kupujesz myśląc o inwestycji krótko/średnioterminowej i nie myślisz o złocie jako o zabezpieczeniu w ciężkich czasach lub na emeryturze, to być może należy się zastanowić, czy kupno fizycznego kruszcu to rzeczywiście optymalne dla Ciebie rozwiązanie.
Fajny, konkretny wpis.
Ja myśląc o złocie zawsze traktuję je nie jako forma inwestycji, ale jako sposób na ochronę kapitału przed wszelkiego rodzaju kataklizmami. Jestem nawet w stanie poświęcić te kilka-kilkanaście procent straty wartości na przestrzeni krótkiego czasu. Jeśli kupować złoto w formie lokacyjnej (Krugerrandy itd.) to tylko z myślą o długoterminowym zabezpieczeniu na najgorsze (wojna, hiperinflacja itd.).
Taka forma ubezpieczenia.
M.
Złoto lepsze niż polisa ubezpieczeniowa 🙂
Dobra jest też inwestycja w diamenty, co jest mało zauważalne w dzisiejszym zabieganym świecie 🙂
Na tym się zupełnie nie znam. Być może dlatego, że jestem za bardzo zabiegany 🙂
Opowieści, że złoto jakoby chroni kapitał to bzdura. Wystarczy sobie popatrzeć na wykres złota przez ostatnie 35 lat. Gdzie była ta ochrona w latach 80-tych i 90-tych ?
Dopiero ostatnie lata spekulacji spowodowały wzrost cen złota.
A czemu akurat 35 lat? Wybrałeś wycinek, na co mogę ci odpowiedzieć: spójrz na lata 70-te albo ostatnie kilkanaście lat. Rynek się zmienia i jeśli potrafisz wskazać inny rodzaj inwestycji, które przez ostatnie setki lat stabilnie i bez żadnych zawirowań rośnie (lub chociaż chroni kapitał), chętnie posłucham.
Może być i rok. To teraz spójrz na wykres. Nadal twierdzisz, że złoto chroni kapitał ?
Złoto stabilnie rośnie przez kilkaset lat – a czym podpierasz to twierdzenie ? Bo w artykule twierdzisz, że trzyma wartość.
Złoto to kawałek metalu – generalnie kupowanie go nie ma sensu. Bo za 5 lat nadal będziesz miał kawałek metalu. W tym czasie przykładowo ziemia rolna da plony, obligacje dadzą odsetki, akcje dadzą dywidendy itp. itd. Złoto jest czymś kompletnie nieproduktywnym. „Inwestowanie” w nie to zwyczajna spekulacja
I nie, to nie ja tak twierdzę, tylko niejaki Warren Buffett.
Ten sam Warren Buffet wyśmiałby patrzenie na inwestycję w perspektywie roku, więc może nie wybierajmy wybiórczo tych z jego tez, które akurat pasują. Ziemia rolna… być może, również jestem zielony w te klocki, sporo było głosów że to dobra inwestycja, tylko należy trochę się znać i włożyć nieco wysiłku w poszukiwania. Akcje, obligacje… we wpisie stwierdziłem, że przestaję wierzyć w rynek kapitałowy – i nie ja jedyny. Im większą mam świadomość, że przytłaczająca większość moich inwestycji to tylko cyferki na kontach (raz pączkujące, raz się kurczące), tym bardziej zaczynam się skłaniać ku czemuś fizycznemu, jak np. złoto czy nieruchomości.
Ten sam Buffett zmienił poglądy i kupił parę lat temu kilkadziesiąt ton srebra i złota …
Dla mnie największym argumentem przeciw jest niska płynność i niepopularność w obrocie.
Tu sie z Tobą zgodzę – złoto (i srebro) mają wcią tę samą wartość. W dowolnym 50-cio letnim odcinku czasu nie jest ani o centa droższe, to dolary są coraz tańsze…
I dlatego uważam, że jest kiepskim narzędziem celem inwestycyjnym, ale za to bardzo dobrym, wieloletnim narzędziem oszczędnościowym.
Dobre – ale muszę być dzisiaj nieco zmęczony, bo musiałem 2 razy przeczytać, zanim załapałem 🙂
Niektórzy czytają co chcą przeczytać.
Przecież to nie ja twierdzę, że złoto trzyma wartość. Jest to przecież twierdzenie fałszywe – wielokrotnie złoto przez długi okres czasu taniało. Złoto nie trzyma wartości. To metal podlegający działaniom spekulacyjnym. Stąd się bierze cała jego „wartość”.
Roman – Jasio chyba nie zrozumiał Twojej gry słownej. Czyli nie ja jestem zmęczony, ale Ty napisałeś to w sposób nie do końca jasny. Ufff – jeszcze nie tak źle ze mną.
Jasio – zgodzę się, że w ostatnim okresie na rynku złota pojawiło się sporo działań spekulacyjnych. Tylko… gdzie tego nie ma? Akcje, obligacje, wartość pieniądza? Wolne żarty. Taki już ten świat jest i trzeba się w nim jakoś odnaleźć. A przede wszystkim zaakceptować takie wynaturzenia, które wynikają między innymi z tego, przeciwko czemu na tym blogu się przeciwstawiam.
Tylko nikt nie wciska ludziom akcji wmawiając im, że trzymają wartość w długim terminie. To taka „mała” różnica. Więc nie wmawiaj nikomu, a w szczególności samemu sobie, że się przeciwstawiasz wynaturzeniom.
Oczywiście, że nikt nie wmawia ludziom, że akcje trzymają wartość. Wmawia się jedynie, że one rosną i zawsze będą rosły, bo trzymanie wartości jest dla frajerów 🙂
A co to jest wartość?
Ile złota a ile dolarów lub złotówek trzeba było mieć powiedzmy 20 lat temu, by kupić koszyk podstawowych dóbr?
=
Ile złota, a ile dolarów lub złotówek potrzeba było kiedyś i teraz na typowe mieszkanie? Tu jest odpowiedź.
=
O wartości złota można mówić tylko wtedy, gdy ustalimy jakich benczmark rzeczy powszechnie kupowanych
Złoto trzyma „wartość” w długim terminie…
Wybierz dowolny 30 letni okres na przestrzeni ostatnich 100 lat; w żadnym z tych 70 okresów zawsze dostałeś na „wyjściu” wiecej zielonych papierków niż wydałeś na „wejściu”…
Owszem, traciło sie czasami na inflacji, ale to (rónież moim zdaniem) było nieistotne dopóki zyskiwało sie na pracy „własnych rąk”…
(Przyjąłem 30-letni dlatego, że moim zdaniem – jeśli kruszec ma pełnić rolę nie inwestycyjną, a ochrony kapitału – jest to „w sam raz” ( kupujesz do 40-45 roku życia, a do 70 można spokojnie zarabiać rękoma/nogami/głową i nie trzeba – choć można – żyć z odsetek).
Kruszec ma jeszcze inne zalety…
1.W przypadku złota można je nabywać na zasadzie: „Kup i zapomnij bo i tak nie stracisz”, a papiery „wartościowe” mogą stać sie – jak wskazuje historia – „mało wartościowe” jeśłi tego nie
pilnujesz…
2. Złoto (i srebro) nie tworzą sztucznego pieniądza, są realne…
Zamiast „w żadnym z tych 70 okresów” powinno być „w każdym…”
Taki jest efekt niespania od 80 godzin…
Dobra…
Wyśpię sie to wyjaśnię (może) o co mi chodzi…
Wiesz co….? Ja nie biorę się za krojenie klienta na sali operacyjnej, a Ty nie bierz się za temat inwestycji, bo zwyczajnie się na tym nie znasz.
Skup się na swojej specjalizacji. Myślę, że wielu tutejszych kadzicieli chętnie przeczyta post, w którym przetestujesz szklane podcieraczki.
Jak można tak nie szanować swoich czytelników i naganiać ich na drogie złoto.
Psychiatra? Czy pacjent co uciekł z psychiatryka?
A jaka jest różnica? 😉
1. Chyba nie przeczytałeś na dole strony fragmentu: „Informacje przedstawione na tej stronie internetowej są prywatnymi opiniami autora i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715) . Czytelnik podejmuje decyzje inwestycyjne na własną odpowiedzialność.”
2. Opisałem sposób na kupno złota i własną transakcję, nie pisząc ani słowa o tym, czy teraz jest tanio czy drogo. Skoro oszczędzam, to i inwestuję – czasami z lepszym, czasami z gorszym skutkiem. Twój argument że „się nie znam”, bo przecież złoto jest drogie jest wyjątkowo słaby. Czyżbyś był kolejnym jasnowidzem (to już druga „specjalizacja”, zaraz po tej, którą się przedstawiasz) z gatunku „bo tak”?
3. Powodzenia w czekaniu, aż będzie „tanio”. Może za rok? Może za 20 lat? Kto wie – chcesz, czekaj, nikt Ci nie broni i nie nagania do kupna.
4. Nie otrzymałem za ten wpis żadnych profitów, więc nie wiem po co miałbym naganiać na kupno złota.
5. Szklanych podcieraczek (nie mam pojęcia, co to może być) nie radzę testować – naprawdę dobrze radzę, chociaż jako lekarz (taaaakkkk…) powinieneś o tym wiedzieć lepiej ode mnie.
Ciekawe Wolny, sam ostatnio się zastanawiałem nad kupnem zlota. Teraz patrząc na tego pośrednika co polecasz widzę ile trzeba płacić za komfort zakupu osobistego za gotówkę. Ceny za Maple Leaf 1oz:
– Mennica Wrocławska która ma oddziały w kilkunastu miastach (w tym moim): 4239.80 zł, skup 3837 (90,5% wartości)
– 79 Element Ltd (tylko Wrocław lub wysyłkowo): 4092 zł, skup wg deklaracji 2-5% poniżej sprzedaży czyli ~3887
Chciałbym się jednak spytać czemu (w kontekście tego że złoto kupujesz jako zabezpieczenie na wypadek opuszczenia kraju) kupujesz tak duże nominały? Wg mnie lepiej mieć 10 monet 1/10 oz bo łatwiej nim płacić (np. pogranicznikowi), tak samo jak wolę mieć w portfelu kilka 10-20zł niż jeden banknot 200zł 🙂 Oczywiście, tracimy na wyższej marży ale dla mnie to jest właśnie cena za możliwość „rozmienienia” kwoty. Co o tym myślisz?
Też się nad tym ostatnio zastanawiałem. Ale takie dywagacje pasują od najczarniejszego z czarnych scenariusza – kiedy to będziesz szedł do chronionej przez siły zbrojne (przed rabusiami) piekarni i kupował chleb za sztabkę złota, bo inne waluty będą bezwartościowe. Piekarnia będzie się prawdopodobnie znajdowała w bunkrze, a Ty będziesz jednym z kilkunastu procent szczęśliwców (albo „nieszczęścliwców” :)), którzy przetrwali to, czego sobie nawet nie umiem wyobrazić. Także wolę tak daleko nie iść – 1-uncjowa sztabka, która będzie trzymała wartość, a którą spieniężę gdzieś za taczkę mało wartościowych banknotów mi wystarczy. Ale… (i tu znowu zrobię bezpłatną reklamę Przemkowi): z zaciekawieniem trafiłem wczoraj na ten produkt. Doskonałe na sytuacje ekstremalne, ale za te 50 gram przepłaciłbym na dzień dzisiejszy około 450 zł. Według mnie nie warto, ale kto wie, co przyniesie przyszłość.
PS Jeszcze lepiej niż mieć 10 monet 1/10 oz jest mieć 10 monet 1 oz 😀 Z jednej strony żart, a z drugiej, to (biorąc pod uwagę dzisiejszą wartość) około 40.000 zł.
40000 zł to więcej niż mój cały 6-miesięczny fundusz bezpieczeństwa, a przecież trzeba jakąś dywersyfikację zachować 😉
Oczywiście – dywersyfikacja by się przydała 🙂 Wiele jest głosów mówiących, żeby złoto (lub bardziej ogólnie: metale szlachetne) stanowiło kilka procent całego portfela. Można to potraktować jako punkt wyjścia i – absolutnie nie trzymając się ślepo żadnej regułki wymyślonej przez nie wiadomo w gruncie rzeczy kogo – dopasować to do swojej sytuacji i celów.
Skoro mowimy juz o scenariuszach ekstremalnych… Znamy z historii przypadki, gdy rzady zabranialy uzywania zlota, konfiskowaly je etc. A historia lubi sie powtarzac. Wniosek z tego taki, ze najlepiej jest kupic zloto, ale anonimowo. Jesli placisz przelewem, to maja cie na talerzu: „Pan Wolny dnia 2 kwietnia 2014 zaplacil 4000 zl za zlota monete”. Chyba wolalbys zeby doprowadzony do ostatecznosci rzad takich rzeczy nie wiedzial… A zatem pytanie brzmi: czy mozna kupic zloto za gotowke, bez podawania personaliow?
Ciekawe zagadnienie. I chyba po raz kolejny muszę zrobić reklamę Przemkowi… klik. Wychodzi na to, że wie o co chodzi w tym biznesie i jakie są potrzeby klientów.
Hmm… Nie wiedzialem ze system bankowy pozwala na wysylanie pieniedzy z zupelnym pominieciem danych wplacajacego. Ciekawe tylko co sie dzieje gdy zachodzi potrzeba reklamacji, np. gdy dostane w paczce inna monete niz zamawialem. Skoro jestem anonimowy, to nijak nie udowodnie ze to wlasnie ja za te monete zaplacilem…
Nie jestem przekonany co do zabezpieczenia majątku w złocie w sytuacji jakiegoś większego kryzysu, np. wojny. Nie wiem skąd we wszystkich inwestorach w złoto przekonanie, że przykładowo 4000 zł wydane dziś na monetę będzie warte np. 3500 zł podczas próby jej wymiany na np. pieniądze, leki czy żywność w sytuacji gdy na świecie będzie panował strach, głód, przemoc itp. W mojej ocenie monety owszem, będą miały większą wartość niż akcje, ale nie są należytym zabezpieczeniem majątku. Jako zabezpieczanie przed ciężkimi czasami stawiałbym raczej na zakup ziemi i „zabawę w rolnika”, choćby na własne potrzeby.
W czasie II wojny czasem można było się wykupić z rąk Niemców czy Rosjan właśnie za złoto i tym samym uratować życie swoje lub kogoś z rodziny.
Masz sporo racji, ale chyba musiałbym się rozdwoić, żeby jeszcze podjąć się czegoś takiego 🙂 Przed wszystkim się nie zabezpieczysz – raczej chodzi o wybór optymalnego rozwiązania odpowiedniego dla Twojej sytuacji życiowej / miejsca zamieszkania / preferencji.
To nie o to chodzi, ile będzie warte to złoto. To chodzi o to, że złotówki mogą być warte NIC. Złoto będzie zawsze warte COŚ.
@Roman:
Z tymi 100 latami to źle patrzysz. Wynika to z tego, że do 1971r. wykres złota jest praktycznie płaski. Co wynikało oczywiście z powiązania USD ze złotem.
Czyli tak naprawdę badasz okres mniej więcej 40-letni, a nie 100-letni.
Dlatego masz złudzenie że trzyma wartość.
Poza tym trzeba pamiętać, że w 1980r. złoto przebiło poziom 800USD – ten sam poziom osiągnęło po 27 latach. To zapewne też oznaka trzymania wartości ?
Oczywiście, jeśli ktoś uważa że złoto w długim terminie pójdzie w górę to jego sprawa – tylko nie powinien wmawiać sobie i innymi, że żółty metal trzyma wartość. To zwykła spekulacja.
Co i tak oznacza, że w dowolnym 30 letnim okresie (i nie bedę się powtarzał)…
Piszesz o „trzymaniu wartości” czy o „wzroście wartości” bo to dwie zupełnie różne sprawy…
Nigdy – przy obecnym moim stanie wiedzy – nie zdecydowałbym sie na inwestowanie w kruszec. NAtomiast wystarczy podana przeze mnie analiza, by bez obaw „oszczędzać w kruszcu”…
Bo – przynajmnije dla mnie – jest ogromna różnica pomiędzy inwestowaniem, a oszczędzaniem.
Co oznacza, że bierzesz pod uwagę rzecz która przez 7/10 rozpatrywanego okresu miała cenę urzędową. Po czym z tego faktu wywodzisz, że złoto trzyma wartość. No litości.
850USD w 1980r. to nie jest 850USD obecnie. http://zlotoisrebro.blox.pl/2011/08/Zloto-nie-jest-najdrozsze-w-historii.html
Czyli złoto nadal nie odrobiło strat od pęknięcia bańki 30 lat temu.
Nadal twierdzisz, że złoto trzyma wartość ?
W złocie nie oszczędzasz – w złocie spekulujesz. Kupując złoto obstawiasz krach gospodarczy, zamieszki, wojnę, itp. Tak samo jak kupując indeks giełdowy obstawiasz rozwój gospodarczy. To tylko metoda spekulacji – koniec końców i tak ważne jest ile masz cyferek na koncie.
Jasiu,
cyferki na koncie w pewnym momencie mogą rzeczywiście stać się tylko i wyłącznie cyferkami bez pokrycia. Na Polskę co 20, 30 lat spada jakiś kataklizm, nie ma cudów: 123 lat zaborów, I i II wojna światowa, potem w bodajże 1950 roku nagła, niezapowiadana wymiana pieniędzy, następnie hiperinflacja lat 80 i 90-tych, a teraz też na nic dobrego się nie zapowiada. Ale jak ktoś wierzy w rozwój gospodarczy, no to życzę powodzenia.
Zrobiło się nieco groźnie. Czy to tylko wynik mojego wyobrażenia, czy rzeczywiście również Wasze wypowiedzi pokazują, że ostatnio widzicie bardziej realne zagrożenie dla bezpieczeństwa osobistego/finansowego?
Widzę, że „dieta informacyjna” robi swoje. Tak dla porządku: po aneksji Krymu, żadne dotkliwe sankcje dla Rosji nie zostały wprowadzone, np. pani kanclerz Merkel w Warszawie stwierdziła, że „o wspólnych unijnych zakupach gazu od Rosji należy rozmawiać, pamiętając jednak, że jest to decyzja firm, a nie rządów”, no to czego dobrego się można spodziewać?
Dieta informacyjna to przede wszystkim ignorowanie śmieciowych informacji, które nie mają i nie będą miały wpływu na nasze życie. Informacji którą podałaś nie słyszałem, ale mimo rzadkiego odwiedzania jednego z internetowych portali wiem wystarczająco dużo żeby nie ignorować tego, co dzieje się tak blisko nas.
Tyle teoria…
A jeśli chodzi o moja praktykę, to przez ostatnich 20 lat nie straciłem na srebrze…
Czyli teraz twierdzisz, że to nie złoto tylko srebro trzyma wartość, bo na nim nie straciłeś ?
Jak to sam napisałeś?
„Niektórzy czytają co chcą przeczytać” 😀
Choć z drugiej strony jeśli ostatnie 20 lat uznać zzgodnie z tym co napisałeś za”teraz”…
Jak słusznie zauważyłeś – czytasz co chcesz przeczytać [to w kontekście teraz i 20 lat].
Generalnie w necie jest dużo mistrzów inwestowania – nie jesteś wyjątkiem. Wystarczy popatrzeć na wykres [w tym wypadku] srebra, żeby te opowieści zweryfikować.
Pisałem już to kilka razy, napisze ponownie, może zrozumiesz, a moze nie…
Nie inwestuję w kruszec, a tylko w nim oszczędzam…
Inwestuję „we własne ręce”, dają 200-900% zysku w ciągu 3-6 miersięcy i to pewnego…
A co gdy na świecie odkryją duże ilości złota
lub planetary resources inc ziści swoje wizje
(pozyskiwanie metali z asteroidów)?
To może ja odpowiem:
Ceny złota spadną w dół i straci ono swoją inwestycyjno – oszczędnościową rolę.
Według mnie to nie kwestia ilości zasobów, ale kosztów jego wydobywania, które byłyby (przynajmniej w dającej się przewidzieć przyszłości) ekstremalne w przypadku pozyskiwania spoza planety. Poza tym skoro do tej pory, mimo wieków poszukiwań, nie okazało się że nagle złota jest tysiąc razy więcej niż przypuszczano, to jakie jest prawdopodobieństwo takiego zdarzenia? I tego, że firma która się dokopie do tego bogactwa będzie psuła rynek zalewając go tanim złotem, zamiast czerpać podobne zyski przez znacznie dłuższy czas?
Diamenty już robią w fabrykach, na złoto też przyjdzie czas 😉
Taaakkkk… i jestem ciekawy, czy takie diamenty są znacznie tańsze niż te „prawdziwe”. Strzelam, że różnica w cenie to może 10-15%, a naturalny surowiec nadal trzyma swoją wartość. Mylę się?
Cena diamentów naturalnych jest kontrolowana przez De Beers.To tyle jeśli chodzi o kolejny mit o trzymaniu wartości.
Cena czegokolwiek jest zawsze kontrolowana…
Choćby przez tzw. „wolny rynek” 🙂
http://youtu.be/ELJQOhBnqOk różnica w cenie jest chyba większa, dla mnie bardziej interesujący był fakt, że można już wyprodukować diamenty jubilerskie. Cena jest dla mnie mniej istotna, bo nie zamierzam kupować błyskotek.
złoto – jak na razie w bardzo mikrej ilości – uzyskuje sie w trakcie reakcji jądrowych w reaktorach…
O tym właśnie pisałem, pozostaje tylko kwestia opłacalności 🙂
W ostatnich tygodniach rozmyślałem dużo nad kupnem walut obcych oraz złota. W końcu doszedłem do przekonania, że pozostanę jednak przy złotówkach.
Powody moje (a jednocześnie kontrargumenty do tego, o czym pisze Wolny) są takie:
1) Nie ma w tej chwili żadnych poważnych sygnałów świadczących o tym, że banki mogą nie wypłacać naszych pieniędzy lub że te pieniądze mogą stać się bezwartościowe.
2) Jestem w stanie w ciągu 2-3 dni mieć wszystkie swe skromne oszczędności przy sobie i zrobić z nich stosowny użytek.
3) Nie mam i nie zamierzam mieć nieruchomości i ziemi, a więc dóbr trudno zbywalnych lub w sytuacji koniecznej zbywalnych w ciągu kilku-kilkunastu dni ze znaczną stratą. (-30%? -40%?)
4) Przyszła wartość obcych walut oraz kruszców to zagadka – można tu sporo stracić. To zaś jest dla mej psychiki trudniejsze do przyjęcia, niż pogodzenie z naturą dzisiejszego postmodernistycznego świata.
No chyba żartujesz?! Nie ma żadnych poważnych sygnałów?! Moim zdaniem jest ich bardzo wiele, tylko po prostu je ignorujesz. Bo czymże był „scenariusz cypryjski”, jak nie poważnym sygnałem? Czym jest szaleńcze drukowanie pieniędzy w Europie i USA, jak nie poważnym sygnałem?
Może zbyt brutalne porównanie, ale po objęciu władzy przez Hitlera nie doszło do pogromów Żydów z dnia na dzień. Była cała masa sygnałów, po których co mądrzejsi Żydzi wyemigrowali, a zostali tacy przekonani że „przecież jeszcze nic strasznego się nie dzieje”.
Moim zdaniem sprawa jest bardzo prosta. Naruszona została żelazna zasada, że pieniądze w banku są „pewne jak w banku”. Czy jeśli jutro rano się obudzisz i okaże się że 10% z nich zniknęło, albo po prostu konto jest tymczasowo zablokowane, bo rząd rozmyśla nad tym jak obywatele mogą przyczynić się do uratowania budżetu, to rzeczywiście powiesz uczciwie, że jesteś totalnie zaskoczony i że nie można było się tego spodziewać?
Każdy powinien sam ocenić, na ile pewnie pewnie i bezpiecznie się czuje – i nie mam tu na myśli tylko finansów. Ja śpię spokojnie, ale jednocześnie wykonuję ruchy, których celem jest chociaż nieznaczne „odciążenie” wszelkich instytucji finansowych z moich pieniędzy 🙂 Są 3 kierunki, w których idę: waluty, złoto i… hmmm – może o tym za jakiś czas 🙂
Patrząc z perspektywy 2016 roku na „brak poważnych sygnałów” mówiących o niewypłacalności banków można się uśmiać 😀
Ad 1) Poważne sygnały mają to do siebie, że kiedy się pojawiają, zwykle jest już za późno. Przeciętny zjadacz chleba może czytać między wierszami, wyławiać i filtrować drobne sygnały i próbować przewidzieć, jak rozwinie się sytuacja za jakiś czas. A raczej: jakie jest prawdopodobieństwo poszczególnych scenariuszy.
Ad 2) Co znaczy „stosowny użytek”? Pytam, bo jestem ciekawy czy inni mają mniej lub bardziej sprecyzowane plany awaryjne.
Ad 3) Ja na to patrzę nieco inaczej – być może naiwnie, więc mnie popraw. Kupując nieruchomości / ziemię, masz coś, co będzie należało do Ciebie nawet po długim czasie zawieruchy i co na mniejszą szansę tak stracić wartość, jak złotówka w sytuacji krachu. Już pomijając wszelkie wojny itp, a biorąc pod uwagę np. hiperinflację – czy nie lepiej mieć mieszkanie na wynajem, za które będziesz pobierał czynsz wyższy o kilkadziesiąt procent każdego miesiąca niż gotówkę, której wartość z każdym dniem będzie topniała, bo będą rosły ceny (oraz – siłą rzeczy – zarobki)?
1) No tak, rozważać możemy oczywiście tylko prawdopodobieństwo różnych scenariuszy. Jedyne z czym się nie zgadzam: to myśl, że przy poważnych sygnałach jest zwykle za późno. Wg mnie wówczas prawie nigdy nie jest za późno. Inna rzecz, to oczywiście definiowanie poważnych sygnałów. Kiedy tylko zaczęły się poważnie głosy mówiące o niebezpieczeństwa bankructwa Grecji i pompowanie w to państwo ogromnych kwot, to pieniądze moje zniknęły z Polbanku, który mógł na tej sprawie ucierpieć. Nie było koło mnie szturmu klientów.
2) Stosowny użytek: np. kupić złoto lub walutę obcą lub wyjechać gdzieś. Gdzie? Tego teraz nie wiem.
3) No nie wiem, czy to posiadanie tej ziemi to takie pewne i właściwe. Moi jedni Dziadkowie mieli trochę ziemi na Kresach przed wojną. Nic z tego nie zostało. Ponadto po jakichś wojnach czy epidemiach wartość ziemi może gwałtownie spaść.
.
Inna rzecz: teraz o pewnych sprawach jest głośno i tyle. Nic jednak poważnego się nie dzieje – taka jest moja ocena sytuacji.
.
Ergo: warto warto być krok do przodu, ale niekoniecznie trzy.
Może nieco przesadziłem z tym „jest już za późno”. Przed chwilą przeanalizowałem kurs USDUAH (dolar/hrywna) z kalendarium wydarzeń na Ukrainie. Wygląda to tak, że już na dobre dwa miesiące przed nagłym wzrostem kursu „coś” się działo. Tylko czy pokojowe manifestacje i dyplomatyczne słowa kolejnych polityków próbujących załagodzić protesty byłyby wystarczającym powodem do wycofania oszczędności i np. wyjazdu? Może tak, może nie – ciężko orzekać „co by było gdyby”. U nas takiej łagodnej powtórki raczej nie będzie – jeśli coś się zacznie, to nagle (sytuacja stale jest przecież napięta).
Kojarzę też, że na Cyprze „opodatkowanie” oszczędności również miało wyjątkowy charakter – jeśli dobrze kojarzę, działało to wstecz…
Zgadzam się, że 3 kroków do przodu nie warto robić. Moje ostatnie zakupy to zdecydowanie nie wyprzedawanie wszystkiego i nie żaden nagły zwrot wydarzeń. To tylko nadrabianie zaległości w budowaniu przeciwwagi dla inwestycji na rynkach kapitałowych. Do tej pory to zaniedbywałem, a ostatnie wydarzenia po prostu mi o tym przypomniały i nieco zmobilizowały do działania.
W porządku. Ja obrałem inną metodą. Będę działał szybko i zdecydowanie, gdy ocenię, że to ten czas. Raz już tak było (Atak na WTC). Zabrałem moje pieniądze z baku do ręki i bacznie patrzyłem.
Zresztą: co ja tu będę kogokolwiek pouczał? Są różne drogi.
Spora czas Polaków w ogóle nie ufa bankom i trzyma pieniądze w pościeli czy w doniczkach. Póki nie ma wysokiej inflacji, nie jest to głupie, choć troszkę kosztowne i niebezpieczne (pożar, złodzieje itp.).
Wydaje mi się, że pod względem gospodarczym Ukraina to Polska z przełomu 89 i 90 roku. To początek transformacji i wcale nie jest pewne czy jej dalszy etap nastąpi. Nie mówiąc już o dojściu do wolności rynkowej i stabilności.
.
Jako obywatel Ukrainy nie tylko od bardzo dawna nie trzymałbym pieniędzy w banku, ale też nie ustawałbym w wysiłkach by ten kraj opuścić. Tak sądzę. Chociaż… Z drugiej strony… byt określa świadomość, więc trudno tak gdybać…
No i bardzo ładny wpis. Tylko niekompletny. Miało być złoto w praktyce a wpis omawia tylko jedną stronę monety – zakup złota. Natomiast nie ma nic na temat zamiany kruszcu w gotówkę.
Jak to zrobić:
– szybko?
– korzystnie?
– bezpiecznie?
Pozdro!
He, he: bo też raczej nie o to chodziło. Nie chodzi by potem zamieniać złoto w gotówkę, lecz raczej kupić sobie za nie przejazd z miejsca A na miejsce B, lewe papiery czy cokolwiek innego.
.
Złoto skupuje np. Mennica Wrocławska. Różnica miedzy ceną zakupy a sprzedaży mała nie jest. Ale za to w łeb się nie dostanie od „kontrahenta”.
Trafna odpowiedź – nie mam zbyt wiele do dodania. Nie kupuję złota, żeby pozbywać się go w warunkach takiego spokoju i dobrobytu, w jakich (jeszcze?) żyjemy.
Widzę Wolny że zareklamowałeś usługi słynnego antyklerykała Przemysława… Dlaczego akurat ten sklep? W rankingu, na który się powołałeś wcale nie jest najtańszy.
Robak.
Ranking zmienia się co chwilę – kiedy ja kupowałem (zarówno rok temu, jak i tydzień temu), był najtańszy. Być może jutro znów tak będzie? Nie czytam bloga Przemka i nie znam jego poglądów. Ważne jest to, że dwukrotnie już byłem zadowolonym klientem jego sklepu i wszystko przebiegło bezproblemowo. A skoro coś działa (i jest zdecydowanie konkurencyjne), to nie widzę powodów do zmiany dostawcy czy teoretyzowania o tym, jak inni wywiązują się z transakcji. Dodatkowym argumentem była wygodna przesyłka, której koszty można wyzerować.
Polecenie było moją inicjatywą i nic za nie otrzymałem, więc dziury w całym nie ma 🙂
Ja polecam http://goldon.pl/ , również tanie ceny, można odebrać osobiscie i anonimowo w Wawie, sprawdzony już przeze mnie.
Ja jestem sceptycznie nastawiony do złota nawet jeśli mówimy o ciężkich czasach gdy wielu ucieka do złota. Jeśli byłoby aż tak źle to złoto nic nam nie da bo historia uczy o sytuacjach w których ludzie za uncje złota kupowali chleb tylko po to by mieć co jeść.
Dlatego uważam, że na bardzo ciężkie czasy lepiej mieć aktywa dające możliwość wytworzenia żywności i utrzymania rodziny niż mieć pochowane złoto.
A w relatywnie stabilnych czasach jakie mamy obecne jest dużo lepszych i ciekawszych inwestycji niż złoto.
Spełniając rolę samozwańczego sekretarza Wolnego odpowiem, że złoto nie jest traktowane tu jako inwestycja. I w krańcowej sytuacji tak to właśnie może wyglądać: kupimy za uncję złota nieco żywności.
.
A od siebie zapytam odnośnie myśli:
„aktywa dające możliwość wytworzenia żywności”.
Sugerujesz zakup ziemi rolnej, stodoły i kombajnu lub chlewni ze świniami?
Myślę, że wystarczyłaby nawet mała działka pod miastem lub nawet w mieście tylko z warzywami i owocami (vide: obrazki z wojennego Londynu lub Warszawy, kiedy nawet na trawnikach hodowano ziemniaki).
A co sądzisz o kupowaniu złota osobiście u dilera po to aby zachować anonimowość? Nie widzisz takiej potrzeby? Mogą zagrabić kasę z konta, a złota obywatelowi zabrać nie mogą? Nie obawiasz się tego, że obecnie, robiąc zakupy przez internet, Państwo w razie wu będzie wiedziało gdzie zapukać? Ciekawi mnie Twoja opinia na ten temat, czy jest to realna obawa, czy raczej przesadna ostrożność? Są zwolennicy takiej właśnie formy zakupów wśród osób piszących w internecie o inwestowaniu w złoto.
P.S. Zawsze kupując złoto osobiście bierzmy paragon, na nim nie ma danych osobowych jak na fakturze, a pozwoli nam to w razie potrzeby udokumentować legalność zakupu.
Kamilu – jeśli rzeczywiście zaczną zabierać ludziom pieniądze z kont, to zanim będą wiedzieli gdzie zapukać po złoto, ja będę już daleko stąd. Wyobrażasz sobie taką sytuację, że puka do Twoich drzwi policja i musisz im oddać wszystkie kosztowności? Dla mnie totalna abstrakcja i jeśli taki scenariusz się ziści, to beze mnie.
A paragon kserujemy.
Ustawa o przeciwdziałaniu terroryzmowi i praniu brudnych pieniędzy faktycznie wymaga rejestracji osoby, jeżeli zakup jest powyżej 15.000EUR. Jeżeli jest poniżej to nie ma takiego obowiązku. Tyle w teorii:) Praktyka jest taka, że nie sposób tego sprawdzić i sensownie egzekwować. Jeżeli ktoś chce kupić powyżej 15.000EUR i chce to zrobić anonimowo to nie ma problemu podzielić transakcję na kilka razy. Można to zrobić i my tak robimy. Oczywiście wszystko ma paragon/fakturę, nic na lewo iść nie może.
przydatny wpis, bardzo mnie zaciekawił.
Co do sprawdzania cen złotych monet i ogólnie złota inwestycyjnego to istnieją różne porównywarki, nie tylko ta podana w artykule, np. zlotyranking.pl czy też http://www.cenyzlota.info
Ciekawy tekst. Było o „”wiarygodności” monet….chyba ciężko by mi było zaufać i kupować na internetowych aukcjach. Zastanawiam się nad kupnem chyba najpopularniejszej monety bulionowej – Krugerrand [url=http://inwestycje.mennica.com.pl/promocje/krugerrand-1-4-t-oz/]http://inwestycje.mennica.com.pl/promocje/krugerrand-1-4-t-oz/[/url]
Taki sklep internetowy wydaje się bardziej autentyczny.
A gdzie przechowywać złoto?
A gdzie przechowujesz smartfona (nierzadko kupionego za 2-3 tysie)? Albo telewizor? Albo auto warte kilkadziesiąt tysięcy? Wszystko zależy od podejścia, możliwości i ilości złota. Myślę, że na początek mieszkanie będzie nie najgorszym wyborem – nie dajmy się zwariować, że każdy tylko czyha na nasze złote „drobniaki”. Zdziwiłbyś się, z jakimi pieniędzmi i przedmiotami ludzie chodzą po ulicach i jakoś nie żyją w strachu.
„Zdziwiłbyś się, z jakimi pieniędzmi i przedmiotami ludzie chodzą po ulicach i jakoś nie żyją w strachu”
Z prostej przyczyny: strach (również Twój), to przede wszystkim świadomość szeroko rozumianego zagrożenia a zatem próg „bólu” w tymże obszarze każdy ma inny. Bo inne doświadczenia, inny stan posiadania, inną siłą nabywczą dysponuje itd. TO NIE ZNACZY, że „chodzący po ulicach” z „pieniędzmi i przedmiotami” działają od razu racjonalnie, roztropnie, przewidująco. Niektórzy z nas powiedzieliby o tych „chodzących” wprost: ot, znowu IM się udało.
Złoto stało się ostatnio bardzo popularne, dużo osób interesuje się lokatą pieniędzy w złocie własnie. Znajomy z Anglii prosił mnie nawet o zakup kilku monet z zlota-uncja.pl, twierdzi, że to najbezpieczniejsza lokata pieniedzy
Również lubię inwestycje w kruszce 🙂 Pomijając fakt, że to opłacalne to samo złoto ma swój niepowtarzalny klimat i zawsze będzie cenne. A takie monety jak Kruggerand są powszechnie znane i akceptowane 🙂
Ja też od pewnego czasu śledzę to co się dzieje na świecie i niestety trudno tu znależć coś optymistycznego – prawda jest taka, że dziś nie ma żadnej pewnej waluty – nawet frank szwajcarski to w ostatecznym rozrachunku tylko papier a wiadomo, żeby ten papierek był coś wart to za nim musi stać silna gospodarka stabilne państwo i wiele innych aspektów. Śledząc różne możliwości lokowania pieniędzy dochodzę do przekonania iż najpewniejsze z nich jest złoto. Oczywiście nie ma lokaty która w 100% zapewni nam zabezpieczenie naszych pieniędzy ale złoto to kilka tysięcy lat historii i nigdy w historii świata nie zdarzyło się, że osoba posiadająca złoto usłyszała eee to nic nie warte – złoto zawsze miało wartośc oczywiście na przestrzeni dziejów ta wartość się zmieniała ale jeśli spojrzymy w przeszłość to przed wojną uncja złota dawała możliwośc zakupu podobnej ilości dóbr co teraz a to świadczy o jenym – złoto mimo wszystko pomimo pewnych wahań zachowuje jednak w długim okresie czasu podobną realną wartość. Przed wojną złoto było warte 20 USD za uncje pomyślcie co dziś można kupić za 20 USD a co za uncje złota
Na przestrzeni wieków obserwowaliśmy różne wydarzenia upadały rządy, państwa, tworzyły sie nowe kraje, królestwa i drukowano najprzeróżniejsze obligacje, waluty, papiery skarbowe, banknoty i ile z nich ma realna wartość dziś – tylko dolar amerykański od momentu wejścia do obiegu w obecnej formie jest waluta cały czas akceptowalna a oznacza to tyle, że banknoty sprzed 150 lat są prawnym środkiem płatniczym i sa akceptowalne i żadna inna waluta. Niestety dolar nie oparł się inflacji i jego wartośc w okresie ostatnich choćby 60 lat mocno spadła o czy pisałem w poprzednim poście a ponadto w czasie ostatniego kryzysu od 2008 r USA drukuje jak szalone – podaż dolara w tym czasie do chwili obecnej wzrosła 5 KROTNIE !!!! i żeby utrzymć status quo trzeba drukować cały czas drukować z każdym rokiem coraz więcej. Efekt?? w obiegu mamy biliony bezwartościowych dolarów które śmiem wysunąć konkluzje są mniej warte niż papier na którym je wydrukowano! Dolar opiera się wyłącznie na zaufaniu i na militarnej sile USA. Ale kiedyś to się zawali bo to się musi zawalić – USA są najbardziej zadłużonym krajem w historii świata a ten dług cały czas rośnie – pomyślcie co będzie jak posypie się dolar???? Za dolarem posypią się wszytskie pozostałe waluty i będzie to krach na niespotykaną dotychczas skale. A wtedy wartość złota momentalnie poszybuje w góre. Zresztą co tu dużo mówić wyobraźcie sobie sytuacje gdybyście będąc na wakacjach w egipcie (absolutna teoria i abstrakcja) znaleźli wejście do nieotwartego dotychczas grobowca. Po złamaniu pieczęci jakimi zostały opieczętowane wrota przez kapłanów królewskiej metropolii w Gizie wchodzicie do wnętrza i znajdujecie złote monety sprzed 3000 lat. Wystarczy je wytrzeć z kurzu i wyglądaja dokładnie tak jak w momencie gdy je złożono wraz z faraonem – złoto nie utlenia się nie niszczeje – zabieracie kilka sztuk i bez najmniejszego problemu wymieniacie je w Kairze, Berlinie, Nowym Jorku, Pekinie czy Zimbabwe na lokalna walute – nikt nie powie ee to z piramidy to ma 3000 lat każdy je chętnie przyjmie – pomijam ich duuużo większą wartośc historyczna w tym momencie mówie tylko o wartości samego złota. Prawda jest taka, że złoto jest najbardziej uniwersalna walutą świata i można je zamienić na lokalną walutę pod każdą długością i szerokością geograficzna – bez najmniejszego problemu. Dlatego uważam pomimo tego co twierdzą niektórzy, że warto mięc w domu kilka uncji złota na wypadek nieprzewidzianych okoliczności.
Pozdrawiam
Na temat złota napisano już tyle bzdur w internecie, że aż człowiek nie ma siły tego prostować. Ale tak w skrócie:
bzdura nr 1: złoto można wszędzie wymienić i jest akceptowane na całym świecie – sprawdzałem, nie da się zapłacić złotą monetą w biedronce u mnie na osiedlu ani wymienić jej w kantorze obok. O dziwo dolary i euro można.
bzdura nr 2: złoto to bezpieczna inwestycja – no jasne, ale bezpieczna inwestycja to taka, która generuje przewidywalny zwrot, a nie której cena skacze w dół i w górę.
bzdura nr 3: złoto zabezpiecza przed inflacją – jeśli boisz się inflacji to wydaj wszystkie pieniądze, nie dotknie Cię a przynajmniej coś z tego będziesz mieć. Tak serio, to dywersyfikacja walutowa, trochę nieruchomości, obligacje indeksowane inflacją to dużo lepsze sposoby.
Nie
Nieruchomości jako dywersyfikacja? Co powiecie w przyszłości? Podatek od wartości, nacjonalizacje, dodatkowe opodatkowanie. Chyba że inwestujemy przez fundusze w całym świecie. Mam sceptycznie podejście.