Moi drodzy! Nie tylko zadziwiliście mnie liczbą odwiedzin bloga w ostatnich dniach, po moim powrocie z dłuuuugich, blogowych wakacji; nie tylko zdumieliście mnie niesamowitymi komentarzami, ale także w ekspresowym tempie pomogliście mi dobić do 2500 polubień na Facebooku! 100 nowych polubień w zaledwie 3 dni – to się często nie zdarza! Dlatego postanowiłem Wam wszystkim podziękować poniższym tym lekkim i nadprogramowym wpisem. Enjoy 🙂
Ładny kwiatek wyhodowaliśmy?
Zapewne zdążyłeś się już zorientować, że wraz z początkiem roku zdecydowanie podrożały popularne foliówki, do tej pory wydawane chętnie i darmowo, względnie za drobną opłatą wynoszącą od kilku do kilkunastu groszy.
Idealna do przedszkola, wszak każdy pluszak doceni komfort i ochronę przed deszczem i wiatrem.
Czyżby to kolejny pomysł rządu na sięgnięcie do naszej kieszeni po środki, które później zostaną wydane w sposób iście populistyczny? Czy to kolejny podatek? Tym razem nie do końca… a może i tak, ale tym razem nie ma co lamentować, bo chodzi o coś znacznie ważniejszego. To próba szybkiego i skutecznego dotarcia do zachodnich standardów, zgodnie z którymi na przestrzeni roku każdy z nas powinien użyć foliówek w sytuacjach iście wyjątkowych, czyli maksymalnie kilka razy w roku.
ANTYfoliówka – biegówka, dobra na szybkie zakupy w pośpiechu 🙂
Co Ty na to? Czy ta zmiana wpłynie na Ciebie w jakikolwiek sposób? Mam nadzieję, że Twój budżet nie zostanie naruszony, bo już dawno zaopatrzyłeś się w jakże modny dzisiaj dodatek do garnituru czy bluzeczki: piękną, trwałą, mocną i niezwykle praktyczną wielorazówkę! Jeśli nie, zapraszam na rewię mody w wykonaniu naszych dzisiejszych modelek. Niech będą one dla Ciebie inspiracją i zachętą do stworzenia własnej kolekcji, na widok której sąsiadka z piętra niżej zzielenieje z zazdrości.
Wersja swojska, a przy okazji ściąga z piramidy żywieniowej w razie wątpliwości w sklepie!
Szanujmy środowisko, chociaż troszkę. I dostrzegajmy dobrą zmianę tam, gdzie ona rzeczywiście następuje 🙂 Nie zapominaj, że według szanownego koła naukowego sozologów (człowiek uczy się całe życie… :)), taka torebka rozkłada się nawet kilkaset lat. A inne śmieci, które najczęściej lądują nie tam, gdzie trzeba? Klik.
I wreszcie, nieodzowna torba dla każdej dekoratorki wnętrz.
Przepraszam, zapomniałem odpowiedzieć na tytułowe pytanie. Jak nie płacić na torebki foliowe? Tak samo, jak nie płacić za lot na Księżyc czy leasing za Maybacha: po prostu nie korzystać 🙂
Siatki do owocow/warzyw dalej pozostaja darmowe jakby sie uprzec 🙂
NO PIĘKNE:-))
To bardzo dobra rada, to wspaniała rada, wuju 😉
O podrożeniu foliówek dowiedziałem się z tego wpisu. Od dawna używamy toreb materiałowych.
Ooo a już myślałem że nic nowego na blogu już się nie pojawi. Co do reklamówek, to staramy się używać tylko tych które mamy właśnie takich z materiału bo są bardzo wygodne i nie kupować kolejnych.
Ooooo, co to za powrót! 🙂 Witaj! My już od dawna korzystamy tylko z takich toreb 🙂
fajnie ze przypominasz Wolny,niby takie nic , a jednak
P.S. ciesze sie ze Cie znow widze.
Dużo jest takich 'niby nic’, o których zapominamy w codziennym biegu, prawda?
Ja już powoli uczę się noszenia płóciennych reklamówek, ale zawsze jak już je wyciągnę z torby, to zapominam włożyć je z powrotem 🙂
U nas pomaga to, że dorobiliśmy się już 7-8 takich toreb. Zawsze jakaś się gdzieś 'wala’ 🙂
Genialne 😀 a tak na serio to ja już się wyposażyłam w eko torbę jednak teraz pozostaje pamiętać żeby ją zawsze ze sobą zabierać ale idzie mi z tym już coraz lepiej 😀
Tak, z tym czasami równiez mam problem. Ale dopóki staram się pamiętać i mieć to na uwadze, to załamuje rąk. W 2018 jeszcze foliówki kupować nie musiałem.
Wolny, interesujesz sie opcją zero waste?
Powoli odchodzę od większości pomysłów, które można nazwać… radykalnymi? Obecnie stawiamy raczej na korzystanie z dobrodziejstw wszelakich w ramach zdrowego rozsądku. Większość dobrych nawyków z przeszłości nam została, ale zero waste… z dwójką dzieci, coraz bardziej aktywnym trybie życia, inwestycjach na wynajem… nie, to się chyba nie klei.
Moze sie kleic 🙂 Kasia, autorka ksiazki „Zycie zero waste” i autorka bloga ograniczamsie.com jest aktywna zowodowo matka dwojki dzieci i o ile dobrze pamietam dodatkowo z mezem prowadza swoj browar. Kasia to dobry przyklad na nie radykalne, ale rozsadne zero waste w mieszkaniu z dwojka malych dzieci 🙂
Pozdrowienia, Anna
już kilka lat temu wpadłem na podobny pomysł i też nie płacę za torebki. Idea jest podobna, tylko że ja używam reklamówki (wiem, nie jest to pro eko), ale takiej solidniejszej, która jest droższa i bardziej wytrzymała. Zazwyczaj drobne zakupy i tak wkładam do torby na ramię, ale jak trafią się większe łowy to wyciągam z kieszonki tą reklamówkę i problem z głowy:-)
To też pomysł który zda egzamin zwłaszcza, jeśli torba płócienna jest dla kogoś za duża. Taką reklamówkę można sprowadzić do naprawdę malutkich rozmiarów.
Uważam, że zwiększenie cen na reklamówki jednorazowe to dobry krok. Być może wpłynie to na poprawę środowiska. Nie ma jednak się czym zbytnio przejmować. Jeśli ktoś potrzebuje tej reklamówki, to i tak ja kupi, bo nie są to wysokie koszty. Prawdopodobnie zmniejszy się jednak zjawisko, kiedy kasjer podawał nam nawet 10 reklamówek podczas zakupów.
Na zakupy polecam siatki z IKEA.
Koszt – 2 zł
wytrzymałość – niezniszczalne
pojemność – pół pokoju zabawek na wyjazd lub tygodniowe zakupy 🙂
Kupione 8-10 sztuk ( te mniejsze i większe) rozwiązały mi problem zakupów, wyjazdów, przenoszenia rzeczy i 90% problemów magazynowych.
Fajny patent, nie znałem 🙂
Ja mam takie dwie materiałowe torby z TESCO, wykonane chyba w jakiejś technologi kosmicznej, bo zakupione 5 lat temu. Do dziś wyglądają jak nowe i od razu uprzedzam, że nie dla tego, że ich nie używam. Ilość zakupów, które w nich wniosłem, można liczyć w tonach. Szkoda, że już ich nie ma 🙁 Teraz jak patrzyłem, to sprzedają torby materiałowe w gorszej jakości — już na pewno nie technologia kosmiczna 😉
Też niedawno o tym mówiłem u siebie. Ja zawsze wożę w samochodzie plecak (na ciężkie rzeczy) wypchany siatkami. Wtedy nie muszę myśleć że mam zabrać siatki na zakupy albo czy mam – bo mam je zawsze pod ręką w bagażniku. Na każde większe zakupy jeżdżę autem więc sprawa załatwiona?
A co jak muszę zrobić zakupy bez samochodu? To raczej się nie zdarza bo większe zakupy są planowane co tydzień. Ale jeśli rzeczywiście nagle jestem poza domem i dostaję telefon od szefowej że mam coś kupić – to nie problem. Bo w kurce w jednej kieszeni mam zawsze zwiniętą jedną szmacianą siatkę „w razie czego”.
E tam…… Torby z Biedronki po 8 gr świetnie sprawdzały się jako worki na śmieci. Torby podrożały, więc teraz kupuję worki. Plastiku od tego nie ubyło.
Płócienna torba + mniejsze woreczki materiałowe + różne pudełka to od jakiegoś czasu mój stały zestaw zakupowy.
P.S. Dopiero dzisiaj odkryłam, że wróciłeś do świata blogosfery. Bardzo się cieszę. 🙂