Wywiad z… Wolnym :)

Skoro cykl o pracy zdalnej mamy za sobą, czas na kolejne wyzwanie. Już od dłuższego czasu myślałem nad tym, żeby nieco bardziej zaangażować Was – czytelników – w tworzenie tego bloga. Owszem, komentarze są ekstra i dają mi dużo energii, ale czy nie byłoby wspaniale, gdybyśmy jednoznacznie udowodnili, że nie jestem kosmitą? 🙂 Że nie tylko ja dobrze radzę sobie finansowo, myślę i żyję trochę inaczej, niż w sposób określony przez normy i standardy? A jednocześnie: że stanowimy różnorodną społeczność, a każdy z nas jest wyjątkowy. Pomyślałem więc, że wspólnie wprowadzimy do tego bloga nowy, regularny rodzaj wpisu, który nazwałem „Wywiad z…”.

To będzie stała seria pytań, na które chciałbym, żeby odpowiadali… sami czytelnicy. Pytania są bardzo szerokie i absolutnie nie ograniczają się do finansów osobistych. Będą o tym, w stronę czego idzie ten blog: dobre życie, szczęście, twórcza praca i dzielenie się z innymi. Myślę, że drobne i większe różnice pomiędzy nami pozwolą czytelnikom zyskać nieco perspektywy i spojrzeć na innych z większym zrozumieniem i akceptacją. Wydaje mi się, że tego trochę brakuje w naszym świecie. Nie przedłużając: na pierwszy ogień idę ja. Druga będzie… a, co tam, niech to pozostanie niespodzianką. Będzie to osoba, która z czytelniczki mojego bloga przeobraziła się w poczytną blogerkę, piszącą również o finansach osobistych 🙂 Następnie chciałbym zaprosić do współpracy… Ciebie! Planuję, żeby wpis z tego cyklu pojawiał się raz w miesiącu. Jeśli więc chciałbyś/chciałabyś wskoczyć na rozkładówkę tego bloga w którymś z pozostałych miesięcy tego roku, serdecznie zapraszam do kontaktu! Pytania za chwilę poznasz, więc zaskoczenia czy wywiadu na żywo nie będzie. Zapewniam też pełną anonimowość, możliwość pomijania niewygodnych pytań lub odpowiadania na nie w sposób oględny, a także – w razie potrzeby – pomoc w redakcji stworzonego przez Ciebie tekstu. Lecimy!

Codzienność, czyli kim jesteś i jak żyjesz?

Imię, wiek, rodzina.

Maciek, aka Wolny. Rodzina 2+2. Ja: 35, Wolna także. Wolniątka: niecałe 4 i 6.

Mieszkanie: własne czy wynajęte? Duże miasto? Obrzeża? Mała miejscowość?

Własne, 75m2, 4 pokoje. Dla nas akurat, chociaż biorąc pod uwagę, że oboje pracujemy z domu, nie pogardzilibyśmy dodatkowym pokojem. Ale to raczej zachcianka niż prawdziwa potrzeba. Jest dobrze!

Obrzeża Gdańska. Wspaniała okolica, jeśli nie musisz codziennie dojeżdżać do centrum (lub nie przeszkadza Ci spędzanie 1,5h dziennie w aucie). Blisko Trójmiejski Park Krajobrazowy, czyste powietrze, bezproblemowi sąsiedzi.

Jak wygląda twój typowy dzień?

To się zmienia z czasem. Aktualnie: pobudka o 5:30 i około 2 mega produktywnych godzin. Później odprowadzenie dzieciaków do przedszkola i powrót do domu, zalogowanie do sieci firmowej. W zależności od ilości pracy, kolejne ~7 godzin spędzam na obowiązkach zawodowych, rozwoju naszej firmy, wplatam w to 1,5h na trening (łącznie ze wszystkim). Około 16:30 odbieram dzieci z przedszkola (na zmianę z Wolną) i w okolicach 17ej jemy wspólny obiad. Kolejne 3h spędzamy czas wspólnie lub „w grupach” 😉 Około 20ej dzieciaki idą spać, a my z Wolną mamy czas na… dalszą pracę lub pasje. Idę spać w okolicach 22:30, żeby o 5:30 następnego dnia być znowu na nogach.

Rozrywka / hobby?

Dla mnie to głównie sport, który uprawiam baaaardzo amatorsko, praktycznie codziennie. Prowadzenie tego bloga. Remonty ;). Podróże, do których wracamy po przerwie związanej z przyjściem dzieci na świat. Okazjonalne (raz w tygodniu lub rzadziej) zjedzenie czegoś na mieście. Wspólne wyjścia na basen. Kiedyś konsola, która obecnie się kurzy (chyba muszę wpisać do celów przejście chociaż jednej gry rocznie ;)). Kiedyś seriale i wieczorne filmy, obecnie raczej inspirujące książki/blogerzy/vlogerzy.

Praca zawodowa, przychody, wydatki

Gdzie pracujesz? Jak wyglądała Twoja ścieżka kariery?

IT od 12 lat (zacząłem już na studiach), etat od samego początku. Administracja / wdrożenia / projekty / konfiguracja / projektowanie rozwiązań / konsultacje – w różnych kombinacjach w różnych latach. Najpierw bazy danych, OS, systemy backupowe, storage itp. Jakieś 7 lat temu zacząłem swoją przygodę z SAPem jako konsultant Basis i tak już zostało. Pracuję zdalnie, ponad 5 lat u obecnego pracodawcy. Złota klatka, która w tym momencie zbytnio mnie nie fascynuje, ale wszelkie zmiany na obecnym etapie byłyby mało rozsądne.

Ile procentowo oszczędzasz z twoich dochodów?

Od lat odkładamy więcej niż połowę tego, co zarabiamy. Kiedy zacząłem dobrze zarabiać, prawie nie zwiększaliśmy naszego poziomu wydatków względem pierwszych wspólnych lat, kiedy przychody nie były imponujące. Od jakiegoś czasu wydajemy coraz więcej, ale idzie za tym regularne powiększanie przychodów generowanych przez inwestycje poczynione w ostatnich latach. Myślę, że 50% oszczędności to minimalny poziom, z którym czułbym się pewnie.

Oszczędzanie czy zarabianie?

Trudne pytanie. Każdy świadomy bloger finansowy powie „zarabianie”. W teorii skupienie na zarobkach ma większą moc. U nas przyszły one tak czy siak, a dzięki naszej koncentracji na oszczędzaniu, nie popłynęliśmy z prądem i byliśmy w stanie wypracować niezależność finansową. Zbyt dużo oglądam ludzi, których wydatki rosną wprost proporcjonalnie do zarobków, powiem więc: oszczędzanie. Mam do niego sentyment, a dodatkowo to coś, co łączy się z minimalizmem, skromnością, unikaniem sztuczności, życiem na nieco wolniejszych obrotach, dbałością o środowisko. Oszczędzanie, zdecydowanie! Wbrew trendom 🙂

Najważniejsze przykazania finansowe.

Wydawaj mniej, niż zarabiasz. Stosuj opóźnioną gratyfikację. Płać najpierw sobie. Żyj poniżej swoich możliwości. Doceniaj to, co masz – zanim stracisz.

Czy budżetujesz?

Pytanie 🙂 Od ponad 10 lat.

Ulubione narzędzie do budżetowania i spisywania wydatków.

Excel 🙂 Który z czasem ewoluuje i pozwala na coraz więcej. A jednocześnie: jest u mnie na dysku, a nie tuła się gdzieś po świecie. Ale nawet bardziej niż na budżetowaniu skupiamy się na spisywaniu wydatków i śledzeniu naszej wartości netto z miesiąca na miesiąc.

Jak wygląda twój balans pomiędzy pracą a życiem osobistym?

Teraz: wręcz idealnie, wystarczy spojrzeć na mój typowy dzień, który opisałem wyżej. Jeszcze rok temu, było w tym zbyt dużo pracy. Ale może tak miało być, bo teraz mogę cieszyć się owocami wieloletniej, wytężonej pracy.

Co było najlepszą rzeczą, którą kiedykolwiek kupiłeś? A najgorszą?

Najlepsza: mój pierwszy rower, od którego wszystko się zaczęło. No i pierścionek zaręczynowy dla Wolnej, bez której tego wszystkiego by nie było :). Najgorsza? Chyba nie ma takiej, raczej muszę wszystko 10 razy przemyśleć, zanim zdecyduję się na większy zakup, więc przypominam sobie jedynie drobnostki: budżetowy tablet, którego szybko się pozbyłem; ubrania i meble z kilku popularnych, sieciowych marek, na które – ze względu na dramatyczną jakość – już mam alergię.

A od niego wszystko się zaczęło…

Na co wydajesz pieniądze sercem, bez patrzenia na budżet?

Chyba sport. Tu też liczę i analizuję, ale pozwalam sobie na masę rzeczy, których absolutnie nie potrzebuję, ale które najzwyczajniej sprawiają mi radość. Czyli liczę zawsze (przynajmniej, jeśli mówimy o kwotach >100 zł), czasami z większym, a innym razem z mniejszym przymrużeniem oka i akceptacją dla zachcianek.

Jakie błędy finansowe popełniłaś w przeszłości?

Heh. Zarabiałem 3 lata pod rząd w czasie 3-miesięcznych, studenckich wakacji. Miałem wtedy odpowiednio 20, 21 i 22 lata. Wyjeżdżałem na piękną wyspę Jersey (kanał La Manche) i pracowałem przez milion godzin tygodniowo, oszczędzając tyle, ile mogłem. Po powrocie kisiłem te pieniądze, trzymając funty w skarpecie (pierwsze z nich ponad 3 lata!). Mogłem je wymienić po 8 złotych – zamiast tego, zrobiłem to po 3 latach, za 5 zł za każdego funta. Wydałem od razu wszystko (i jeszcze trochę, pożyczone od ojca) na moje marzenie: auto, które mnie od początku motywowało do tej pracy.  Kupiłem 3-letniego Peugeota 206, którego 22-latek bez żadnego dochodu absolutnie nie powinien kupować. Błędy młodości… a z drugiej strony, to auto dało mi mnóstwo radości, pewności siebie i służyło nam przez jakieś 9 lat. Koniec końców, wyszło całkiem dobrze.

Błąd młodości? A może niekoniecznie? Ciężko mi to ocenić z perspektywy czasu…

Inwestowanie

Jak zdobywałeś wiedzę o finansach i inwestowaniu?

Na własną rękę. DIY w 100%, jak w wielu innych dziedzinach. Nie za bardzo wierzę w teoretyczną wiedzę przekazywaną na kursach i szkoleniach. Trzeba to robić, po prostu. Lata doświadczenia zrobiły resztę.

Jak wygląda Twój portfel inwestycyjny? 

Kilka lat temu zdecydowanie weszliśmy w mieszkania na wynajem. Przy naszej awersji do kredytów i kilku mieszkaniach w portfelu, to one stanowią lwią część naszych inwestycji. Jeszcze nie zdecydowaliśmy, czy będziemy wchodzili to bardziej, czy może zdywersyfikujemy nieco nasze inwestycje. Na razie czekamy na jakiś dołek.

Najlepsza inwestycja?

Tu polecę standardem: w samego siebie. Mimo, że nie jestem fanem kursów, szkoleń i certyfikatów (to też się zmieniło w czasie, papierków mam cały stos!), to mocno wierzę w rozwój własnych umiejętności i doświadczeń na różnych polach. Inwestuj w siebie, szczególnie w początkowych etapach swojego życia, a zwrot z tej inwestycji będzie sięgał tysięcy procent!

W co zamierzasz inwestować w najbliższych latach? Z jakich inwestycji planujesz wyjść i dlaczego?

W telegraficznym skrócie: nieruchomości na najem długoterminowy. Szczegóły znajdziesz tutaj. Aktualne (początek 2019) ceny zniechęcają mnie jednak na tyle, że zbieram i czekam na rozwój wydarzeń. Jak na tym wyjdę… czas pokaże.

Niezależność finansowa i finanse osobiste

Co dla Ciebie znaczy wolność finansowa?

To zapewnienie bezpieczeństwa mojej rodzinie. Brak zmartwień i kłótni o pieniądze (które – nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę – są jednym z głównych powodów do nieporozumień i rozwodów). Spokojny sen. Możliwość postępowania zgodnie ze swoimi priorytetami, bez naginania się na siłę do woli innych. Wybór pracy / hobby / sposobu spędzania czasu w oderwaniu od aspektów finansowych. Lub chociaż z finansami na trzeciorzędnej pozycji.

Czy wolność finansowa jest Twoim celem? Jeśli tak, jak daleko jesteś na tej drodze?

Była. Do mniej więcej roku czy dwóch przed jej osiągnięciem 😉 Jesteśmy wolni finansowo od połowy 2018 roku, ale z biegiem lat coraz bardziej korzystamy z życia i tym samym nieco podnosimy nasze comiesięczne wydatki. Rosnące dzieci również się do tego mocno przyczyniają. Poza tym nie wyobrażamy sobie bezczynności, więc kontynuujemy nasze życie zawodowe, a obecnie jesteśmy na etapie totalnej rewolucji mojej lepszej połówki, która – po kilku latach pracy w obszarze ochrony środowiska w państwowej firmie i 5 latach przerwy od pracy (dzieci), kreuje na nowo swoją wizję i aktualnie jest dumną właścicielką malutkiego biznesu, na który się zdecydowaliśmy od początku 2019. Jego rozwój to nasz główny priorytet na najbliższe lata, jeśli chodzi o sprawy zawodowe.

Czy masz plan na Twoje życie po osiągnięciu wolności finansowej?

Bardzo szerokie pytanie, dzięki Wolny, że je zadałeś 😉 Zacznę od tego, że nasze życie nie zmieniło się diametralnie po osiągnięciu celu finansowego. Pracujemy równie ciężko, tyle że teraz realizujemy się w obszarach, które sprawiają nam frajdę. Praca zawodowa i pieniądze są tylko skutkiem ubocznym tego, że idziemy do przodu, rozwijamy się i dostarczamy wartość.

Aktualny plan zakłada koniec mojej „kariery zawodowej” w IT z początkiem 2024, po spełnieniu kilku innych warunków. Jest w nas dużo energii i chęci do pracy, pójdziemy więc w budowanie czegoś swojego i życie na własnych zasadach. Zdecydowanie wybierzemy aktywność i produktywność, zamiast wygodnego popijania drinków ze słomką. Wybieram też bardziej wymagającą drogę za – potencjalnie – mniejsze pieniądze, zamiast wygodnego etaciku za bimbalion. Taki już jestem dziwny, lubię piasek w oczach…

Odnośnie zagospodarowania czasu wolnego, uwolnionego po zakończeniu pracy etatowej, to mamy w tym względzie już bardzo duże doświadczenie. Ja pracuję zdalnie i w praktyce nie przeznaczam na obowiązki zawodowe więcej niż 4h dziennie. Czasami zdarzają się dni, kiedy muszę włożyć od siebie zaledwie 1-2 godziny pracy (od dawna nie było takich z kilkunastoma godzinami, ale w przeszłości też się zdarzały i być może wrócą). Również te dni zapewniam w 100% i mam poczucie, że czasu brakuje. Na szybkości: czas z dziećmi, blog, sport, zdrowe odżywianie, książki, praca nad naszą Pracownią Dobrych Wnętrz, projekty remontowe/naprawy, obowiązki domowe i cała masa zaplanowanych na konkretne dni zadań (które prowadzą nas do osiągania bliższych i dalszych celów) – to wszystko zapełnia mi absolutnie cały dostępny czas, niezależnie od tego, ile bym go miał. Nasze ambicje podróżnicze również zapełnią całkiem sporą część dni w roku.

Mamy też wizję naszej rodziny na rok 2024, ale na razie jej nie zdradzamy.

Przekonania

Jakie są Twoje życiowe priorytety?

Zdrowie. Rodzina. Pasje. Praca nad sobą (każdego dnia bądź lepszą wersją samego siebie), praca zawodowa. Chyba właśnie w takiej kolejności, chociaż zmieniało się to w czasie.

Czy macie podobne priorytety z partnerem / dziećmi i wspólnie kroczycie tą samą drogą?

Zdecydowanie. Lepiej z Wolną się dobrać nie mogliśmy. Wspólnie się motywujemy, mamy ten sam pogląd na sprawy i wręcz musimy czasami namawiać drugą osobę, żeby pozwoliła sobie na jakiś zakup. Dzieci również staramy się wychowywać na świadomych obywateli tego świata. Co z tego wyjdzie: zobaczymy.

W jakiej kwestii najbardziej twoje przekonania rozjeżdżają się z powszechną opinią?

Dużo tego, rzucę więc tylko kilka haseł. Telewizja jest zbędna, a wręcz szkodliwa. Auto to proste narzędzie, za które nie warto przepłacać i które najlepiej wypożyczać oraz używać tylko wtedy, kiedy inaczej się nie da. Specjalizacja jest dobra, ale idea do-it-yourself jeszcze lepsza, i to w większości obszarów życia. Chcesz dobrze zjeść? Unikaj restauracji 🙂 Chcesz gdzieś wyjechać? Wymień się z kimś na domy 🙂

Czy jest coś, w co od zawsze mocno wierzyłeś, a to się zmieniło?

W samą ideę wolności finansowej. Która nie daje wiele więcej niż zwykłe, rozsądne, racjonalne podejście do finansów i zbudowanie porządnych podstaw rodzinnych finansów. Dzisiaj wiem, że jestem w stanie stworzyć od zera cokolwiek zechcę – dzięki swoim umiejętnościom, zapałowi, pracy. Dlatego kluczowa była zmiana w mojej głowie. Gdyby ona nastąpiła 10 lat temu, prawdopodobnie czułbym się równie dobrze z 1/10 tego, co posiadam i szedłbym po nieco łatwiejszej, za to przyjemniejszej ścieżce do wolności finansowej. Osiągnięcie jej w wieku 35 lat nie było jakimś przełomem. Równie dobrze mógłbym poczekać do 50tki, albo nigdy jej w pełni nie osiągnąć, za to od wcześniejszego wieku żyć w sposób, który dałby mi nieco więcej satysfakcji z codzienności. Oszczędności pozwalające utrzymać rodzinę przez 2 lata i wiara w swoje możliwości – myślę, że to połączenie idealne.

Co robisz, żeby przekazać dzieciom wartości, według których żyjesz?

To proste. Żyję w sposób zgodny z wartościami, które chciałbym im przekazać. Opowiadam, dlaczego postępujemy tak, a nie inaczej. Czasami 5 razy, aż zrozumieją. Czasami akceptujemy, że jeszcze nie rozumieją. Nade wszystko, staramy się być rodzicami, którzy dają przykład, a nie tylko mówią, że trzeba tak czy inaczej, a sami postępują w poprzek.

Co ze spadkiem? Dasz rybę czy wędkę? A może to i to?

Jeszcze nie postanowiliśmy. Coraz bardziej skręcamy w stronę dobroczynności i myślę, że część pieniędzy kiedyś dostaną potrzebujący. Dzieciom mamy zamiar dać bardzo solidną i sprawną wędkę, oraz część ryby, o ile wykażą się umiejętnościami do obchodzenia się z nią.

Transport

Jak się przemieszczasz na co dzień-jakie odległości i czym?

Jesteśmy raczej domatorami, a wszelkie podróże krótsze niż 20 km staram się odbywać biegiem lub na rowerze, który od wielu lat nazywam wehikułem wolności i chyba nie potrafiłbym przecenić wspaniałości tego przedmiotu. Widać to w naszym mieszkaniu i piwnicy, gdzie – łącznie z dziecięcymi – mamy 7 rowerów :). Auto używam raz na kilka dni, a nawet rzadziej. Przeważnie, jeśli jedziemy gdzieś całą rodziną (np. na basen czy do teściów, gdzie mamy 130km).

Lubimy też komunikację publiczną. Dla dzieciaków to przygoda!

Podejście do motoryzacji.

Kiedyś: namiętne; obecnie: obojętne 🙂 Mimo, że dostrzegam piękno w samochodach, w praktyce podchodzę do nich bez emocji. Jestem jednym z tych dinozaurów, które wciąż postrzegają auto jako środek do przemieszczania się z miejsca A do B.

Podróże

Jak często podróżujesz?

Coraz częściej. Rozkręcamy się i myślę, że w nadchodzących latach to jeszcze będzie nabierało na sile. Dzięki sytuacji, którą wypracowaliśmy (m.in. praca zdalna nas obojga), będziemy sobie pozwalali na dłuższe, częstsze podróże bliższe i dalsze.

Idealne miejsce na urlop?

Chyba basen Morza Śródziemnego. Jakaś spokojna mieścina na uboczu (żaden kurort z milionami turystów), dużo zieleni, umiarkowany klimat (bez upałów, bez mrozów), dość swobodne podejście do życia. Tak, w te strony nas ciągnie, i geograficznie, i mentalnie.

Inspiracje

Co polecasz czytać / oglądać / śledzić, żeby zwiększać wiedzę w zakresie finansów osobistych i nie tylko?

Amerykańskie blogi: ERE, ESI Money, Mr Money Mustache, Mad Fientist.

Polskie blogi (tu jestem słaby, naprawdę niemal nikogo nie czytam): Michał Szafrański, Oszczędnicka, Maciek Samcik, LiveSmarter,

Polskie podcasty: Mała Wielka Firma, Więcej niż zdrowe odżywianie, Ruszamy Nieruchomości

Youtube: Mirek Burnejko, Kuba Midel, Maciej Aniserowicz

Jaka książka najbardziej na Ciebie wpłynęła?

Chyba „Sekrety amerykańskich milionerów” (jeśli chcesz kupić, link znajdziesz tutaj) – wciąż pamiętam, z jakim zafascynowaniem czytałem tę książkę w wieku około 23 lat. I jak zmieniła ona moje nastawienie i ustawiła moje priorytety na kolejne lata.

A jaką dałbyś każdemu, kto dzisiaj dopiero zaczyna swoją podróż do niezależności finansowej?

Polecę dwie pozycje: powyższą, jako swoisty drogowskaz i pokazanie drogi. I „Finansowy Ninja” Michała Szafrańskiego, jako praktyczny poradnik, jak wdrożyć te koncepcje w życie.

Kto jest twoim mentorem / idolem?

Kiedyś: Mr Money Mustache i inni amerykańscy blogerzy. Dzisiaj to się zmienia i o ile od wielu osób chłonę to, co najlepsze i zgodne ze mną, to raczej staram się odkrywać własną drogę. Mając świadomość, że nie jest ona optymalna i będę musiał sam doświadczyć wielu błędów, zamiast nauczyć się na cudzych. Ale to moja droga.

Ulubione life-hacki?

Bezpłatne produkty bankowe.

Home exchange

Korzystanie z biblioteki 🙂 Zwłaszcza teraz, kiedy czytam jakieś 1000% więcej, niż do tej pory. Co aktualnie czytam, znajdziesz tutaj. A tutaj te pozycje, które z czystym sumieniem polecam.

Pytania tylko dla blogerów

Jak wystartowałeś z blogiem?

Przez kilka miesięcy czytałem książki oraz blogi zza wielkiej wody o finansach osobistych. Praktycznie nie znałem polskiego podwórka – a ci, do których zajrzałem, wydali mi się zbyt mało radykalni w swoich poglądach 🙂 Postanowiłem, że pokażę Polkom i Polakom, że wystarczy żyć nieco (bardzo?) inaczej, niż wszyscy naokoło, a za kilka/naście lat można zdobyć szczyt. To było dość naiwne podejście, ale tak się zaczęło. Napisałem pierwszy tekst w życiu, Wolna stwierdziła, że jest dobry i tak się zaczęło!

Czy rodzina i znajomi o nim wiedzą? Jak reagują?

Nieliczni wiedzą. Reagują pozytywnie lub neutralnie 🙂 Większość nie wie.

Czemu czytelnicy powinni czytać Twojego bloga?

Staram się otwierać głowy. Już nie nauczam i nie przekonuję do swoich racji, ale pokazuję alternatywy i zmuszam do myślenia. Sieję ziarno zwątpienia w różne pewniki. To jest moja moc: po wpisach u mnie czytelnicy zaczynają analizować swoją sytuację i dochodzą do najlepszych dla siebie wniosków.

Najlepszy wpis u Ciebie?

Kurcze, nie wiem – chyba nie mam takiego. Może „etapy niezależności finansowej„? Jeśli chodzi o samo przesłanie, pewnie „droga ważniejsza, niż cel„. Plus wpisy o remontach, jako mega konkretne przykłady na to, że chcieć to móc.

Miejsce dla Ciebie

Czym mógłbyś i chciałbyś się przysłużyć blogowej społeczności w ramach swoich umiejętności? To też miejsce na reklamę swoich usług i produktów 🙂

  • Ten blog jest moją realizacją potrzeby dawania od siebie.
  • W ramach naszej działalności oferujemy usługi projektowania i aranżacji wnętrz w dobrych cenach, a dla czytelników bloga dajemy dodatkowe 10% rabatu.
  • Oferujemy wakacyjne (i nie tylko) zamiany naszego mieszkania w ramach powstającej inicjatywy okołoblogowej wymiany domów.

Jeśli jest coś, co chcesz dodać na koniec, teraz jest ten czas 🙂

Dziękuję, że jesteście! Niech Was będzie jeszcze więcej! Bardzo się cieszę, że zbudowaliśmy taką społeczność blogową, jaką tu mamy. To się nie zdarza na co dzień.

Mam nadzieję, że wpis i jego formuła przypadła Ci do gustu. Mam jeszcze większą nadzieję, że będziesz chciał uczestniczyć w tej serii 🙂 Jeśli się zdecydujesz, zapraszam do kontaktu! Do usłyszenia!

PS Wierzę, że pamiętasz o corocznym przeznaczeniu 1% ze swoich podatków na organizację pożytku publicznego. Ja ze swojej strony polecam PAH, ale jakikolwiek inny wybór będzie lepszy, niż jego brak. Każda złotówka ma znaczenie! Zwłaszcza, jeśli w to uwierzą miliony podatników 🙂

41 komentarzy do “Wywiad z… Wolnym :)

  1. magda1enka Odpowiedz

    „dzięki swoim umiejętnością” –> „umiejętnościOM” 🙂 Popraw, bo trochę kłuje. Poza tym ciekawy wpis 🙂

    • wolny Autor wpisuOdpowiedz

      Czy interesujący, to się dopiero okaże, bo ocena przecież nie należy do mnie. Pierwszy feedback miałem pozytywny, dlatego zdecydowałem się ruszyć z tematem. Zobaczymy, co się z tego wykluje.

  2. Eryk Odpowiedz

    Zapowiada się ciekawy cykl. Wpisz mnie na listę…….jeżeli wywiad z takim szarym czyteknikiem będzie ciekawy 😀

    • wolny Autor wpisuOdpowiedz

      Skoro jest ciekawy z szarym blogerem, to i z szarym czytelnikiem będzie 🙂 Przecież żaden z nas nie jest gwiazdą rocka ani prezydentem, więc wszelkie różnicowanie pod tytułem „bloger vs szary czytelnik” nie ma tu racji bytu. Będziemy w kontakcie!

  3. Anatol Odpowiedz

    Z cyklu „ludzka twarz blogera” 😉
    Fajny pomysł, pomimo że to oczywiste, to jednak jeszcze bardziej uzmysławia, że tam po drugiej stronie ekranu też jest człowiek, ze swoimi problemami, wyborami życiowymi, przyzwyczajeniami.
    Ja jestem na tak 🙂

    • wolny Autor wpisuOdpowiedz

      Super. Chciałbym trochę bardziej Was poznać i przestać pisać z pozycji „nauczyciela”, który mówi co i jak. Wy również macie mnóstwo ciekawych rzeczy do przekazania, z których wszyscy możemy się czegoś nauczyć czy czegoś dowiedzieć. Albo po prostu miło spędzić czas, coś z innego punktu widzenia.

  4. funboy Odpowiedz

    Wolny,
    fajnie będzie zobaczyć, że jest więcej osób, które nie wydają 100% tego co zarobią 🙂
    Ponadto liczę na dużą dawkę inspiracji. Czytelnicy tego bloga wydają się elitą jeżeli chodzi o zdrowe podejście do życia i pracy 🙂

    PS: nie do końca zrozumiałem poniższy punkt. Z czego wychodzisz a w co wchodzisz? 🙂
    „W co zamierzasz inwestować w najbliższych latach? Z jakich inwestycji planujesz wyjść i dlaczego?”

    • wolny Autor wpisuOdpowiedz

      Ja – z niczego, trzymam co mam i zbieram kasę na… promocje 🙂 które mogą nigdy nie nadejść… Ale pytanie miało być takie, żeby innych nieco zachęcić do dłuższej wypowiedzi. Sam jestem bardzo ciekawy, co Wy myślicie o inwestowaniu na obecnym rynku.

    • wolny Autor wpisuOdpowiedz

      Piszesz o Romanie, który komentował tu kilka lat temu? Jeśli tak, to ja również bym się na to pisał… to jeden z niewielu czytelników, którzy byli mi naprawdę bliscy. Ostatnio odezwałem się do niego, mamy się spotkać, ale z różnych względów chyba nie ma co liczyć na jego wielki powrót do komentowania.
      A kto pamięta Adama z Wrocławia? Również setki komentarzy i też zniknął… próbowałem się z nim skontaktować, ale oprócz maila (który niestety odbija wiadomości z błędem „konto nie istnieje”) nie mam nic 🙁

  5. Basia Odpowiedz

    Ciekawy wpis, dziekuje 🙂 jestesmy zapalonymi podroznikami i chetnie wpiszemy sie do bazy domów, w wolnej chwili sie zglosze 🙂

  6. Grzesiek Odpowiedz

    cześć Wolny, Bardzo mnie ucieszył ten wpis, szczególnie z powodu wspomnienia książki, która odmieniła także moje życie. Niestety, przekonałem się już kilkukrotnie, że dla wielu osób wnioski z książki są odbierane jak herezja. Mój bardzo bliski niegdyś przyjaciel powiedział mi nawet, że nie dał rady zmęczyć tej książki, tak wiele bzdur jest w niej zawartych i z większością wniosków wyciąganych z badań się nie zgadza. Byłem dość mocno przygnębiony, bo czy można dyskutować z faktami? Wygląda na to że można. Wielu moich bliskich uwierzyło w to, że konsumpcja na kredyt to właściwie rozumiane Carpe diem. Przeraża mnie to z jednej strony, a z drugiej dzięki tym wszystkim dyskusjom odkryłem austriacką szkołę ekonomii i mocno się nią zafascynowałem. Jeśli jeszcze nie czytałeś Human action Von Misesa, czy innych wolnorynkowych klasyków, to szczerze polecam. Jestem pewny, że podobnie jak ja odkryjesz, że ideały którymi żyjemy na co dzień, a więc: minimalizm, oszczędzanie, dbanie o racjonalne wykorzystanie zasobów, itd. itp. zostało wymyślone i było promowane jeszcze przed drugą wojną światową, niestety w wyniku agresywnej propagandy marksistowskiej zupełnie nie przebiło się do mainstreamu i nadal promuje się życie na kreskę w imię opacznie rozumianego Carpe diem. Dlaczego w ogóle postanowiłem o tym napisać? Przede wszystkim dlatego, że wydaje mi się, że u podstaw naszych wyborów (oceniając na podstawie bloga są bardzo podobne) leży ogromne umiłowanie wolności i to pojmowanej dojrzale, tzn. za którą idzie odpowiedzialność.
    Bardzo mnie smuci, że niewielu blogerów podejmuje kwestie podstawowe, a więc mornalnosc i etykę ekonomii. Możesz zapełnisz tę lukę na polskim rynku i jako pierwszy napiszesz coś na temat wartości, a nie tylko celów i technik, które prowadzą do realizacji obranej strategii? Wydaje mi się to szczególnie ważne, bo obserwuję jak z roku na rok jest coraz większe przyzwolenie społeczne na dowolne korzystanie przez państwo z prywatnej własności obywateli, poprzez rozbuchne programy socjalne, ograniczanie wolności obywatelskich, ograniczanie wolności gospodarczej itd.
    Być może przesadzam, ale chciałem żeby mój głos wybrzmiał na twoim blogu i być może jakieś treści pro-wolnościowe się na nim znalazły.
    Co do waszych wyjazdów. Zwiedziłem około 30 krajów świata, większość egzotycznych i jeśli lubicie kraje basenu morza śródziemnego, to będziecie zachwyceni krajami południowo-wschodniej Azji. Jeśli tylko w waszym zasięgu są kwoty rzędu 10-12tys do wydania na wakacje, to nie zwlekajcie długo, tylko czychajcie na tanie bilety do Azji. Podziękujcie mi później 🙂 Na koszmarnie droga Europę naprawdę szkoda czasu.
    Serdecznie pozdrawiam ze słonecznej plaży Wietnamu południowego.

    • wolny Autor wpisuOdpowiedz

      Ciekawy komentarz, nie powiem 🙂 Nie wiem, czy będę chciał w sobie wykrzesać jakąś iskierkę rewolucyjności – raczej straciłem ten dawny zapał do nawracania i pokazywania tego, co słuszne i dobre. Dzisiaj bardziej staram się dopasowywać do rzeczywistości mnie otaczającej, nie walcząc z nią, a raczej obchodząc różnego rodzaju trudności czy ograniczenia. Będąc odciętym od naprawdę wielu aspektów standardowego życia nie widzę i nie czuję na co dzień tego, że jakieś kajdany coraz bardziej się zacieśniając nad naszym społeczeństwem. Co nie znaczy, że tak nie jest…
      Co do podróży, posmakowaliśmy już lata temu Tajlandii i Sri Lanki, więc klimaty jak najbardziej godne ponownego odwiedzenia. Na razie zaczynamy od bliższych wyjazdów, żeby się na nowo przełamać i nauczyć podróżować z dziećmi, a z czasem staniemy się znowu bardziej odważni. Odnośnie kwot, to raczej piszesz o budżecie na 1-2 osobę (zależy od długości pobytu oczywiście) – pamiętaj, że my jesteśmy we czwórkę, co ma duży wpływ na ceny (biletów przede wszystkim). A z małymi dzieciakami też się nieco inaczej podróżuje i – jakby nie było – mniej korzysta z pobytu w danym miejscu. Także dalsze kierunki jak najbardziej, ale za jakiś czas.
      Pozdrawiam!

      • Grzesiek Odpowiedz

        Mi też się nie chce. W zasadzie jeśli mam się z kimś spierać na tematy światopoglądowe, to milczę 🙂 Zastanawiam się tylko czy jak w dłuższej perspektywie będziemy wszyscy milczeć, zamykać się całkowicie we własnej codzienności, to w końcu dotrzemy do punktu, w którym ktoś zacznie zbyt mocno wchodzić z butami w tę codzienność. Poza tym, czy zwracanie uwagę na własne motywacje, argumentowanie wyborów i mówienie prawdy, zasługuje już na miano rewolucyjności? Jeśli tak by miało być to trochę smutne 🙂
        To odcinanie się z własnym życiem od otoczenia, to też trochę taki sposób na odwrócenie wzroku. Też tak robię, ale im jestem starszy tym większe mam wątpliwości czy nie powinienem coś robić w temacie dla młodszego pokolenia. Taki blog jak twój jest twoją cegiełką, według mnie bardzo wartościową, a my konsumenci tych treści często pozostajemy bardzo bierni. Dlatego też postanowiłem coś od siebie napisać.
        Co do kosztów podróży, to temat rzeka, ale na pewno sam jesteś doskonale w stanie szybko się zorientować jak to wygląda w praktyce. Z dzieciakami rzeczywiście może (ale nie musi) być znacznie drożej. Ślę serdeczne pozdrowienia do 3miasta, do którego przyjdzie mi wrócić za jakieś 3 tygodnie 🙂

        • wolny Autor wpisuOdpowiedz

          Temat złożony, wiadomo. Myślę, że i tak mój aktualny ugładzony przekaz jest jakimś ziarenkiem, które sieję wśród czytelników – być może to nie żadna rewolucja, ale tak jak piszesz, czasami wystarczą niewielkie zmiany w wielu głowach.
          Temat podróży też jest rozległy 😉 Pewnie podasz mi zaraz 5 kontrargumentów, ale przykładowo: za miesiąc wybieramy się w szóstkę (nasza czwórka + teść i teściowa) do Włoch. Zapłaciliśmy za bilety lotnicze 600 zł (za wszystkich). Plus około 1500 zł za noclegi. Na całą, tygodniową podróż wydamy coś w okolicach 5.000 zł, bez przesadnego oszczędzania. Także nawet w Europie nie trzeba popłynąć z kasą. Chyba po prostu trzeba wiedzieć, gdzie, jak i kiedy podróżować, żeby to się sensownie spięło i żeby było ciekawiej, niż podziwianie zabytków zza szyby autokaru.

          • Grzesiek

            A coś ty. Widzę jaki jesteś skrupulatny w obliczeniach kosztów na blogu i absolutnie ufam twoim wyliczeniom. Każdy z nas żyje w innych realiach i ocena wartości jest bardzo subiektywna. Dla mnie 5 tys złotych za wakacje w Europie dla czwórki to rewelacyjny wynik! Nie chodzi zresztą o to, by się przerzucać kwotami, natomiast bardzo lubię twoje twarde stąpanie po ziemi i zestawienia kosztów, które co tu dużo mówić, są bardzo wartościowe zwłaszcza dla osób, które nie mają odwagi żeby się ruszyć i samemu sobie coś zorganizować.
            Z drugiej strony rozumiem też podejście wygodne, typu: pracuje ciężko i nie mam ochoty sam sobie wszystkiego organizować. Bo prawdę mówiąc, czasami oszczędności w gotówce są kosztem stresu, czy innych zasobów, bardziej wartościowych dla danej osoby od pieniędzy 🙂
            Chciałbym tylko zwrócić uwagę na jedną prawidłowość: gdy uda się złapać bilety lotnicze w odpowiednio niskiej cenie, Europa nie ma dla mnie absolutnie startu do Azji. Być może nawet to jest jednak kwestia dyskusyjna 🙂 Wiem, że są ludzie którzy nie są w stanie znieść takiego stopnia 'czystosci’ na ulicach czy w knajpach z jaką często ma się tu do czynienia, hehe.
            A wracając jeszcze do książki, która na nas obu miała taki duży wpływ, to nie wiem czy wiesz ale została wydana przez naszego polskiego libertarianina Janka Fijora, zrobił to właściwie po kosztach tylko po to by 'nieść dobrą nowinę’, nie przyniosła mu wielkiego zysku finansowego, czy rozgłosu. Ale ten facet, to gość który otwarcie mówi o swoich przekonaniach i nie chowa głowy w piasek. Dzięki niemu my dwaj dużo skorzystaliśmy. Właśnie dlatego sądzę, że zbyt rzadko blogerzy promują swoje hmmm… Jakby to nazwać? Najgłębsze wartości i fascynacje. To co daje im drive. Wydaje mi się, że ty w najlepszym stopniu że wszystkich znanych mi blogerów w kraju, starasz się nie unikać źródła swoich przekonań i to jest mega wartość. Reszta praktycznie nie zabiera głosu w sprawie lewa czy prawa. Pragnie jedynie korzystać z szerokiej popularności i nikomu się nie narazić. Dla mnie to takie chowanie głowy w piasek, bo czego tu się wstydzić? Że masz kręgosłup moralny? Wspaniała sprawa, należałoby być z tego raczej dumnym!
            No nic, znowu zabrzmiało patetycznie, ale wiesz jest we mnie jakaś taka frustracja na blogerów około finansowych, którzy z jakichś względów obawiają się krytykować obecne w wielu przestrzeniach marksistowskie akcenty. Być może nigdy się nad tym nie zastanawiałeś, jak i ja przez wiele lat, ale zwróć czasem na to uwagę, bo to czy chcesz czy nie będzie wpływało na twoje dziewczyny, w szkole, w przestrzeni publicznej i w zasadzie wszędzie. Chciałbym mieć ojca który daje taki przykład jak ty, być może wtedy te zagrożenia o których wspminam nie byłby dla mnie takie takie istotne. A może przesadzam i jednak trzeba zluzować portki, by zwyczajnie żyć swoim życiem? Tylko czy wtedy ten kraj stanie się krajem ludzi którzy biorą sprawy w swoje ręce zamiast wiecznie biadolić? To moja główna rozterka 🙂
            Jeszcze raz wszystkiego dobrego.

    • Eryk Odpowiedz

      Zgadzam sie Grzegorz z tobą. Keynesowska wizja państwa do mnie nie przemawia. Idziemy w kierunku kiedy partia wie lepiej (skąd my to znamy). Partia zbierze i później rozdzieli.

      Pozdrawiam,
      Eryk

      • Grzesiek Odpowiedz

        Wiesz Eryk, mam taką wieczną rozterkę, czy poruszanie tematów nazwijmy to ideologicznych na blogu ma sens. Może rozpętać się tak zwana gówno-burza, która do niczego nie prowadzi. Z drugiej strony jeśli nie będziemy stali twardo po stronie jakichś konkretnych wartości, to nie będziemy do końca dawać świadectwa źródeł fascynacji czy entuzjazmu dla właśnie takiej, a nie innej drogi którą obraliśmy. U podstaw tych wszystkich przekonań stoją jakieś nasze wartości, których bronimy codziennym swoim działaniem. Może warto by je bardziej podkreślać i promować z pożytkiem dla innych? To tylko taka moja luźna myśl, rzucona z leżaka na plaży podczas kontemplacji nad treścią tego wpisu. Dużo w nim konkretów, liczb, faktów, ale gdzie są źródła takiego właśnie postępowania? Książka może zainspirować, ale co jeszcze poza tym? Może fakt, że to działa będzie najlepszym dowodem i świadectwem? 🙂
        To tyle z mojej strony, nie chce już spamować komentarzy Wolnego, hehe.

  7. Callipso Odpowiedz

    Fajne i jestem ciekaw kolejnych osób. Tak mnie tknęło to tylko 12 osób rocznie… A jak by tak te same pytania zadać tym osobom po 3-5 latach 🙂 To by była bomba 🙂

    • wolny Autor wpisuOdpowiedz

      Ja widzę bombę już na starcie, a nie dopiero za 3-5 lat. Może błędnie zakładam, ale mam wrażenie, że większość z nas nie zadała sobie nigdy takich pytań, jak w tym wpisie. Sam część z nich zadałem sobie po raz pierwszy, a ja raczej sporo czasu poświęcam na myślenie o rzeczach najróżniejszych. Myślę więc, że spora część z osób, która przeczyta ten wpis zmusi się do odpowiedzenia samemu sobie chociażby na kilka ważnych pytań, co jest zdecydowanie pozytywne. A Ci, którzy postanowią dołączyć do inicjatywy, wysilą szare komórki znacznie bardziej, być może odkrywając podczas tego procesu coś ważnego i wartościowego.

      • Callipso Odpowiedz

        W sumie to nie patrzyłem na to w ten sposób. Pod tym względem masz rację. Sam sobie też takich pytań nie zadawałem ale widzę zmianę gdybym odpowiadał na niektóre kilka lat temu i dzisiaj. Teraz zaczynam myśleć czy nie zrobić listy takich pytań sam dla siebie i odpowiadać na nie co jakieś 5 lat. Do albumu ze zdjęciami mogę wrócić. Do myśli już nie. Taki „wywiad sam ze sobą” pełnił by taką rolę albumu z dawnym ja.

  8. Paulina Odpowiedz

    Czytam tego bloga od kilku ładnych lat i mam już wrażenie jakbyśmy się znali 😉 Też mamy dwie córy w odstępie dwóch lat, mąż też pracuje w firmie na „A” (wydedukowałam, że Ty też ;)) tylko w mieście na „B” 😉 Mamy podobne podejście do finansów, tylko my na razie tylko jedno mieszkanie wynajmujemy, Wy trochę więcej 😉 Do pracy mąż jeździ rowerem albo chodzi pieszo, ja póki co na wychowawczym. Nawet urządzając mieszkanie parę pomysłów zaczerpnęłam od Was 🙂 Fajnie, że na blogu znowu się dzieje. Pozdrawiamy 🙂

  9. Gaweł Odpowiedz

    Zgadzam się z Przedmówczynią, wpis bardzo fajny i idea jak najbardziej słuszna. Z tym że ja niczego nowego sie nie dowiedziałem o Maćku, bo mam wrażenie że go znam od bardzo dawna. Z niecierpliwością oczekuję na kolejne Q&A. Sam też chętnie wezmę udział ale może na końcu:).
    Jest coś w publicznych wpisach, że czasem jest to okazja do napisania czegoś o sobie o czym nie miało się pojęcia albo nie chciało przyjąć do wiadomości.

    • wolny Autor wpisuOdpowiedz

      Bo Ty jako jeden z niewielu przebrnąłeś chyba przez wszystkie wpisy i mam wrażenie, że przy okazji mocno analizowałeś moją drogę i zmiany, jakie we mnie zachodziły. Inni pewnie co nieco wyciągnęli z powyższego. Ale ja również bardzo chętnie poznam odpowiedzi innych w tej serii.

      • Dawid Odpowiedz

        Tu się mylisz. Wielu przeczytało wszystkie Twoje wpisy. Na przykład ja, choć to mój pierwszy komentarz.

        • Gaweł Odpowiedz

          To grande szacun dla Ciebie , jesteś jak z zakonu Benedyktynów albo jakiegoś innego?! Gdzie reguła polega na czytaniu wpisów przez X lat i odezwaniu się po cirka 10 latach aby komuś=mnie powiedzieć że się myli. Gratulacje dla Ciebie!

          • Dawid

            To mial być komplement. Chciałem jedynie powiedzieć, że wielu czyta blog od dawna i uważa go za niezwykle przydatny i inspirujący, jednocześnie nie udzielając się.

  10. Paweł S. Odpowiedz

    Kolejna będzie Oszczędnicka? Zgadłem? 😉 Jestem ciekaw jak na powyższe pytania odpowiedziałaby Twoja prywatna hejterka, Wolny? Może poprosisz Kasię Rz o udzielenie wywiadu? 😉 Od jakiegoś czasu zastanawiam się, dlaczego Wolna i Wolniątka nie mają imion? Nie jesteście już anonimowi, a ta bezosobowość wydaje mi się jakaś taka niefajna.

  11. Konkret Odpowiedz

    @Wolny
    „Telewizja jest zbędna, a wręcz szkodliwa.”

    Nie napisałeś czy obecnie posiadacie w domu telewizję ?

    Ja telewizora jako takiego nie posiadam już od około 5 lat, żadnych wiadomości nie oglądałem już jakieś 2 lata przed wyrzuceniem TV więc razem to około 7 lat nie oglądania wiadomości / informacji itp.
    Czasem ludzie się dziwią skąd w takim razie mam wiedzę o różnych „bieżących” wydarzeniach. Otóż moim skromnym zdaniem (lub w nowomowie IMHO) większość „bieżących” wydarzeń nie zasługuje na to aby o nich wiedzieć bo informacje podawane w tv to w 90 % nieszczęścia oraz kłótnie polityków, którymi ludzie się przejmują nie mając na nie żadnego wpływu.

    A o naprawdę ważnych wydarzeniach poinformują zawsze koledzy bo wszyscy o tym po prostu rozmawiają.

    W necie wystarczy nagłówki przeczytać a i to pobieżnie aby się nie wkręcić w tą replikę wiadomości z tv aby już być „na bieżąco” z aktualnymi kłótniami, kto o kim co powiedział i że „jest już reakcja pana Iksińskiego na słowa pana Ygrekowskiego…” (kogo to obchodzi ?)

    Gdyby ludzie to mieli w nosie i żyli swoim życiem to może cały ten bałagan by wygasł ale niestety jak mówi przysłowie: „Gdzie dwóch Polaków tam 3 poglądy polityczne”…

    Obecnie przez media ludzie są strasznie skłóceni politycznie, że strach jakiekolwiek tego typu tematy poruszać „u cioci na imieninach” 🙂

    • wolny Autor wpisuOdpowiedz

      Nic dodać, nic ująć. Pełna zgoda, u nas z takim wyjątkiem, że posiadamy telewizor jako urządzenie, którego od czasu do czasu używamy do rzeczy wszelakich (bajki dla dzieci, YouTube dla mnie kiedy jadę na trenażerze, pokaz zdjęć/filmów z wakacji i inne takie). Chyba nawet mamy telewizję naziemną… z której nie korzystamy zupełnie.

  12. Gambit Odpowiedz

    Zainspirowałes mnie i zaciekawila mnie twoja droga. okazuje się że jesteśmy prawie sąsiadami, jesteśmy w podobnym wieku i dziatwe mamy w tym samym wieku. Różnica jest taka, że wyprzedzasz mnie o 10 lat.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *