Walutomat 5 lat później.

Jak pewnie wiesz, ostatnio spędziłem tydzień w słonecznej Italii. A ponieważ tym razem był to dłuższy niż zwykle wyjazd, w dodatku w 6 osób, to i kosztował nieco więcej, niż wcześniejsze, krótkie wycieczki. Chcąc w miarę wygodnie spędzić czas w takiej grupie, postanowiliśmy zrezygnować z mało praktycznych (szczególnie, jeśli podróżujemy z dziećmi) hoteli i wynajęliśmy całe mieszkanie poprzez serwis booking.com. Znaleźliśmy fajną ofertę, której koszt wydawał się akceptowalny i dokonaliśmy rezerwacji. 388,5 EUR, czyli w przybliżeniu 1670 zł – taką cenę pokazał nam booking.

Na pierwszy rzut oka wszystko się zgadza: para EURPLN oscyluje obecnie w okolicach 4,30, co po pomnożeniu przez 388,5 daje nam wspomnianą wyżej kwotę. Kiedy jednak sprawdziłem stan karty kredytowej przed wyjazdem, zobaczyłem że booking pobrał już całą opłatę… i z niesmakiem zauważyłem, że chyba ktoś się tutaj machnął na stówkę:

Oczywiście, machnąłem się ja, wierząc w altruistyczną naturę banków 😉 Otóż mój (nie za bardzo) kochany Citi owszem: dał mi bezpłatną od lat kartę kredytową, ale jednocześnie kroi mnie prowizjami oraz wysokim spreadem podczas transakcji zagranicznych. Dlatego postanowiłem, że odświeżę sobie (i Wam) temat walut obcych. I wtedy właśnie przypomniała mi się propozycja współpracy, którą jakiś czas temu otrzymałem od właścicieli kantoru internetowego Walutomat, o którym pisałem niemal równo 5 lat temu i z oferty którego korzystałem przez całe lata. Ten serwis stał się więc partnerem tego wpisu, a ja postanowiłem sprawdzić, co się pozmieniało na tej platformie i czy byłaby ona przydatna w optymalizacji opłat transakcyjnych, szczególnie zagranicznych.

Kilka lat temu, Walutomat oferował dość podstawową funkcjonalność. Trzeba było założyć tam konto, przelać złotówki ze swojego banku (co trwało zwykle dzień lub nawet dwa), a następnie można było wymieniać waluty. Na wakacje, jako zabezpieczenie przed słabym złotem czy jakimś lokalnym lub szerszym kryzysem. Kupowałem więc: euro, dolary, a nawet franki. Nawet spekulowałem co nieco, przeprowadzając rozciągnięte w czasie transakcje kupna i sprzedaży walut, zarabiając (lub tracąc ;)). Taki mini-Forex, bez dźwigni, więc raczej mało ryzykowny. Koniec końców, żeby użyć kupione za pomocą Walutomatu środki w walutach obcych, musieliśmy mieć konto (lub konta) walutowe. Przelewałem tam środki i cieszyłem się, że mam dolary, euro czy franki kupione z minimalnym spreadem i bardzo niską prowizją, które mogę w dowolnym czasie wyjąć z banku. Trochę średniowiecze, chyba sam przyznasz…

A mimo to, była to dobra opcja dla tych, którzy planowali i przewidywali. Na przykład wakacje, spłatę kredytu we frankach czy wyjazd na zakupy do Stanów (podobno ludzie w ten sposób zabijają czas, ja tam się nie znam ;)). Przewińmy świat o 5 lat do przodu, do roku 2019. Dzisiaj wymiana towarów i usług z podmiotami zza granicy to nic nadzwyczajnego. Portale typu booking.com czy airbnb.com zyskały na popularności, a my nie mamy większych oporów, żeby wynajmować cudze mieszkania na kilka dni podczas zagranicznego wyjazdu. Ciągniemy masę towarów z Chin, korzystając z portali typu aliexpress. Jeździmy za granicę i tam normalnie żyjemy, wydając pieniądze na atrakcje, jedzenie czy paliwo. Wreszcie: w ramach prowadzonych biznesów, współpracujemy z podmiotami zagranicznymi, przesyłamy między sobą pieniądze. A mimo to, nadal zdarzają się sytuacje, kiedy wysyłamy do naszego kontrahenta kwotę X, a dociera Y (przy czym X>Y ;))… nie mówiąc o tym, że banki wciąż niezwykle chętnie zarabiają na tym, że nie ogarniamy. Tego, w jaki sposób płacić na miejscu, kupować towary online, wymieniać waluty, wykonywać przelewy i tak dalej.

Owszem – to wszystko możemy zrobić, mając po prostu kartę (najlepiej kredytową) rozliczaną w polskich złotych. Brzmi prosto, prawda? Niestety, w tym przypadku to, co jest proste, nie zawsze jest optymalne. W moim przypadku bank – zgodnie z tabelą opłat i prowizji, pobrał niemal 6% wartości transakcji. Gdybym wydał 10.000 zł, z dymem poszłoby dodatkowe 600 zł. Gdybym chciał kupić jakieś skromne mieszkanko we Włoszech i chciałbym w jakiś sposób przelać… powiedzmy, 500.000 zł, każdy procent prowizji od takiej transakcji to 5.000 zł, które po prostu wyrzucam przez okno. Robi wrażenie, prawda?

Dlatego – w ramach własnego odświeżania kompetencji dotyczących obsługi walut obcych, postanowiłem zobaczyć, co nowego słychać w serwisie, o którym ostatnio nieco zapomniałem, a który może być jednym z przydanych narzędzi w naszej walce z krwiożerczymi bankami. O innym orężu tego typu napiszę kiedy indziej, dzisiaj skupiając się na tytułowej platformie wymiany walut.

Bazowa funkcjonalność serwisu się nie zmieniła. Walutomat nadal proponuje niesamowicie dobre kursy wymiany, które biją na głowę banki, próbujące ugrać jak najwięcej na spreadach i prowizjach. Co ciekawe, to nie serwis proponuje konkretne kursy, ale jego społeczność (która urosła z ówczesnych 100.000 do niemal 300.000 !!). Jeśli więc chcesz wymienić walutę, Twoje zlecenie trafia na listę i musi spotkać się z przeciwstawnym zleceniem: musi być więc ktoś, kto zechce od Ciebie kupić tą walutę i zgodzi się na Twoje warunki. To swojego rodzaju licytacja lub walutowy portal aukcyjny, a przecież wiesz, że ja bardzo lubię wszelkie inicjatywy, w których współpracuję z drugim człowiekiem, zamiast z bezduszną korporacją 😉 System aukcji może brzmieć skomplikowanie, ale zapewniam Cię, że wymiany następują szybko i jeśli nie chcesz bawić się w określaniu interesującego Cię kursu, możesz po prostu przyjąć aktualną wycenę i po kilku sekundach mieć wybraną walutę na swoim koncie w serwisie.

Kliknij w banner powyżej i odbierz rabat na pierwszą wymianę!

Możliwość określenia kursu jest jednak o tyle interesująca, że pozwala na zabawienie się w spekulanta a’la forex, tyle że bez ryzykownej dźwigni 🙂 Nic przecież nie stoi na przeszkodzie, żeby przelać dowolną kwotę w PLN na swoje konto w Walutomacie, a następnie zlecić wymianę złotówek na jakąkolwiek inną walutę, po dowolnie wybranym kursie! Chcesz kupić Euro o złotówkę taniej? Chcesz nabyć Franki na spłatę kredytu 20 groszy poniżej kursu? Nie ma sprawy: zlecenie możesz zawsze złożyć, a jeśli masz czas i z jakiegoś powodu przewidujesz, że obecny kurs może z czasem być bardziej dla Ciebie korzystny, zlecenie będzie czekało tak długo, jak trzeba.

Walutomat do perfekcji opanował wymianę walut… tylko co później z tymi pieniędzmi zrobić? Kilka lat temu, trzeba było mieć konta walutowe, żeby wypłacić walutę w banku. Sam kiedyś założyłem i do tej pory posiadam 3 takie konta (w EUR, USD i GBP), z których na co dzień nie korzystam. To zresztą mało wygodne – dawno już zlikwidowałem rachunek w złotówkach w tym banku, a zostawiłem sobie jedynie konta walutowe, na których muszę trzymać określoną kwotę, żeby unikać opłat… i tylko czekam, jak kolejne zmiany regulaminów sprawią, że i te pieniądze zaczną niedługo topnieć. Na szczęście Walutomat poszedł do przodu i dzisiaj można wypłacać EUR (na razie tylko ta waluta!) w placówkach partnerskich, nie posiadając konta walutowego w żadnym banku. Owszem, ma to swoje ograniczenia (trzeba wcześniej zgłosić chęć wypłaty, a taka usługa każdorazowo będzie nas kosztowała 2,5 EUR), ale jest wygodniejsze od trzymania niemal nigdy nieużywanego konta walutowego i myślę, że dzięki tej furtce sam zdecyduję się na likwidację wspomnianych kont, o których już niemal całkowicie zapomniałem.

Co jeszcze się zmieniło w ostatnich latach? Wprowadzenie systemu szybkich przelewów na początku 2018. Wcześniej trzeba było czekać i czekać, aż Twoje środki z banku trafią na konto Walutomatu, później była wymiana i powrót pieniędzy (tym razem w innej walucie) na inne konto bankowe. To nie było zbyt wygodne i wymagało dobrego planowania. Dlatego z zadowoleniem zauważyłem, że Walutomat wprowadził szybkie płatności online, dzięki którym środki na koncie zobaczymy po kilku chwilach.

A zobaczymy je nie tylko – jak kiedyś – na ekranie komputera, ale również w wygodnej aplikacji mobilnej, wprowadzonej jakiś czas temu. Na Google Play ocena 4,2… chyba całkiem nieźle, ja po kilku dniach testowania stwierdzam, że aplikacja jest przyjemna i funkcjonalna.

Kolejną, chyba największą zmianą w Walutomacie jest wprowadzenie możliwości wykonywania przelewów walutowych na rachunki w zagranicznych bankach (SEPA). W końcu! To właśnie furtka, z której następnym razem spróbuję skorzystać, opłacając hotel czy inną usługę za granicą. Nie mając bankowego konta walutowego, płacąc jedynie 4 zł, mogę dokonać przelewu w EUR mając gwarancję, że żaden bank nie pobierze po drodze prowizji, a do odbiorcy dojdzie całość wysłanej przeze mnie kwoty (co przy przelewach zagranicznych wcale takie oczywiste nie jest). Oczywiście, możliwe jest również przelew w innych walutach i poza strefą SEPA, natomiast kosztuje on nieco więcej, a przede wszystkim: musimy się wtedy liczyć na dodatkowe prowizje banków po drodze (chyba, że skorzystamy z kosztownej opcji OUR).

Stary, dobry przelew… no cóż, jeśli dzięki niemu mogę oszczędzić stówę na rezerwacji wakacyjnych noclegów, czemu nie? Oczywiście, przy rezerwacji na booking.com czy innych serwisach muszę podać dane karty kredytowej. Ale czytałem (i mam zamiar to sprawdzić!), że możliwy jest scenariusz:

  1. przy rezerwacji podaję kartę, na której zakładana jest jedynie blokada środków (środki często nie są pobierane aż do kilku dni przed planowaną wizytą, bo istnieje przecież możliwość anulowania rezerwacji)
  2. dzwonię na infolinię booking.com (działa, kilkukrotnie już sprawdzaliśmy) i mówię, że owszem – korzystam z ich oferty pośrednictwa – ale chciałbym przelać zapłatę bezpośrednio przelewem na rachunek hotelu
  3. otrzymuję numer konta hotelu i dokonuję przelewu walutowego, chociażby za pomocą Walutomatu.

Jeśli zapłacę za to 4 zł, a pieniądze wcześniej wymienię po kursie maksymalnie zbliżonym do oficjalnego (z minimalnym spreadem), gra jest chyba warta świeczki. Może nie dla małych kwot, ale jeśli na stole leży trochę więcej potencjalnych oszczędności, po co wyrzucać przez okno ciężko zarobione pieniądze?

Oczywiście, są alternatywy dla bohatera dzisiejszego wpisu. W zależności od rodzaju operacji możemy korzystać z innych serwisów (w tym zagranicznych), kart prowadzonych w walutach obcych czy kantorów (stacjonarnych bądź internetowych). Każde z tych rozwiązań ma swoje plusy i minusy; każde ma nieco inną funkcjonalność. Niestety, żyjemy w czasach, gdzie posiadanie jednego konta w banku nie wystarcza i żeby sprawnie poruszać się w finansowym świecie pełnym zagrożeń i pułapek, trzeba zaopatrzyć się w różnoraki oręż.

Kupno CHF za EUR… takie kombinacje są również możliwe i pozwalają poczuć się iście europejsko 😉 

Myślę, że dodanie usług Walutomatu do swojego zestawu narzędzi finansowych przyda się w wielu sytuacjach. Jeśli chciałbym kupić większą ilość waluty (szczególnie: EUR), zarówno jako zabezpieczenie przed ewentualnym osłabieniem złotówki, jak i przed dłuższym zagranicznym wyjazdem, wybrałbym polską firmę, która ma licencję KNFu na świadczenie usług płatniczych. Owszem, korzystam również z zagranicznych serwisów, ale nadal mam większe zaufanie do krajowych marek, a jeśli w grę wchodzą poważniejsze kwoty (dla każdego co innego, wiem…), staram się przynajmniej stosować dywersyfikację. Gdybym spłacał kredyt w walucie obcej, Walutomat również byłby moim pierwszym wyborem, pozwalającym na ograniczenie kosztów comiesięcznych płatności (spredy). Przelewy bankowe w EUR na rachunki zagraniczne to kolejna mocna strona tego serwisu, której koszty są nieporównywalnie mniejsze, niż standardowo.

Jestem ciekawy, czy korzystasz z któregoś z kantorów internetowych? Jeśli nie (lub jeśli nie jesteś z niego do końca zadowolony), ja nadal – po 5 latach ;), polecam Walutomat. To wygodny i szybki sposób na wymianę walut, a dzięki stałemu rozwojowi nie mam obaw o przyszłość serwisu. W ostatnich latach wprowadzono szereg pozytywnych zmian, nadal utrzymując podstawową funkcjonalność serwisu i tą samą, bardzo niską (0,2%) opłatę manipulacyjną za wymianę walut. Dzisiaj możemy korzystać z szybkich przelewów, dokonywać tanich przelewów w EUR na zagraniczne konta, wybierać tą walutę w placówkach partnerskich za niewielką opłatą, bez konieczności posiadania konta walutowego, a większość funkcjonalności obsłużymy za pomocą wygodnej aplikacji mobilnej. Kibicuję Poznaniakom i cieszę się, że jest polska alternatywa dla światowych gigantów z branży. A jeśli zechcesz dołączyć do tego serwisu, mam dla Ciebie link obcinający (i tak niską) prowizję za pierwszą wymianę o połowę, lub taki, który pozwala na pierwszy, darmowy przelew w EUR.

PS Chociaż sam dość sceptycznie podchodzę do wszelkiego rodzaju nagród i wyróżnień, to z satysfakcją odkryłem, że Walutomat zaledwie kilka dni temu otrzymał tytuł Internetowego Kantoru Roku w trakcie kongresu Invest Cuffs 2019.

45 komentarzy do “Walutomat 5 lat później.

  1. Marcin Odpowiedz

    Walutomat to moim zdaniem najlepszy kantor internetowy. Korzystałem z niego kupując euro do spłaty kredytu hipotecznego w walucie.
    Natomiast jeśli chodzi o podróże zagraniczne czy zakupy online i płacenie kartą w różnych walutach, to według mnie najwygodniejszy jest Revolut i z niego korzystam.

    • lukasz Odpowiedz

      Witam
      jestem uzytkownikiem walutomatu szukam innego uzytkownika zeby sie dowiedziec jak on sobie poradzil z podatkami zeby bylo legalnie ?
      I jak to sie robi bo nie wiem
      Pozdrawiam

    • wolny Autor wpisuOdpowiedz

      Przy płatnościach online, z przewalutowaniem w czasie rzeczywistym -> ok. Ale jest limit wypłat z bankomatu (na rodzinne wakacje bardzo mały), a do tego to nie jest karta kredytowa, więc za hotel / mieszkanie przez chociażby booking.com raczej nie można się nim posłużyć, prawda? Nie twierdzę, że Revolut nie jest świetny. Jest i sam używam, ale każdy produkt ma pewne ograniczenia i funkcjonalność, która nie pokrywa 100% przypadków.

      • Weronika Odpowiedz

        „Ale jest limit wypłat z bankomatu (na rodzinne wakacje bardzo mały)”

        To zależy 😉 Ja po prostu staram się za absolutnie wszystko płacić kartą, gotówką wydaję marginalne kwoty.

        • wolny Autor wpisuOdpowiedz

          Ja też. Ale – przykładowo – podczas tego wyjazdu do Włoch absulutnie nigdzie nie przyjmowało Revoluta na bezobsługowych stacjach benzynowych. Jakoś sobie poradziliśmy, ale gdybyśmy się po prostu nastawili na tankowanie z samego rana (= stacje zamknięte), w drodze autem na lotnisko, byłby kłopot. Dlatego wolę mieć jakieś alternatywy i być przygotowanym na różne sytuacje.
          Co jeszcze? Zepsuty terminal na promie na jedną z wysp – i znowu przydała się gotówka (22 EUR). Plus kaucja zwrotna za wynajem mieszkania – do ręki 150 EUR dla właściciela, zwrotne na koniec. Mnóstwo jest takich sytuacji i jeśli jechałbym w 6 osób na tydzień za granicę, to czułbym się bardzo mało komfortowo, mając jedynie kartę i jakieś drobne.

      • Marcin Odpowiedz

        Gdy tuż przed transakcją doładujesz go z karty kredytowej (w Polsce póki co chyba tylko Citi zaczął pobierać prowizję za doładowania Revoluta z KK), to nadal używasz pieniędzy banku do zapłaty za rezerwację. Jak blokady wygasną, to możesz przelać je za darmo od razu na rachunek swojej KK, żeby ją spłacić.

      • lith Odpowiedz

        Rzeczywiście z revolutem miewałem problemy np. na niektórych bezobsługowych stacjach, albo no. w pralniach, czy w parkomatach – głównie w USA – ale nigdzie w tych miejscach nie mogłem również zapłacić tradycyjną kartą debetową polskiego banku. Może kredytowa by przeszła, ale nie posiadam. Za to rezerwacje na bookingu przez revoluta akurat mi do tej pory przeszły wszystkie jakie próbowalem, czyli póki co kilkanaście w 3 państwach USA, na Ukrainie i we Włoszech. I to łącznie z zapłatą revolutem a wpłynięciem bookingowego bonusa na debetówkę.

  2. Kuba Odpowiedz

    Równiez kiedyś (może i 5 lat) korzystałem z walutomatu. Może i przelewy na większe kwoty można by robić korzystając z niego, ale z tą rezerwacją na booking.com, dzwonieniem na infolinię to pojechałeś :D. Przecież to totalnie bez sensu. Wystarczy Revolut, wszystko, łatwo, szybko i przyjemnie. Jeśli nie ufasz Revolutowi, to innym równiez o wiele prostszym niż sposób przez ciebie opisany, jest kantor Aliora (uwaga: kantor aliora i „zwykły” alior to dwie różne rzeczy). Mają dobre spready i kartę w euro, darmową jeśli użyjesz jej co najmniej raz (na całą ważność karty).

    • wolny Autor wpisuOdpowiedz

      Hmmmm, ja również korzystam z Revoluta, ale to nie jest karta kredytowa, więc nadal trzeba zrobić klasyczny przelew na konto zagraniczne w walucie, prawda?

      • Kuba Odpowiedz

        Nie, po prostu podłączasz polską kartę debetową i gdy płacisz Revolutem ściąga ci on pieniądze z polskiej karty po kursie międzybankowym (czyli optymalnym). Jeśli nie chcesz żeby ci automatycznie ściągał, to możesz wpłacić/przelać zlotówki na swoje konto w Revolucie (też w PLN) i wymienić sobie ręcznie. Jeśli chcesz przelewać pieniądze za granicę, to też jest taka możliwość i równiez jest darmową (upewnij się co do walut i kwot, ale te kilkaset euro jest na pewno za darmo).

        • wolny Autor wpisuOdpowiedz

          Pytanie, czy kiedy wymagana jest karta kredytowa, Revolut przejdzie, na przykład przez taki booking.com. Jeśli nie, to lepszy przelew, oczywiście o ile kwota jest większa i jest sens się bawić w oszczędności na prowizjach.

          • Kuba

            Nie wydaje mi się, żeby booking.com wymagał kart kredytowych, przynajmniej kiedy ja coś rezerwowałem nie używałem kredytowej. No tak jak mówie, przelew w Revolucie też jest za darmo, więc zamiast 100 oszczędności na prowizji w walutomacie masz 104 oszczędności w Revolucie. Nie wiem jak z wynajmem auta, bo wynajmowałem tylko we Francji, a tam kart kredytowych nie znają, ale tu walutomat też nie jest rozwiązaniem.

          • wolny Autor wpisu

            Aż wszedłem na regulamin booking.com. Widać, że to zależy od obiektu i oferty – w naszym przypadku konieczna była właśnie kredytówka. Z regulaminu: „W przypadku niektórych stawek (bezzwrotnych) lub ofert specjalnych Dostawcy usług turystycznych mogą wymagać płatności z góry przelewem (jeśli dotyczy) lub kartą kredytową”

          • Kuba

            Tylko, że w tym wypadku walutomat też nie jest rozwiązaniem.
            Faktycznie walutomat wygrywa przy wypłacie gotówki powyżej 320€ (prowizja 2.5€ vs 2%), ale i tak wolę, wypłacić sobie z karty kantoru aliora 🙂

          • wolny Autor wpisu

            Jasne, to podobne rozwiązanie i o ile jesteś z niego zadowolony, to nie ma co dublować narzędzi. Po prostu uważam, że Walutomat i Revolut – nawet jeśli ze sobą konkurują na pewnych polach – to na innych dobrze się uzupełniają.

          • lith

            Dużo rezerwacji orzez booking zrobiłem, revokita używam od pół roku, ale wcześniej od zawsze debetówki (bo nigdy kredytowej nie miałem) i nigdy nie było żadnego problemu z płatnością i nawet do głowy mi nie przyszło, ze mógłby być.

  3. Pawel Odpowiedz

    Nadal dużym problemem pozostaje wpłata gotówki np. w GBP. Nie znajduję metody jak to zrobić w sposób sensowny.

    • Kuba Odpowiedz

      Revolut i Monzo mają limity (chyba 200-500 GBP), wiem że mBank ma kartę w GBP (kosztuje 30zl /rok) nie wiem jak inne banki z kartami wielowalutowymi. Zależy jak często potrzebujesz wypłacać i jakie kwoty.

          • Pawel

            niestety opłata przy przelewie GBP z Alior do Walutomatu to aż 50 zł

          • Kuba

            Tylko po co przelewać z kantoru aliora do walutomatu? Co konkretnie chcesz zrobić? Jeśli jesteś w Polsce i masz funty które chcesz wymienić na złotówki to wplac sobie (na przykład) w kantorze aliora i zamień na złotówki. Spread nie jest idealny ale całkiem dobry. Jeśli natomiast regularnie dostajesz funty (np od rodziny albo tam jeździsz pracować) to niech ci przelewają z brytyjskiego konta na revoluta (za darmo) i sobie wymieniasz na złotówki i przelewasz do polskiego banku. Napisz dokładnie czego potrzebujesz, jeśli nie pomogłem wystarczająco.

  4. Marcin Odpowiedz

    Dodam że Revolut ma jeden minus – domyślną walutą jest funt brytyjski. Jeśli w terminalu nie wybierze się euro – to zapłaci się więcej za przewalutowanie. A niestety kilka razy płacąc w hotelach nie zapytano mnie o walutę i załapałem się na przewalutowanie 🙁

    • wolny Autor wpisuOdpowiedz

      Ja również, bo korzystam z Revoluta niemal na co dzień w Polsce. I raz Pani w jakimś sklepie – nie pytając się mnie – zaakceptowała GBP i do rachunku na 60 zł doszło aż 8zł za przewalutowania. Bardzo dużo. Dlatego jeszcze raz powtarzam: Revolut jest świetny i zasługuje na osobny wpis, natomiast jest to jedno z dostępnych narzędzi, które sprawdza się w konkretnych, ale nie wszystkich sytuacjach.

  5. Krzysztof A. Odpowiedz

    Ja korzystam z internetowykantor.pl, w sumie bardziej z przyzwyczajenia niż czegokolwiek innego (spread mają na poziomie ok. 1%, więc bez szału, ale taniej niż w banku), a na najbliższym wyjeździe zagranicznym przetestuję N26 – teoretycznie płatności przeliczają po kursie Mastercarda waluty lokalnej do euro (w którym prowadzony jest rachunek), bez żadnych prowizji, zobaczymy 🙂

  6. Krzysztof A. Odpowiedz

    Hm, z jakiegoś powodu moje komentarze trafiają chyba do moderacji/spamu – coś z nimi nie tak? 😉

      • Krzysztof A. Odpowiedz

        Dzięki – nie myślałem że już jeden link kwalifikuje do spamu, wymagający filtr 🙂

        • wolny Autor wpisuOdpowiedz

          Hmmm, nie kwalifikuje. Rzeczywiście miałeś tylko jeden, pewnie zadziałał jakiś inny mechanizm, może za dużo nazw własnych podpadających pod reklamę… nie wiem, najważniejsze że komentarz odzyskany.

  7. magda1enka Odpowiedz

    Hmm, nie mam i nigdy nie mialam karty kredytowej, za to w historii na booking.com mam kilkadziesiąt rezerwacji, większość z nich „gwarantowana kartą”, niektóre przedpłacane kartą i zawsze była to debetówka (najczęsciej z kantoru Aliora).

  8. Gaweł Odpowiedz

    Testowałem przez 3 lata kantorAlior nie mylić z aliorbankiem i bardzo polecam. Przez 3 lata nie zapłaciłem żadnej prowizji ani opłaty tary miałem 2 w dolarach i euro. Przetestowałem działa w CHorwacji najkorzystniej było posługiwać się kartą dolarową. W przypadku karty ero , najpierw następowała wymiana na euro i dopiero na dolar i potem na kuny.

  9. suszek Odpowiedz

    wiele padalo tutaj o revolucie – jedna uwaga – wymiany walut w weekendy są droższe (wyższy spread) – warto zauważyć

    • Marcin Odpowiedz

      Można to obejść wymieniając ręcznie w aplikacji kwotę na weekendowe wydatki na pożądaną walutę i potem płacić z tego salda.

    • Jakub Odpowiedz

      No i akurat City ostatnio dorzucił do pieca z prowizjami jeśli chodzi o doładowanie Revoluta. Na to też warto zwrócić uwagę jeśli ma się tam konto.

  10. Pawel Odpowiedz

    Mam GBP w gotówce i chciałbym aby to wrzucić do Walutomatu. W Aliorze mogę za darmo wpłacić GBP ale przelew do Walutomatu to już 50 zł. W Nest Banku przelew to 15 zł ale nie przyjmują wpłat w GBP. Tu w Walutomacie jest problem

  11. Wojtek Odpowiedz

    Ja również od lat używam walutomatu. Zarabiam w dolarach więc dość często muszę wymieniać obcą walutę na złotówki i nie chciałem, aby bank mnie na tym kroił. Walutomat bije banki na głowę swoimi kursami. W zeszłe wakacje również byłem na zagranicznych wakacjach i dzięki walutomatowi również udało mi się zaoszczędzić kilka stówek- wypłaciłem sobie w banku kilka stówek euro i rownież z walutomatu zrobiłem przelew na zagraniczne konto. Wszytsko poszło gładko i zaoszczdziłem sporo kasy na dziwnych prowizjach, które chciał mi pobrać bank, w którym trzymam swoje waluty.

  12. Callipso Odpowiedz

    Dla mnie Walutomat będzie miał rację bytu jak będzie miał swoją kartę tak jak Revolut, do tego czasu na wszelkich wypadach mi nie pomoże.

    Revolutem bez problemu kilka dni temu kupiłem Jordan pass przez neta, zarezerwowałem noclegi w Jordanii. Myślę, że większych problemów nie ma. Potwierdzam natomiast problemy z akceptacją Revoluta w niektórych miejscach ( u mnie np autostrada w Austii/ Włoszech). Zazwyczaj wtedy płacę debetówką (to nie są ogromne kwoty wiec spread od 10euro mnie nie zabije) lub gotówką.

    Jeśli chodzi o wypłaty z bankomatów to 2% to jest jak za darmo przy innych walutach niż euro lub dolary. Gdybym chciał kupić w Polsce Dinara Jordańskiego to bym się naszukał jak dziki po kantorach. Stracił czas i paliwo na dojazdy a pewnie kurs i tak byłby słaby. Revoultem doładowuję z debetówki taką kwotę jaką chcę w PLN i wypłacam na miejscu z pierwszego lepszego bankomatu. Revoult automatycznie wymieni mi to na dinary (praktycznie bezkosztowo,) a potem zapłacę tylko 2% czyli 20 zł! na każde 1000 zł wypłącone z bankomatu. Ile z tych 20 zł jesteście wstanie ugrać? 5-10 zł? Jak dla mnie nie warte zachodu. Poza tym biorę tylko tyle ile potrzebuję przez co nie zostaję z nadmiarem waluty której potem mogę nie specjalnie potrzebować lub mieć problem z jej wymianą.

    Przy walutach innych niż euro lub dolary banki i tak najpierw z PLN zamienią właśnie na Euro/dolar i dopiero potem na docelową walutę. Jak czyta to walutomat to działajcie. Bardzo chętnie przygarnę taką kartę od was.

  13. Michał Odpowiedz

    Walutomat jest w porządku przy drobnych kwotach, jeśli mówimy o transakcjach kilkudziesięciu tysięcy waluty, są lepsze alteratywy.

      • Michał Odpowiedz

        Pracuje w jednej z takich firm, więc wolałbym nie wdawać się w publiczne dyskusje, ale na priv chętnie podpowiem. Zajmuje się firmami, więc głównej na pytania firm dotyczące mogę odpowiedzieć 🙂

  14. Pogromca Zbójów Odpowiedz

    Ja swego czasu też korzystałem z usług Walutomat.pl. To co mnie irytowało to opłaty i czas realizacji. Obecnie korzystam z Cinkciarz.pl, gdzie nie mam żadnych opłat. Jest tam też opcja transakcji społecznościowych, gdzie wymieniają się użytkownicy ze sobą na wzajem. I osobiście korzystam tylko z tego. Wpłaty z kont zagraniczych tak samo wypłaty na konta zagraniczne w systemie SEPA są bez opłat. Z tym ograniczeniem, że konto musi być Twoje. Przelewy na obce konta też są dostępne, ale nawet nie wiem jak to wygląda finansowo, bo nie korzystam.
    Przelewy walutowe w EUR robię za darmowo w Nest Banku i Idea Banku, gdzie chyba 2 miesięcznie SEPA są za darmo.
    A na podróże polecam także Revolut, który zasilam sobie ze swoich kont walutowych i nie muszę korzystać z ich przewalutowania :), które i tak jest atrakcyjne w porównaniu z bankowym.

  15. JJP Odpowiedz

    Konto w Nestbanku w euro z kartą debetową w euro.
    Pierwsza karta debetowa jest za darmo, więc biorę kartę w euro (polskiej nie biorę) i mam wszystko za darmo.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *