Wolnym Byc

Walutomat 5 lat później.

Jak pewnie wiesz, ostatnio spędziłem tydzień w słonecznej Italii. A ponieważ tym razem był to dłuższy niż zwykle wyjazd, w dodatku w 6 osób, to i kosztował nieco więcej, niż wcześniejsze, krótkie wycieczki. Chcąc w miarę wygodnie spędzić czas w takiej grupie, postanowiliśmy zrezygnować z mało praktycznych (szczególnie, jeśli podróżujemy z dziećmi) hoteli i wynajęliśmy całe mieszkanie poprzez serwis booking.com. Znaleźliśmy fajną ofertę, której koszt wydawał się akceptowalny i dokonaliśmy rezerwacji. 388,5 EUR, czyli w przybliżeniu 1670 zł – taką cenę pokazał nam booking.

Na pierwszy rzut oka wszystko się zgadza: para EURPLN oscyluje obecnie w okolicach 4,30, co po pomnożeniu przez 388,5 daje nam wspomnianą wyżej kwotę. Kiedy jednak sprawdziłem stan karty kredytowej przed wyjazdem, zobaczyłem że booking pobrał już całą opłatę… i z niesmakiem zauważyłem, że chyba ktoś się tutaj machnął na stówkę:

Oczywiście, machnąłem się ja, wierząc w altruistyczną naturę banków 😉 Otóż mój (nie za bardzo) kochany Citi owszem: dał mi bezpłatną od lat kartę kredytową, ale jednocześnie kroi mnie prowizjami oraz wysokim spreadem podczas transakcji zagranicznych. Dlatego postanowiłem, że odświeżę sobie (i Wam) temat walut obcych. I wtedy właśnie przypomniała mi się propozycja współpracy, którą jakiś czas temu otrzymałem od właścicieli kantoru internetowego Walutomat, o którym pisałem niemal równo 5 lat temu i z oferty którego korzystałem przez całe lata. Ten serwis stał się więc partnerem tego wpisu, a ja postanowiłem sprawdzić, co się pozmieniało na tej platformie i czy byłaby ona przydatna w optymalizacji opłat transakcyjnych, szczególnie zagranicznych.

Kilka lat temu, Walutomat oferował dość podstawową funkcjonalność. Trzeba było założyć tam konto, przelać złotówki ze swojego banku (co trwało zwykle dzień lub nawet dwa), a następnie można było wymieniać waluty. Na wakacje, jako zabezpieczenie przed słabym złotem czy jakimś lokalnym lub szerszym kryzysem. Kupowałem więc: euro, dolary, a nawet franki. Nawet spekulowałem co nieco, przeprowadzając rozciągnięte w czasie transakcje kupna i sprzedaży walut, zarabiając (lub tracąc ;)). Taki mini-Forex, bez dźwigni, więc raczej mało ryzykowny. Koniec końców, żeby użyć kupione za pomocą Walutomatu środki w walutach obcych, musieliśmy mieć konto (lub konta) walutowe. Przelewałem tam środki i cieszyłem się, że mam dolary, euro czy franki kupione z minimalnym spreadem i bardzo niską prowizją, które mogę w dowolnym czasie wyjąć z banku. Trochę średniowiecze, chyba sam przyznasz…

A mimo to, była to dobra opcja dla tych, którzy planowali i przewidywali. Na przykład wakacje, spłatę kredytu we frankach czy wyjazd na zakupy do Stanów (podobno ludzie w ten sposób zabijają czas, ja tam się nie znam ;)). Przewińmy świat o 5 lat do przodu, do roku 2019. Dzisiaj wymiana towarów i usług z podmiotami zza granicy to nic nadzwyczajnego. Portale typu booking.com czy airbnb.com zyskały na popularności, a my nie mamy większych oporów, żeby wynajmować cudze mieszkania na kilka dni podczas zagranicznego wyjazdu. Ciągniemy masę towarów z Chin, korzystając z portali typu aliexpress. Jeździmy za granicę i tam normalnie żyjemy, wydając pieniądze na atrakcje, jedzenie czy paliwo. Wreszcie: w ramach prowadzonych biznesów, współpracujemy z podmiotami zagranicznymi, przesyłamy między sobą pieniądze. A mimo to, nadal zdarzają się sytuacje, kiedy wysyłamy do naszego kontrahenta kwotę X, a dociera Y (przy czym X>Y ;))… nie mówiąc o tym, że banki wciąż niezwykle chętnie zarabiają na tym, że nie ogarniamy. Tego, w jaki sposób płacić na miejscu, kupować towary online, wymieniać waluty, wykonywać przelewy i tak dalej.

Owszem – to wszystko możemy zrobić, mając po prostu kartę (najlepiej kredytową) rozliczaną w polskich złotych. Brzmi prosto, prawda? Niestety, w tym przypadku to, co jest proste, nie zawsze jest optymalne. W moim przypadku bank – zgodnie z tabelą opłat i prowizji, pobrał niemal 6% wartości transakcji. Gdybym wydał 10.000 zł, z dymem poszłoby dodatkowe 600 zł. Gdybym chciał kupić jakieś skromne mieszkanko we Włoszech i chciałbym w jakiś sposób przelać… powiedzmy, 500.000 zł, każdy procent prowizji od takiej transakcji to 5.000 zł, które po prostu wyrzucam przez okno. Robi wrażenie, prawda?

Dlatego – w ramach własnego odświeżania kompetencji dotyczących obsługi walut obcych, postanowiłem zobaczyć, co nowego słychać w serwisie, o którym ostatnio nieco zapomniałem, a który może być jednym z przydanych narzędzi w naszej walce z krwiożerczymi bankami. O innym orężu tego typu napiszę kiedy indziej, dzisiaj skupiając się na tytułowej platformie wymiany walut.

Bazowa funkcjonalność serwisu się nie zmieniła. Walutomat nadal proponuje niesamowicie dobre kursy wymiany, które biją na głowę banki, próbujące ugrać jak najwięcej na spreadach i prowizjach. Co ciekawe, to nie serwis proponuje konkretne kursy, ale jego społeczność (która urosła z ówczesnych 100.000 do niemal 300.000 !!). Jeśli więc chcesz wymienić walutę, Twoje zlecenie trafia na listę i musi spotkać się z przeciwstawnym zleceniem: musi być więc ktoś, kto zechce od Ciebie kupić tą walutę i zgodzi się na Twoje warunki. To swojego rodzaju licytacja lub walutowy portal aukcyjny, a przecież wiesz, że ja bardzo lubię wszelkie inicjatywy, w których współpracuję z drugim człowiekiem, zamiast z bezduszną korporacją 😉 System aukcji może brzmieć skomplikowanie, ale zapewniam Cię, że wymiany następują szybko i jeśli nie chcesz bawić się w określaniu interesującego Cię kursu, możesz po prostu przyjąć aktualną wycenę i po kilku sekundach mieć wybraną walutę na swoim koncie w serwisie.

Kliknij w banner powyżej i odbierz rabat na pierwszą wymianę!

Możliwość określenia kursu jest jednak o tyle interesująca, że pozwala na zabawienie się w spekulanta a’la forex, tyle że bez ryzykownej dźwigni 🙂 Nic przecież nie stoi na przeszkodzie, żeby przelać dowolną kwotę w PLN na swoje konto w Walutomacie, a następnie zlecić wymianę złotówek na jakąkolwiek inną walutę, po dowolnie wybranym kursie! Chcesz kupić Euro o złotówkę taniej? Chcesz nabyć Franki na spłatę kredytu 20 groszy poniżej kursu? Nie ma sprawy: zlecenie możesz zawsze złożyć, a jeśli masz czas i z jakiegoś powodu przewidujesz, że obecny kurs może z czasem być bardziej dla Ciebie korzystny, zlecenie będzie czekało tak długo, jak trzeba.

Walutomat do perfekcji opanował wymianę walut… tylko co później z tymi pieniędzmi zrobić? Kilka lat temu, trzeba było mieć konta walutowe, żeby wypłacić walutę w banku. Sam kiedyś założyłem i do tej pory posiadam 3 takie konta (w EUR, USD i GBP), z których na co dzień nie korzystam. To zresztą mało wygodne – dawno już zlikwidowałem rachunek w złotówkach w tym banku, a zostawiłem sobie jedynie konta walutowe, na których muszę trzymać określoną kwotę, żeby unikać opłat… i tylko czekam, jak kolejne zmiany regulaminów sprawią, że i te pieniądze zaczną niedługo topnieć. Na szczęście Walutomat poszedł do przodu i dzisiaj można wypłacać EUR (na razie tylko ta waluta!) w placówkach partnerskich, nie posiadając konta walutowego w żadnym banku. Owszem, ma to swoje ograniczenia (trzeba wcześniej zgłosić chęć wypłaty, a taka usługa każdorazowo będzie nas kosztowała 2,5 EUR), ale jest wygodniejsze od trzymania niemal nigdy nieużywanego konta walutowego i myślę, że dzięki tej furtce sam zdecyduję się na likwidację wspomnianych kont, o których już niemal całkowicie zapomniałem.

Co jeszcze się zmieniło w ostatnich latach? Wprowadzenie systemu szybkich przelewów na początku 2018. Wcześniej trzeba było czekać i czekać, aż Twoje środki z banku trafią na konto Walutomatu, później była wymiana i powrót pieniędzy (tym razem w innej walucie) na inne konto bankowe. To nie było zbyt wygodne i wymagało dobrego planowania. Dlatego z zadowoleniem zauważyłem, że Walutomat wprowadził szybkie płatności online, dzięki którym środki na koncie zobaczymy po kilku chwilach.

A zobaczymy je nie tylko – jak kiedyś – na ekranie komputera, ale również w wygodnej aplikacji mobilnej, wprowadzonej jakiś czas temu. Na Google Play ocena 4,2… chyba całkiem nieźle, ja po kilku dniach testowania stwierdzam, że aplikacja jest przyjemna i funkcjonalna.

Kolejną, chyba największą zmianą w Walutomacie jest wprowadzenie możliwości wykonywania przelewów walutowych na rachunki w zagranicznych bankach (SEPA). W końcu! To właśnie furtka, z której następnym razem spróbuję skorzystać, opłacając hotel czy inną usługę za granicą. Nie mając bankowego konta walutowego, płacąc jedynie 4 zł, mogę dokonać przelewu w EUR mając gwarancję, że żaden bank nie pobierze po drodze prowizji, a do odbiorcy dojdzie całość wysłanej przeze mnie kwoty (co przy przelewach zagranicznych wcale takie oczywiste nie jest). Oczywiście, możliwe jest również przelew w innych walutach i poza strefą SEPA, natomiast kosztuje on nieco więcej, a przede wszystkim: musimy się wtedy liczyć na dodatkowe prowizje banków po drodze (chyba, że skorzystamy z kosztownej opcji OUR).

Stary, dobry przelew… no cóż, jeśli dzięki niemu mogę oszczędzić stówę na rezerwacji wakacyjnych noclegów, czemu nie? Oczywiście, przy rezerwacji na booking.com czy innych serwisach muszę podać dane karty kredytowej. Ale czytałem (i mam zamiar to sprawdzić!), że możliwy jest scenariusz:

  1. przy rezerwacji podaję kartę, na której zakładana jest jedynie blokada środków (środki często nie są pobierane aż do kilku dni przed planowaną wizytą, bo istnieje przecież możliwość anulowania rezerwacji)
  2. dzwonię na infolinię booking.com (działa, kilkukrotnie już sprawdzaliśmy) i mówię, że owszem – korzystam z ich oferty pośrednictwa – ale chciałbym przelać zapłatę bezpośrednio przelewem na rachunek hotelu
  3. otrzymuję numer konta hotelu i dokonuję przelewu walutowego, chociażby za pomocą Walutomatu.

Jeśli zapłacę za to 4 zł, a pieniądze wcześniej wymienię po kursie maksymalnie zbliżonym do oficjalnego (z minimalnym spreadem), gra jest chyba warta świeczki. Może nie dla małych kwot, ale jeśli na stole leży trochę więcej potencjalnych oszczędności, po co wyrzucać przez okno ciężko zarobione pieniądze?

Oczywiście, są alternatywy dla bohatera dzisiejszego wpisu. W zależności od rodzaju operacji możemy korzystać z innych serwisów (w tym zagranicznych), kart prowadzonych w walutach obcych czy kantorów (stacjonarnych bądź internetowych). Każde z tych rozwiązań ma swoje plusy i minusy; każde ma nieco inną funkcjonalność. Niestety, żyjemy w czasach, gdzie posiadanie jednego konta w banku nie wystarcza i żeby sprawnie poruszać się w finansowym świecie pełnym zagrożeń i pułapek, trzeba zaopatrzyć się w różnoraki oręż.

Kupno CHF za EUR… takie kombinacje są również możliwe i pozwalają poczuć się iście europejsko 😉 

Myślę, że dodanie usług Walutomatu do swojego zestawu narzędzi finansowych przyda się w wielu sytuacjach. Jeśli chciałbym kupić większą ilość waluty (szczególnie: EUR), zarówno jako zabezpieczenie przed ewentualnym osłabieniem złotówki, jak i przed dłuższym zagranicznym wyjazdem, wybrałbym polską firmę, która ma licencję KNFu na świadczenie usług płatniczych. Owszem, korzystam również z zagranicznych serwisów, ale nadal mam większe zaufanie do krajowych marek, a jeśli w grę wchodzą poważniejsze kwoty (dla każdego co innego, wiem…), staram się przynajmniej stosować dywersyfikację. Gdybym spłacał kredyt w walucie obcej, Walutomat również byłby moim pierwszym wyborem, pozwalającym na ograniczenie kosztów comiesięcznych płatności (spredy). Przelewy bankowe w EUR na rachunki zagraniczne to kolejna mocna strona tego serwisu, której koszty są nieporównywalnie mniejsze, niż standardowo.

Jestem ciekawy, czy korzystasz z któregoś z kantorów internetowych? Jeśli nie (lub jeśli nie jesteś z niego do końca zadowolony), ja nadal – po 5 latach ;), polecam Walutomat. To wygodny i szybki sposób na wymianę walut, a dzięki stałemu rozwojowi nie mam obaw o przyszłość serwisu. W ostatnich latach wprowadzono szereg pozytywnych zmian, nadal utrzymując podstawową funkcjonalność serwisu i tą samą, bardzo niską (0,2%) opłatę manipulacyjną za wymianę walut. Dzisiaj możemy korzystać z szybkich przelewów, dokonywać tanich przelewów w EUR na zagraniczne konta, wybierać tą walutę w placówkach partnerskich za niewielką opłatą, bez konieczności posiadania konta walutowego, a większość funkcjonalności obsłużymy za pomocą wygodnej aplikacji mobilnej. Kibicuję Poznaniakom i cieszę się, że jest polska alternatywa dla światowych gigantów z branży. A jeśli zechcesz dołączyć do tego serwisu, mam dla Ciebie link obcinający (i tak niską) prowizję za pierwszą wymianę o połowę, lub taki, który pozwala na pierwszy, darmowy przelew w EUR.

PS Chociaż sam dość sceptycznie podchodzę do wszelkiego rodzaju nagród i wyróżnień, to z satysfakcją odkryłem, że Walutomat zaledwie kilka dni temu otrzymał tytuł Internetowego Kantoru Roku w trakcie kongresu Invest Cuffs 2019.

Exit mobile version