Witaj z powrotem 🙂
Aż ciężko mi uwierzyć, że od ostatniego wpisu minęły ponad cztery miesiące. W tym czasie – jak to u nas – wydarzyło się wiele. Nawet nie zamierzam próbować nadrabiać zaległości ani tworzyć wpisu-potwora, w którym opisałbym wszystkie zmiany z ostatnich miesięcy. Raczej chciałbym dać znać, że żyjemy i miewamy się dobrze, a jeśli przy okazji uda mi się przemycić kilka przemyśleń i zainteresować jakąś część niegdysiejszych czytelników, uznam to za sukces.
Aktualnie spędzamy czas w Bieszczadach i chyba właśnie to magiczne miejsce skłoniło mnie do napisania kilku akapitów po tak długiej przerwie. Po raz kolejny uskuteczniamy koncepcję pracy powiązanej z wypoczynkiem oraz kontynuujemy rozpoczęty rok temu eksperyment pod tytułem „home exchange„, zresztą z jednym z czytelników tego bloga (serdecznie pozdrowienia dla Marka :)). To inicjatywa, w którą większość nie wierzyła lub co najwyżej uznała za ciekawą, ale trudną i niepraktyczną w realizacji. Tymczasem my po raz kolejny użyczamy nasze mieszkanie w Gdańsku w zamian za klimatyczny i niemal odcięty od świata domek w sercu Bieszczad. To miejsce, gdzie z łatwością możemy cieszyć się przyrodą i aktywnie wypoczywać – właśnie tak, jak lubimy! Nawiasem mówiąc, jeśli masz coś podobnego do zaoferowania w polskich górach w sierpniu i jesteś chętny na spędzenie czasu w Trójmieście, pisz śmiało, pogadamy ;). Z racji sytuacji wszyscy-wiemy-jakiej, nasze sierpniowe plany na „home exchange” (mieliśmy jechać do Francji) najprawdopodobniej odłożymy, ale to jeszcze nie powód, żeby skreślić inne możliwości, prawda?
I tak oto doszliśmy do kolejnego tematu – światowej pandemii, o której z ochotą rozprawiałem w marcu, aż doszedłem do wniosku, że chyba nie warto. Każdy z nas jest już chyba ekspertem od Covid-19 😉 Na ten moment ja sam nie mam zdania jak sytuacja się rozwinie… spora część moich przewidywań do tej pory się nie sprawdziła, a do tego mam świadomość własnej skłonności do zbytniego asekuranctwa i przygotowywania się na wiele sytuacji, które nigdy nie nastąpią. W związku z tym staramy się skorzystać z okresu względnego spokoju i nieco naładować baterie w miejscu, które zdecydowanie temu sprzyja. Co ma być to będzie, a my poradzimy sobie z zaistniałą rzeczywistością najlepiej, jak będziemy umieli. Chyba nie ma co się martwić na zapas, natomiast na pewno warto…
dzień po dniu robić swoje. Życie pokazało mi wielokrotnie, że właśnie to przynosi najlepsze rezultaty w długim terminie. To jest też jeden z powodów braku aktywności na tym blogu, który… po prostu spadł na tyle w hierarchii moich priorytetów, że wypadł poza 24-godzinną ramówkę każdej doby. Mówiąc krótko – nie mam na to na co dzień czasu (a dokładniej: uważam, że inne czynności są ważniejsze biorąc pod uwagę ograniczoną liczbę godzin każdego dnia). Przede wszystkim, pozmieniało się u mnie zawodowo i ze znanej i bezpiecznej strefy komfortu wskoczyłem na głębokie i ciemne wody i teraz – na własne życzenie – muszę wkładać dużo zaangażowania, żeby utrzymać się na powierzchni. Bardzo potrzebowałem już zmiany… a że pojawiła się okazja na znacznie większe niż planowałem wyzwanie, to nie byłbym sobą, gdybym nie podjął rękawicy. Sporo czasu zajmuje też realizowanie moich sportowych aspiracji… zgodnie z planem już we wrześniu tego roku zamierzam stać się człowiekiem z żelaza podczas Castle Triathlon Malbork. Na dzień dzisiejszy organizatorzy nie zamierzają odwoływać imprezy, dlatego niezależnie od ostatecznej decyzji trzeba kontynuować przygotowania. Kilka razy wplatałem już na blogu wątki sportowe, ale kiedy zrealizuję projekt „człowiek z żelaza”, postaram się nieco bardziej zgłębić temat, bo na wielu płaszczyznach widzę wręcz bliźniacze podobieństwa do mojej drogi, której efektem było osiągnięcie niezależności finansowej.
Realizuję też kolejne – chyba już czwarte – podejście do nauki języka niemieckiego i nie spocznę, póki go nie ogarnę… lub odpuszczę po raz kolejny :). Oprócz tego wszystkiego kontynuujemy nadal edukację domową naszych pociech (chociaż tutaj pierwsze skrzypce gra Wolna) i po prostu żyjemy sobie razem, spędzając zdecydowaną większość każdego dnia w czwórkę.
To wszystko najzwyczajniej na świecie zabiera czas i energię, a próbując realizować zbyt wiele projektów jednocześnie, żadnego z nich nie traktowałbym wystarczająco poważnie. Dlatego też decyzja o zrobieniu sobie kolejnej blogowej przerwy (nie pierwszej zresztą w ponad 7-letniej historii tego miejsca) nie przyszła mi ze szczególną trudnością, a ja dobrze wykorzystałem zwolnione zasoby czasu i energii.
Jednocześnie muszę przyznać, że brakuje mi tego regularnego pisania. Po pewnym czasie od wystartowania z blogiem zdałem sobie sprawę, że spisywanie swoich przemyśleń i planów ma dla mnie iście terapeutyczną wartość. Teraz, kiedy tego na co dzień nie robię obserwuję, że zbyt dużo myśli pojawia się i po chwili znika z mojej głowy, która zdecydowanie nie jest najlepszym miejscem na przechowywanie planów, zamiarów i wniosków. Pisząc – bloga, pamiętnik, dziennik – układam sobie to, co siedzi w mojej głowie. Sprawdzam, czy to wszystko ma sens, niejako wypowiadam głośno marzenia i tłumaczę je na pojedyncze kroki, które prowadzą do ich realizacji. Weryfikuję, czy kolejne plany nie stoją w sprzeczności do siebie i sam rozliczam się z realizacji poszczególnych etapów. Patrząc na moje cele na rok 2020 z zaskoczeniem stwierdzam, że całkiem sporą część z nich mam już za sobą, mimo że nie podejmowałem jakichś szczególnych kroków, a jedynie „robiłem swoje”. Jeszcze raz serdecznie polecam (również samemu sobie :)) regularne przelewanie tego, co siedzi w głowie do postaci pisanej. To ma moc!
Pozwólcie, że całkowicie pominę temat inwestycji, który chętnie podejmowałem w trakcie rynkowych zawirowań w początkowych fazach pandemii. Część z moich przewidywań i inwestycji się sprawdziła, z częścią – mimo właściwego rozumowania – nie wstrzeliłem się czasowo, a jeszcze inne poszły się całkowicie gwizdać. Dalej walczę, obstawiam jakieś scenariusze i próbuję zrozumieć to, co się dzieje, ale mając świadomość tego, jak niebezpieczna to zabawa, nie zamierzam na razie opisywać tego, co robię. Zwłaszcza, że świat rynków finansowych w ostatnim czasie zdaje się być całkowicie nieprzewidywalny i oderwany od gospodarki, a w takich warunkach wyciąganie jakichkolwiek racjonalnych wniosków zdaje się mijać z celem.
Chyba warto jeszcze wspomnieć o działce, którą kupiliśmy w marcu z nadzieją na szybkie rozpoczęcie budowy własnego domu. To jeden z tych dynamicznych tematów, które z każdym tygodniem przynoszą zmiany. Na tą chwilę niestety jesteśmy mocno do tyłu z realizacją naszych planów i wszystko wskazuje na to, że w tym roku budowa się nie rozpocznie. Na szczęście nie bierzemy tego mocno do siebie, jesteśmy cierpliwi i wierzymy, że wszystko dzieje się po coś. Gdyby wszystko szło zgodnie z planem, życie byłoby nudne, a nasz charakter i siła nie miałyby odpowiednich warunków do umacniania się :).
Z pozytywów wypada wspomnieć, że dynamiczna sytuacja z naszymi mieszkaniami na wynajem na tą chwilę się unormowała, a Wolna – po krótkim okresie totalnej „posuchy” ma chwilowo aż za dużo pracy w ramach Jej „Pracowni Dobrych Wnętrz„. Nie ma co, ciekawy ten rok, chyba dla większości z nas…
Chyba na dzisiaj wystarczy. Mam świadomość, że ten wpis był zbiorem luźnych myśli, ale tak właśnie miało być. Po raz kolejny poczułem radość z pisania, co dało mi do myślenia w temacie jego przyszłości bloga. Niezależnie od tego, czy kolejne wpisy powstaną w najbliższym czasie jestem ciekawy, co u Ciebie! Nie obiecuję odpowiadać na każdy z komentarzy, ale gwarantuję, że każdy przeczytam z niekłamaną ciekawością, dlatego nie krępuj się i dawaj znać, że jesteś i jak się miewasz!
Hej, cieszę się, że u Was wszystko w porządku.
Ostatnie miesiące, w szczególności początek epidemii i mega ciężki klimat z tym związany, wszystkim dał się ostro we znaki (w szczególności właśnie jeśli chodzi o zbyt nadgorliwe podchodzenie do pewnych spraw związanych z bezpieczeństwem i całą tą otoczką epidemiologiczną).
Z góry zatem chciałbym przeprosić za moje marcowe, zbyt dotkliwe (jak się okazało) komentarze i życzę wszystkiego co najlepsze, nie tylko Wam, ale każdemu czytelnikowi tego bloga. Róbmy swoje, mimo przeciwności rzucanych przez los 🙂
Super, ze dałeś znać co u Was. Bardzo lubię Twoje wpisy.
Cześć Wolny,
fajnie że się odezwałaś bo martwiłem się że Covid (którego tak się bałeś) Cię pokonał (w sensie przestałeś pisać jak zwrócono Ci uwagę, że nadmiernie panikujesz narażony efektem starej paniki 🙂 Grunt, że jesteś, że wróciłaś bo twoje przemyślenia są inspirujące a blog wartościowy w gąszczu medialnej papki i manipulacji.
Szczególnie trzymam kciuki za budowę domu, którą sam zakończyłem niedawno na Śląsku. Ciekaw jestem Twojego procesu decyzyjnego krok po kroku tj. Aspekty wyboru dzialki, projektu czy indywidualny czy nie, orientacja względem stron świata, wybór materiałów, ekip, nadzór i wiele innych.
Pozdrawiam serdecznie licząc na to że wracasz na stałe.
Twój subskrybent 🙂
Zabrałeś rower? 😉
Ja właśnie wczoraj wróciłem z Bieszczadów,
Udało nam się zaliczyć rowoerowo Małą Pętlę Bieszczadzką. Na co dzień jeżdżę głównie na Mazowszu, więc tamtejsze podjazdy mocno dały nam popalić, ale z drugiej strony zjazdy dawały mnóstwo frajdy 😉
Fajnie czytać, że sprawy idą do przodu 😉
Osobiście przyznam, że jestem covidowym optymista od początku.
Stosuję sie do zaleceń ale daleko mi do paniki. Ludzie sprzedawali akcje a ja bardzo tanio kupowalem. W mieszkaniach troche zastój ale tragedii nie ma. Dobry czas na zmianę sprzedawcy prądu. Pozmienialem na tanszego. Jakis drobny remont w jednym mieszkaniu skoro najemcy chwilowo nie ma. Trzeba ten czas wykorzystac najlepiej jak sie da.
Poza tym zwiedzamy Polskę wiec w moim przypadku jest taniej. Zawsze były jakies wyjazdy zagraniczne, teraz morze, gory i Mazury 😉 Super a przy okazji taniej.
No i pewien krok w strone DIY wykonany 😉 Sklepowa panika sprawila, ze postanowilem zrobic sobie spiżarnię 😉 Sporo przetworow i zapasow. Fajne uczucie wiedziec, ze przynajmniej troche jestem mniej zalezny od tego zewnętrznego, komercyjnego swiata.
Dla mnie ten Wasz home exchange to tez takie uniezaleznienie sie od wysokich cen wakacyjnych apartamentow, biur podrózy i cen, ktore dyktuja. Poza tym Wasz majatek (mieszkanie) lepiej pracuje.
Jak widzisz w jednym komentarzu tyle watkow i mysli 😉 Pisz dalej bo patrzę na Was jak w lusterko 😉 My tez 4os rodzinka.
P.
Piękne Bieszczady
Witaj Wolny
Dobrze, że w końcu napisałeś bo taka posucha trochę w internetach była 😉
Fajnie, że dobrze się wiedzie i nie daliście się zwariować do końca bo podczas tych Twoich ostatnich wpisów martwiłem się o Ciebie takie scenariusze nakreślałeś ;D
U mnie też rok pełen wrażeń udanych jak do tej pory inwestycji i kilku nowych rozpoczętych projektów, o których ciężko jeszcze cokolwiek więcej powiedzieć niż to że powoli się rozpoczynają ;D wkraczam na nowe dla mnie wody uczę się nowych rzeczy a gdzie to zaprowadzi to czas pokaże.
Jeszcze raz fajnie, że napisałeś nawet te kilka luźnych myśli 😀
Pozdrowienia z Holandii
Paweł
PS od października będę miał swój własny kąt w Holandii więc jakieś home exchange w przyszłym roku można będzie rozważyć 😀
pozdrawiam
Dobrze, że piszesz. Przerwy u Ciebie dla mnie to rzecz naturalna. Po prostu czekam, kiedy znowy wróci Ci chęć pisania. My w tym dziwnym czasie zaczęliśmy budowę. Pojutrze zaczynają ściany stawiać. Pozdrawiam ciepło całą czwóreczkę.
Dzięki Wolny za ten wpis po długiej przerwie. Brakowało ich trochę 😉 Mam nadzieję, że uda się coś jeszcze poczytać tutaj, szybciej niż za 4 miesiące 😛
Cieszę się, że wróciłeś. Zmiany zawodowe związane z GCP czy realizacja scenariusza wyjścia z IT?
Pozdrawiam,
Rafał
Tak trzymać! Powodzenia w Waszych planach!
Jak u Ciebie sprawy zawodowe? Chmura Cię wciągnęła:)?
Pozdrawiam
Karol
Wolny, brakowało Twoich wpisów. Masz dar wprowadzania czytelników w stan równowagi i spokoju (w każdym razie tak jest ze mną ;-). Wszystkiego dobrego. Mikołaj
Ciesze się, że wróciłeś 🙂
Pozdrowienia dla Ciebie i Twojej rodziny
Hej! Dobrze Cię ponownie czytać 🙂
U nas brak planów na wakacje, kupiliśmy mieszkanie więc na razie to będzie nasza codziennością, po pracy na etacie robimy, co możemy własnymi rękoma, mamy nadzieję na wrzesień już się wprowadzić, także czas goni 🙂
Powrót do pracy biurowej po kilku miesiącach pracy zdalnej był ciężki do przyjęcia, ale w sumie nie ma tego złego, jakoś życie nabrało pędu.
No w końcu 😁. I do tego Bieszczady. Super.
Pozdrowionka
Wolny! Witaj !:) W ostatnich wpisach dałam znać,że planowany od dawna zakup mieszkania w Trójmieście ( padło na Gdynię <3 ) ma szansę w końcu dojść do skutku , pandemia nas nieco wstrzymała ,ale gdy u nas sytuacja się opanowała dostaliśmy jeszcze lepsze warunki zakupu, kredyt okazał się jeszcze tańszy..podjęliśmy decyzję na TAK! Teraz naszym celem jest wykopać kredyt jak najszybciej i wiem,że nam się to uda :)) spełniamy największe marzenie naszego życia i bardzo się cieszę,że się w końcu odważyliśmy . Pozdrawiam Was najserdeczniej na świecie !!!
Stęskniłem się. Serio 🙂 Mi pandemia wyszła na dobre. Poznałem uroki pracy zdalnej i poznałem wspaniałą kobietę 🙂
Co do pracy zdalnej to chyba fajniejszym rozwiązaniem dla mnie (analityk danych) byłby model hybrydowy, wiele rzeczy jednak łatwiej jest wytłumaczyć face to face 🙂
Cześć wolny! Potrzebuje twojej pomocy. Czy w amazfit pace, gdy wystartujesz trening biegowy można sterować muzyką z telefonu bo ja niestety mogę tylko sterować jak trening nie jest uruchomiony ?
Hej. Cieszę się bardzo na te parę słów. Pozdrowienia dla całej rodzinki.
Witaj ponownie Wolny 😉
Lubisz nas tak czasem zostawiać, ale na Ciebie zawsze warto cierpliwie poczekać 😉
Mam nadzieję, że jeszcze wrócisz do takich mniej ogólnikowych wpisów jak dawniej.
wszystkiego dobrego !
Dobrze, że znów jesteś 🙂
Góry to zawsze dobry wybór na wakacyjny wyjazd, zarówno w sezonie letnim, jak i zimowym. Niezależnie od pogody można spędzać tam czas bardzo aktywnie, w otoczeniu natury. W takim miejscu najlepiej się odpoczywa.
A możesz zdradzić, skąd brałeś namiary na ta wymianę domów, bo jedyny serwis jaki znalazłam w Internecie jakoś nie wygląda obiecująco. A pomysł fajny na spędzenie wakacji